Lubelskie/ Sadownicy protestowali na drogach krajowych 74 i 12 (aktl.)
#
dochodzi informacja o zakończeniu protestu
#
18.11.2014 14:55
18.11. Lublin (PAP) - W Annopolu na drodze krajowej nr 74 (Kielce-Kraśnik) oraz w Leokadiowie na drodze krajowej nr 12 (Puławy-Zwoleń) pikietowali we wtorek sadownicy, blokując drogę na przejściu dla pieszych. Domagali się od rządu rozwiązania problemu nadwyżki owoców na rynku.
Protest zakończył się ok. godz 14. Ruch pojazdów w obu miejscach odbywa się już płynnie - poinformowała policja.
Sadownicy chodzili przez pewien czas, np. 20-30 minut po przejściu dla pieszych, a następnie umożliwiali przejazd. W proteście w Annopolu wzięło udział ok. 100 osób. Droga była blokowana w pobliżu mostu na Wiśle. Na czas blokady policjanci zatrzymywali także ruch po drugiej stronie mostu. "Protest przebiegał spokojnie" - poinformował PAP rzecznik prasowy komendy policji w Kraśniku Janusz Majewski.
W Leokadiowie w pikiecie uczestniczyło ok. 50 osób. "Protest nie spowodował poważnych utrudnień. Policjanci wyznaczyli trasy umożliwiające objazd blokady" - powiedział rzecznik prasowy komendy policji w Puławach Marcin Koper.
Był to kolejny protest sadowników, którzy domagają się podjęcia działań stabilizujących sytuację na rynku owoców, po wprowadzeniu rosyjskiego embarga. Chcą wycofania z rynku setek tysięcy ton jabłek oraz wypłaty rekompensat w wysokości kosztów produkcji.
"Eksport w ubiegłym roku do Federacji Rosyjskiej to było 800 tys. ton. W tej chwili możemy mówić o zdjęciu kilkuset ton czy kilku tysięcy ton, nie więcej" - powiedział wiceprezes Związku Sadowników RP Tomasz Solis.
Jak tłumaczył, sytuacja kryzysowa na rynku owoców trwa od początku sierpnia, a wszystkie dotychczasowe działania nie przyniosły oczekiwanych efektów. Solis przypomniał, że z budżetu europejskiego na zarządzanie kryzysami przeznaczono 120 mln euro, które były do dyspozycji w Unii Europejskiej, ale w Polsce z tych pieniędzy "wykorzystano niewielki procent, głównie dlatego, że polskie instytucje np. ARR czy ministerstwo rolnictwa, były mocno niewydolne".
"Uważamy, że po pierwsze nie w tym kierunku ta pomoc idzie, a po drugie, że była po prostu nieudolna. () Ryczałtowe wycofanie (z rynku-PAP) 30 ton z hektara przy plonach 90 ton z hektara, nie rozwiązuje problemu" - dodał Solis.
Podkreślił, że nadwyżka owoców na rynku spowodowała drastyczny spadek cen jabłek np. za kilogram jabłek deserowych sadownicy mogą otrzymać 35-45 groszy, podczas gdy koszt wyprodukowania kilograma takich jabłek waha się od 80 groszy do 1 zł.
Sadownicy domagają się lepszej współpracy z instytucjami takimi jak Agencja Rynku Rolnego czy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, przy uzyskiwaniu rekompensat ze środków unijnych.
"Domagamy się żeby te środki, które są do wykorzystania w najbliższym czasie - a mamy nowy budżet, który przewiduje w Unii Europejskiej kolejne 400 mln euro na zarządzanie kryzysami - żeby te środki były sensownie wykorzystane, żeby to przyniosło efekt"- powiedział Solis.
Jak dodał, w poprzednim naborze wniosków o rekompensaty prowadzonym przez ARR była możliwość wycofania nadwyżki owoców do biogazowni rolniczych. "To się doskonale sprawdziło, ale następny nabór już te biogazownie wykluczył, co znów ogranicza możliwości wycofania nadwyżki jabłek z rynku" - mówił Solis.
Podobny protest w Warszawie oraz na drodze krajowej w Annopolu sadownicy prowadzili na początku listopada.