Mam dziecko, szukam pracy – co ty na to, szefie?
Małe dziecko to źródło wielu radości i obaw. Dla samotnego rodzica szukającego posady może też stać się obciążeniem
09.10.2009 | aktual.: 09.10.2009 11:48
Człowiek z kilkulatkiem, najczęściej kobieta, będzie dla szefa pracownikiem z grupy podwyższonego ryzyka. Choć nie każdy przyzna to oficjalnie.
Problem imieniem Jaś
33-letnia Dorota przez kilka ostatnich lat prowadziła wraz z koleżanką małą firmę. Jej praca wymagała krótkich, choć częstych i, co gorsza, nagłych wyjazdów z domu. Absorbowała ją w nietypowych godzinach. Bywało, że również wieczorami. Przed pojawieniem się dziecka jakoś to wszystko szło. Po jego urodzeniu zajęcie zaczęło być jednak zbyt kłopotliwe. Poza tym poczuła po prostu, że pomysły się skończyły, że pora na zmianę.
Postanowiła więc zawiesić działalność i rozejrzeć się za pracą na etacie. Jadąc na rozmowy kwalifikacyjne, nie chciała ukrywać faktu posiadania dziecka. Nie miało to przecież sensu. Zastanawiała się jednak: Jak potencjalni pracodawcy podejdą do problemu, któremu na imię Jaś, który skończył właśnie trzy lata i z wielką niechęcią zaczął chodzić do przedszkola? Na razie Dorota ma za sobą dwie rozmowy. Obie dość miłe, chociaż bez efektów. Na pierwszej problem w ogóle nie wypłynął. Młody, sympatyczny mężczyzna wypytywał o kwalifikacje, doświadczenie zawodowe, wykształcenie – zwykłe rzeczy. O dziecko nie zapytał. Dorota ma dziś wrażenie, że mogła zadecydować o tym… wielkość firmy.
Dwie firmy, dwie rozmowy
– To był duży zakład, wyglądało na to, że wciąż się rozwija. Myślę, że w tego typu przedsiębiorstwach mniejszą wagę przywiązuje się do faktu, że kandydat wychowuje malucha. Pracowników jest dużo, w razie czego łatwiej zapełnić lukę. Jeśli ktoś bierze zwolnienie, jego obowiązki przejmują inni – tłumaczy to sobie.
Ponieważ jednak pracy nie dostała, nie pozostawało nic innego, jak szukać dalej. Następna firma była mniejsza. Starsza o kilkanaście lat kobieta, która przeprowadzała z nią rozmowę, wyraźnie szukała kogoś do swojego zespołu. Jej pytania były rzeczowe, dokładne. Szybko też powiedziała na wpół twierdzącym, na wpół pytającym tonem, że osoba w tym wieku prawdopodobnie ma już dziecko. Dorota potwierdziła. - Przemaglowała mnie wtedy dokładnie, chociaż muszę powiedzieć, że rozmowa była miła i łatwo pozbyłam się stresu – wspomina dzisiaj. – Być może zbyt szybko doszłam do wniosku, że mam małe szanse i zaczęłam podchodzić do sprawy na luzie. Może to był błąd, może jakoś było to po mnie widać. Osoba z doświadczeniem, która niejednego kandydata już przepytywała, na pewno mogła sobie pomyśleć, że niedostatecznie mi zależy. Muszę też przyznać, że niektóre pytania mnie zaskoczyły. Raz nie znalazłam nawet innego wyjścia, jak obrócenie sprawy w żart. Pani się roześmiała, ale teraz myślę, że nie był to dobry pomysł. Może
wydałam się niepoważna? Postanowiłam sobie, że muszę przygotować się dokładniej. Wykazać się refleksem, mieć gotowe odpowiedzi na wszystkie wątpliwości. Pytań o dziecko było całkiem sporo. Ile ma lat, czy chodzi do przedszkola, a nawet, jak daleko jest ono od domu. Co będzie, gdy zachoruje, do jakiego stopnia można liczyć na ojca. No i oczywiście, jak Dorota poradzi sobie w razie nadgodzin czy zajętych sobót? Bo te w firmie, rzadko bo rzadko, ale jednak się zdarzają?
Nie starała się ściemniać. Nie miała zamiaru utrzymywać, że jest otoczona rodziną pełną dziadków, wujków i cioć, marzących, żeby zająć się malcem. – Może zrobiłam błąd? – zastanawia się dzisiaj. Tak czy owak, kontakt z firmą zakończył się na zwyczajowym „mamy pani maila i telefon, odezwiemy się”.
Kobiety wiedzą więcej
Dorota szuka pracy dalej. Nie jest rozczarowana czy przygnębiona, wie przecież, że nie jest z tym łatwo.
Doszła też do wniosku, że dla osób takich jak ona ważne jest, kto prowadzi rozmowę. - Starsza kobieta prawie na pewno przepyta cię dokładniej niż facet, nawet jeśli jest nim sam szef. Z czego to wynika? Ona po prostu wie, o co pytać. Zna słabe punkty opieki nad dzieckiem, bo ma własne doświadczenia. Jeśli jest bystra, kilka pytań jej wystarczy.
Jakim być podczas rozmowy?
Co generalnie potrzebne jest podczas rozmów? Umiejętność udzielenia przekonywującej odpowiedzi na każde, nawet niespodziewane pytanie. Trzeba też sprawiać wrażenie, że jest się zabezpieczonym na wszelkie życiowe ewentualności. Być poważnym i spokojnym, nie wykonywać nerwowych ruchów, nie rozglądać się – kobieta z dzieckiem powinna być osobą odpowiedzialną. Mówić niezbyt szybko, wyraźnie, nie dowcipkować i nie starać się z miejsca zabłysnąć inteligencją. A przed rozmową? Dokładnie i szczegółowo przejrzeć CV, zastanowić się kilka razy nad każdym słowem. Nie ma sensu ukrywać niewygodnych informacji. Nie ma też jednak potrzeby ich eksponować. Podczas rozmowy mogą o nie spytać, ale nie muszą. Dorota uważa też, że nie można się zniechęcać. Na każde kolejne spotkanie iść tak, jakby było pierwsze. Być pewnym siebie, uśmiechniętym, emanować pozytywnym przekazem. Wyciągać wnioski z niepowodzeń, a je same odrzucać jak zbędną skorupę. No i nie winić się za potknięcia. Pamiętać, że sukces zależy też od nastawienia
drugiej strony. A to nie zawsze można zmienić.
jk