Marnie, szybko i niezdrowo – często tak właśnie odżywiamy się w pracy

Jak jemy w pracy? Czasami przypomina to horror

Marnie, szybko i niezdrowo – często tak właśnie odżywiamy się w pracy
Źródło zdjęć: © Thinkstock

27.08.2012 | aktual.: 27.08.2012 11:12

Jak jemy w pracy? Czasami przypomina to horror – i tym właśnie jest dla naszego organizmu. Do południa ciągłe spotkania, więc tylko trzy kawy na czczo. Później piętnaście minut wolnego – wystarczy akurat, żeby wyskoczyć na big maca. Pod koniec dnia jakiś fast food z budki.

Za to wieczorem, po powrocie do domu, gdy padamy już z głodu, ogromna pizza. A zaraz po niej – sen. Taki żywieniowy tryb życia to autodestrukcja na raty. Tylko kto o tym pamięta w wirze zajęć?

Jedzenie – kłopotliwa konieczność?

Coraz częściej żyjemy i pracujemy w pośpiechu – i tak też się odżywiamy. Wiele osób siedzi w firmie do późna, nawet nocą, albo np. spędza długie godziny w podróżach. Gdzie w tym wszystkim miejsce na zdrowe żywienie?

W dodatku swoje robi rodzima tradycja, która wciąż jeszcze każe wielu z nas jeść dużo i tłusto. Miało to sens w czasach, gdy większość społeczeństwa utrzymywała się z ciężkiej pracy fizycznej w przemyśle lub rolnictwie. Ale współcześnie zdecydowanie go traci. Zdarza się też, że przez nawał obowiązków jemy nie wtedy, kiedy powinniśmy, a wtedy, kiedy jest okazja.

Organizm to wszystko znosi – do czasu. Kilka dziesiątek poważnych chorób ma swoją przyczynę właśnie w niewłaściwej diecie.

Niektóre schorzenia to efekt długotrwałego odżywiania się byle jak i byle czym. Ale na jego skutki wcale nie musimy czekać długo. Zła dieta potrafi nam dopiec niemalże natychmiast. Po posiłku czujemy się ciężcy albo wzdęci. Przez to spada nam wydajność. Trudno o kreatywność, gdy całą naszą uwagę pochłaniają niepokojące historie, rozgrywające się w naszym żołądku.

Dużo, ale niezdrowo

Kilka razy w tygodniu pizza, zamawiana z najbliższych pizzerii. Kiedy trzeba było przysiąść nad projektem do późna, zdarzało się, że jeszcze druga na kolację. Jedyna „odmiana” – fastfoodowe dania z budek, bo po pracy brakowało już inwencji na zakupy w sklepach. Tak przez długie miesiące wyglądało odżywianie 25-letniego Michała, cenionego, a przez to zarzuconego pracą informatyka. – Zauważyłem nagle, że nie mogę dopiąć żadnych spodni, a koszule cisną. Zrozumiałem wtedy, że muszę zmienić odżywianie, bo zacznę wyglądać jak zawodnik sumo – wspomina.

Duże ilości jedzenia nie powstrzymywały go bynajmniej od podjadania między posiłkami. – Nic w tym dziwnego – komentuje dietetyk medyczny Dominika Stefankiewicz z Akademii Skutecznej Diety. – Fastfoodowe jedzenie nie posiada dużej wartości odżywczej. Napełnia nam żołądki, mamy więc krótkotrwałe uczucie sytości, jednak szybko znowu robimy się głodni i zaczynamy podjadać.

Uwaga na zapachy!

Przy odrobinie wysiłku można jednak dostosować profil swojego żywienia do wykonywanej pracy. Osoby pracujące fizycznie, zmuszone do bycia w ruchu, mogą mieć z tym mniej problemów – organizm sam niejako podpowiada im, jak się żywić. Mogą też jeść obficiej bez obawy, że przytyją, czy że spadnie im wydajność. Ale też nie jest obojętne, co jedzą.

– Zamiast wędlin do kanapek polecałabym takim pracownikom mięso gotowane czy pieczone, bo lepiej służy rozwojowi mięśni – zaleca Dominika Stefankiewicz. – Solidne śniadania, obiad jak najwcześniej, około 15, 16. No i nie zapominać o warzywach: sałacie, pomidorach, rzodkiewkach. One są zresztą ważne dla każdego z nas.

Co jeszcze radzi ekspert? Majster, hydraulik czy pracownik drogowy może sobie pozwolić na śniadanie z czterech bułek, średnio posmarowanych masłem. Urzędnik może spokojnie poprzestać na trzech kromkach razowego pieczywa. Do tego chude mięso, dużo warzyw, jogurty naturalne, owoce, migdały. A więc to wszystko, co poprawia sprawność umysłu, wyostrza pamięć, a jednocześnie nie obciąża, nie wzdyma, nie zaburza procesu trawienia.

No i… nie pachnie zbyt mocno. Powinny o tym pamiętać zwłaszcza osoby często kontaktujące się w pracy z innymi: politycy, urzędnicy, doradcy, pracownicy służby zdrowia, dziennikarze. Trzeba szanować cudze nosy i oszczędzać im woni czosnku, kapusty, kiełbasy, jajek – w ogóle wszystkiego, co wydziela intensywny zapach. – Ryba jako potrawa lekkostrawna i o dużej wartości odżywczej jest bardzo polecana osobom pracującym umysłowo. Ale jej zapach może być uznany za zbyt inwazyjny. Dlatego doskonałym zamiennikiem będzie w tym przypadku mięso drobiowe, a rybę można zjeść w domu – podpowiada pani dietetyk.

W drodze i nocą

Ci, co w ramach pracy podróżują, powinni pamiętać o przygotowaniu sobie posiłku na drogę. A jeśli nie zdołają – postawić na to, co proste i pożywne. Zestaw „a la Małysz”: bułka – kefir naturalny – banan lub pomidor niejednego podróżnika utrzymał przy życiu.

A co z osobami pracującymi w nocy? Ważne jest, żeby spożyć solidny obiad niedługo przed wyjściem z domu. W pracy pamiętać o dwóch posiłkach: około godz. 24, pierwszej w nocy zafundować sobie na przykład kefir z truskawkami, serek wiejski, a nad ranem, gdy jesteśmy już zmęczeni, duże śniadanie. Nie czekać z nim do powrotu do domu, bo wtedy natychmiast uśniemy. A jedna z podstawowych zasad zdrowego odżywiania to: jeść minimum na dwie godziny przed spaniem. Ta ostatnia reguła obowiązuje wszystkich, od prezesa, przez dyrektorów, aż po szeregowych pracowników.

TK/MA

żywieniedietamedia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)