Michał Tusk nakłamał i na tym zarobił

Kontrowersji wokół współpracy syna premiera z oszustem od Amber Gold jest coraz więcej

Michał Tusk nakłamał i na tym zarobił
Źródło zdjęć: © PAP / Stefan Kraszewski

14.08.2012 | aktual.: 14.08.2012 09:09

Kontrowersji wokół współpracy syna premiera z oszustem od Amber Gold jest coraz więcej. Ale i sam Michał Tusk (30 l.) dostarcza coraz to nowych dowodów na własne krętactwa. Ne chodzi już tylko o pracę dla człowieka, któremu zaufało 50 tys. Polaków, wpłacając już chyba bezpowrotnie na konta jego firmy 80 mln zł. Chodzi o zwykłą uczciwość i rzetelność, których syn Donalda Tuska (55 l.) nie dochował. Najnowsze zarzuty dotyczą działania na szkodę gdańskiego lotniska. Bada je prokuratura.

Oskarżenie rzucił właściciel OLT i Amber Gold, Marcin Plichta (28 l.): – Tusk przyniósł nam konkretną informację o tym, ile Port Lotniczy w Gdańsku bierze od naszej konkurencji, konkretnie od Wizz Air, za obsłużenie jednego pasażera – powiedział na łamach „Wprost”. Tego typu dane, jak twierdzi tygodnik, są jedną z najpilniej strzeżonych informacji. – To tajemnica handlowa – potwierdza w rozmowie z Faktem Jerzy Polaczek (51 l.), były minister infrastruktury. – Jeżeli syn premiera Tuska, pracując w porcie lotniczym w Gdańsku, przekazał OLT informacje dotyczące konkurencyjnej firmy, to firma ta może dochodzić roszczeń wobec niego – dodaje.

Syn premiera się broni

Sam Michał Tusk odpiera ciosy. – Zarzut dotyczy tzw. arkuszy MIDT, które lotnisko zamawia właśnie po to, by przekazywać je przewoźnikom. Gdybym tych danych nie przekazywał OLT, można by powiedzieć, że lotnisko tę linię dyskryminuje – tłumaczy się Faktowi.

Polaczek, który był szefem sejmowej podkomisji ds. lotnictwa, zapewnia, że to wyjątkowe wrażliwe dane. – Syn premiera Tuska jako pracownik portu lotniczego nie mógł korzystać dla swoich celów z bazy danych MIDT, w której jest wiele kluczowych informacji handlowych objętych tajemnicą – dodaje. Tłumaczy, że MIDT to Market Information Data Transfer, czyli baza danych ułatwiająca podejmowanie strategicznych decyzji w lotnictwie.

Sam Tusk w korespondencji z 20 kwietnia do OLT, ujawnionej przez „Wprost”, pisze tak: „Siatkę międzynarodową (proponowane lotniska oraz częstotliwości) skorygowałem, biorąc pod uwagę najnowsze MIDT, do którego mam dostęp na lotnisku”. Gdyby na lotnisku nie pracował, do tych danych nie miałby więc dostępu.

Czy Tusk wyleci z lotniska?

Michał Tusk wystarczająco już nakłamał, zaniżając dochody z OLT Express, a także utajniając datę rozpoczęcia współpracy z prywatnym przewoźnikiem, dla którego pracował – jak się okazało – będąc jeszcze dziennikarzem „Gazety Wyborczej”, gdzie drukowano pochlebne artykuły o Amber Gold i OLT. Od wiosny, gdy zaczął przygodę z Plichtą, zarabiał miesięcznie nawet 10 000 zł, biorąc pieniądze i z OLT, i od portu lotniczego.

– Po tym, co wyszło na jaw, powinien zostać zwolniony z lotniska – twierdzi Jerzy Polaczek.

– Pracuję dla portu. Jeśli władze portu uznają, że mam odejść – oczywiście tak zrobię – mówi nam młody Tusk. Władze lotniska, na którym syn premiera pracuje od kwietnia, na razie milczą.

Aferą zajęła się jednak prokuratura, która w poniedziałek po południu dostała zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Michała Tuska. Na syna premiera doniosło stowarzyszenie Stop Korupcji. Zarzuca mu działanie na szkodę lotniska w Gdańsku. A za to grozi nawet 10 lat więzienia.

donald tuskoltmichał tusk
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (416)