Mama 9‑letniej Asi nie straci zasiłku. Deklaracja prezydenta Poznania

Zwrot w głośniej sprawie odebranych zasiłków dla schorowanej mamy 9-letniej Asi z Poznania. Prezydent miasta Jacek Jaśkowiak zadeklarował na Facebooku, że kobieta nie straci świadczeń. Jeszcze we wtorek przedstawiciel Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie ma wytłumaczyć zmianę decyzji o odebraniu zasiłków.

[aktualizacja 18:19]

Głos w sprawie zabrało tez ministerstwo rodziny. Resort zadeklarował, że "uruchomiło procedury sprawdzające i monitoruje sytuację rodziny". "Z uzyskanych przez resort informacji w MOPR wynika, że zasiłki, które otrzymuje Pani Anna Jagła, nie zostały jej odebrane ani wstrzymane" - czytamy w komunikacie ministerstwa.

"Mama Asi nie straci zasiłku. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu pomogą Pani Annie w wyjaśnieniu sprawy" - napisał prezydent Jaśkowiak. "Pani Anna od kilku lat otrzymuje zasiłki finansowe, a pracownicy socjalni MOPR w Poznaniu od 2013 roku spotykali się z mamą Asi 30 razy" - podkreślił.

Na początku września tego roku 9-letnia Asia z Poznania zorganizowała przed swoim blokiem zbiórkę. Dziecko chciało zdobyć pieniądze na leczenie chorej matki. Akcja przerosła najśmielsze oczekiwania dziewczynki, która zgromadziła dzięki ofiarności Poznaniaków dokładnie 101 069,66 zł. ##Pomoc społeczna liczy mamie Asi zarobki Kiedy wydawało się, że wszystko już się zaczęło dobrze układać, do akcji wkroczyli urzędnicy. Ponieważ zebrane pieniądze znalazły się na koncie mamy Asi, pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu uznali, że jest to dochód chorej kobiety. Dzieląc zebrane 100 tys. zł przez 12 miesięcy, uznali, że kobieta świetnie zarabia. W tej sytuacji oznaczało to przekroczenie progów dochodowych, co pociągnęło za sobą odebranie jej świadczeń.

Po tym, gdy w poniedziałek 28 listopada informacja o odebraniu zasiłków mamie Asi odbiła się głośnym echem w mediach, głos w sprawie zabrał Jacek Jaśkowiak.

"Poprosiłem o wyjaśnienia - jest to problem proceduralny, a nie faktyczny. Poznańscy urzędnicy są z tą Panią w kontakcie i szukają jak najlepszego rozwiązania. Nikt w tej sprawie nie ma złej woli!" - przekonywał na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. ##Mama Asi w urzędniczej matni Dlaczego pieniądze trafiły na prywatne konto mamy Asi, co okazało się takim problemem dla urzędników poznańskiej pomocy społecznej? Aby to wyjaśnić, trzeba cofnąć się o dwa miesiące. Zaczęło się od tego, że sąsiedzi Asi złożyli na dziewczynkę donos do urzędu skarbowego, ponieważ uznali, że organizowany przez nią kiermasz będzie nielegalną zbiórką.

Z pomocą przyszła "Fundacja Drużyny Szpiku", która ma pozwolenie na publiczne zbiórki pieniędzy. Zebrane środki nie mogły jednak pozostać na koncie tej fundacji, ponieważ chora m.in. na lekooporną padaczkę mama Asi formalnie nie kwalifikowała się do opieki przez "Drużynę Szpiku". I fundacja musiała całą kwotę przelać na konto mamy Asi.

Jak informuje Polsat News, kobieta chciała przelać te pieniądze na konto Fundacji Votum z Wrocławia, ale okazało się, że nie może tego zrobić, ponieważ najpierw musi zapłacić od zebranej kwoty podatek. Jeszcze we wrześniu złożyła w tej sprawie zapytanie do urzędu skarbowego, ale ten do dziś jej nie odpowiedział.

"MOPR wyjaśnia, że bierze pod uwagę szczególną sytuację Pani Anny oraz fakt, że celem zbiórki pieniędzy jest leczenie i rehabilitacja chorej, pomimo że przepisy ustawy o pomocy społecznej wskazują w sposób jednoznaczny, że uzyskanie dochodu jednorazowego w kwocie przekraczającej pięciokrotnie kwoty kryteriów dochodowych (obecnie kryterium dochodowe na osobę w rodzinie wynosi 514 zł.) daje możliwość utrzymania się osoby lub rodziny bez potrzeby korzystania z pomocy społecznej przez określony czas.

Z informacji uzyskanych przez MRPiPS wynika, że MOPR zasugerował, aby pieniądze znajdowały się na koncie Fundacji, a nie prywatnym koncie Pani Jagły. Obecnie trwają rozmowy z panią Anną na ten temat" - czytamy we wtorkowym komunikacie resortu rodziny.