Małe firmy szansą na pracę!

Najwięcej miejsc pracy przybywa w najmniejszych firmach zatrudniających nie więcej niż 9 osób

Małe firmy szansą na pracę!
Źródło zdjęć: © ˆ violetkaipa - Fotolia.com

09.01.2014 | aktual.: 09.01.2014 15:40

Najwięcej miejsc pracy przybywa w najmniejszych firmach zatrudniających nie więcej niż 9 osób – podaje GUS. Stworzyły one w 151 tys. nowych stanowisk, z czego zdecydowana większość w sektorze prywatnym.

Ogółem, w ciągu pierwszych 9 miesięcy 2013 roku powstało ponad 400 tys. miejsc pracy. - Jednostki małe mają bardzo duży udział w zmianach zachodzących na rynku pracy. Jednostki te dysponowały na koniec III kwartału br. znaczącą liczbą wolnych miejsc pracy (28,9 proc.), a jednocześnie utworzyły ponad 39 proc. ogółu nowych miejsc pracy – pisze specjalista GUS i autorka raportu Teresa Szulc.

Koniunktura i prawo decydują o zatrudnieniu

Zdaniem Wojciecha Warskiego, przewodniczącego Konwentu Business Centre Club i ekspert ds. gospodarki, przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać po części w przepisach prawa pracy i elastycznych formach zatrudnienia, które częściej znajdują zastosowanie w małych firmach:

- Duże firmy gremialnie zatrudniają raczej na etat, więc przy koszcie zwolnienia w razie dekoniunktury "z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy" (wypowiedzenie plus odprawa) sięgającym 5-6 pensji, mają wyjątkowo duże koszty takiej operacji. W małych firmach jest inaczej. Mniej boją się rygorów prawa pracy oraz zatrudniają chętniej na umowy okresowe (nie mówiąc o zleceniach). Tu, niezależnie od prawa, mamy do czynienia z faktyczną elastycznością zatrudnienia.

Zdaniem osób odpowiedzialnych za rekrutację pracowników, nie bez znaczenia pozostaje także różnica w zarządzaniu zasobami ludzkimi w mniejszych i większych podmiotach działających na rynku:

- Polityka zatrudnienia najczęściej rozwija się tam organicznie; kiedy widać, że dany dział jest tak przeciążony zadaniami, że jego efektywność maleje, a ludzie zaczynają odchodzić wtedy właściciel rozważa zatrudnienie kolejnego człowieka. W firmach o usystematyzowanym zarządzaniu zasobami ludzkimi są długofalowe plany i większe rezerwy, więc zwykle da się obowiązki po zwolnionym pracowniku "rozparcelować" na trzy inne stanowiska i dzięki temu zachować moce przerobowe – komentuje Artur Ragan z Agencji Work Express.

Nowe miejsca pracy powstawały najczęściej w handlu i naprawie pojazdów (22,6 proc.) oraz przetwórstwie przemysłowym (20,3 proc.). Sporo rekrutowały także firmy budowlane, zajmujące się usługami dla biznesu oraz działalnością naukową i profesjonalną. Stanowiska były przeznaczone najczęściej dla specjalistów oraz pracowników usług i sprzedaży.

Firmy zwalniają po równo

W tym przypadku redukcji etatów mniejszą rolę odgrywał rozmiar firmy. Zwolnienia w najmniejszych, nieco większych i największych podmiotach kształtowały się bowiem na porównywalnym poziomie. Może to dziwić, gdyż według powszechnej opinii małe firmy są najbardziej podatne na zmiany sytuacji na rynku i to one najczęściej redukują personel.
- Skoro mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa tworzą najwięcej miejsc pracy, to logiczne jest, że zwalniają dużą liczbę pracowników. To jednak zupełnie inny typ tego samego procesu, co w dużych przedsiębiorstwach. Małe firmy zwalniają pojedyncze osoby i to najczęściej w krytycznych sytuacjach np. przy utracie płynności finansowej czy też gwałtownym spadku liczby zamówień. Co do wrażliwości na zmiany koniunktury to zgadzam się, że firmy z mniejszym zapleczem kapitałowym z reguły gorzej je znoszą. Natomiast nie brak przykładów małych i średnich firm, które kontrolując koszty przetrwały kryzys, a nawet wzmocniły swoją pozycję, bo przejęły część rynku po upadłych konkurentach – dodaje Artur Ragan.

Najczęściej zwolnienia dotykały te same branże, które wcześniej były wymieniane w grupie najwięcej zatrudniających. Co czwarty zwolniony pochodził z firmy handlowej, a co piąty z branży przetwórstwa przemysłowego. Szczególnie mocno cięcia personalne dotyczyły także budownictwa, transportu i gospodarki magazynowej.

Handlowcy: zwalniani i poszukiwani

Analizy GUS znajdują potwierdzenie w danych Ministerstwa Pracy dotyczących bezrobocia. Pokazują one, że to właśnie handlowcom i sprzedawcom towarzyszy duża rotacja na rynku pracy. Przyczyniają się do tego zarówno pracodawcy, jak i sami pracownicy.

- Kandydatów nie brak, bo praca handlowca jest postrzegana jako zajęcie dla każdego i stosunkowo łatwo ja zdobyć. To powoduje, że podczas rekrutacji na stanowiska sprzedażowe weryfikujemy dwa razy więcej kandydatów, żeby przedstawić do zatrudnienia kogoś sensownego – komentuje Artur Ragan - Z drugiej strony pracodawcy też nie ułatwiają, oczekując od pracowników najwyższych kompetencji za minimalne krajowe wynagrodzenie. Oczekiwania obu stron rozmijają się coraz bardziej.

Jednak choć handlowców często się zwalnia to nie maleje popyt na dobrych fachowców w tej branży. Od stycznia do czerwca 2013 roku zostało opublikowanych ok. 28 tys. ofert dotyczących pracy w handlu. Bardziej pożądanym towarem dla pracodawców byli jedynie robotnicy budowlani.

KK,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)