Mają dość słowa "kryzys"

"Kryzys" to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki. Od wielu miesięcy to hasło nie schodzi z ust Polaków. Trójka studentów z Uniwersytetu Jagiellońskiego postanowiła walczyć z kryzysem w oryginalny, nowoczesny sposób.

Mają dość słowa "kryzys"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

29.03.2009 | aktual.: 29.03.2009 12:50

Studenci założyli stronę internetową antykryzysowi.pl, na której zachęcają do wyrażenia sprzeciwu wobec słowa "kryzys". Ponad 2 tysiące internautów przyłączyło się do protestu. Zdaniem pomysłodawców inicjatywy, politycy używając słowa "kryzys", manipulują opinią społeczną i wykorzystują recesję gospodarczą do gromadzenia kapitału wyborczego.

Autorom antykryzysowej witryny internetowej nie podoba się, że "fala kryzysowej agitacji" wypływa z ust ekspertów, polityków i dziennikarzy. Pomysłodawcy strony internetowej przekonują, że ich inicjatywa ma zainspirować społeczeństwo do rzetelnej dyskusji na temat sytuacji w gospodarce. Ich zdaniem, ciągłe straszenie kryzysem jedynie wzmaga recesję gospodarczą.

Studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego proponują, by słowo "kryzys" zastąpić innymi pojęciami, takimi jak recesja, dekoniunktura, impas, uwstecznienie, regresja.

Co na to ekonomiści?

Andrzej Sadowski z Centrum imienia Adama Smitha mówi, że w Polsce nie ma kryzysu. Jego zdaniem, straszenie nim przez polityków ma funkcje propagandowe. Jak dodaje, politycy starają się w ten sposób uzasadnić swoją użyteczność społeczną w czasach spowolnienia gospodarczego.

Zdaniem Andrzeja Sadowskiego, z powodu straszenia kryzysem przez środowiska opiniotwórcze najbardziej ucierpieli polscy przedsiębiorcy. Wstrzymywali się oni z inwestycjami i zwalniali pracowników. Jednak ta tendencja jest już za nami.

Ekonomista Ryszard Petru uważa, że nie powinno się straszyć kryzysem, lecz rzetelnie o nim informować, by społeczeństwo nie było zaskoczone pogarszającą się sytuacją gospodarczą. Ekonomista podkreśla, by Polacy nie panikowali z powodu kryzysu, lecz umiejętnie sobie z nim radzili.

Ryszard Petru proponuje, by nie tłumaczyć sytuacji w gospodarce kryzysem, lecz nazywać sprawy po imieniu, czyli mówić o spowolnieniu, rosnącym bezrobociu, problemach poszczególnych branż.

A językoznawca?

Profesor Jerzy Bralczyk nie jest przeciwnikiem używania słowa "kryzys". Zdaniem językoznawcy, jest ono przede wszystkim powszechnie rozumiane, mimo że ma wydźwięk negatywny. Bralczyk mówi, że słowo to jest spotykane w naszym życiu codziennym i dotyczy sytuacji odbieranej jako tymczasowa. Bralczyk podkreśla, że daje to nadzieję, że wkrótce będzie lepiej.

Językoznawca uważa, że zastąpienie "kryzysu" innymi określeniami będzie bardzo trudne, bowiem słowo to weszło na stałe do świadomości Polaków. Jerzy Bralczyk sprzeciwia się natomiast nadużywaniu tego sformułowania. Podkreśla jednak, że trafnie oddaje ono sytuację gospodarczą i nie ma negatywnego wpływu na odbiorców. Profesor Bralczyk proponuje, by słowo "kryzys" osłabić poprzez dodanie przymiotników "aktualny", "przejściowy", "tymczasowy".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)