Młodzi Polacy są pariasami polityki społecznej
Emeryci narzekają na niskie świadczenia, z których ledwo mogą się utrzymać. Jednak w ciągu ostatniej dekady emerytury wzrosły o prawie połowę, tymczasem polskie rodziny traktowane są po macoszemu i aż 50 proc. z nich straciło pomoc.
02.04.2014 | aktual.: 09.04.2014 08:02
Tegoroczna waloryzacja rent i emerytur wyniosła 1,6 proc. i dotyczyła 9,5 mln osób. Wprawdzie była to najmniejsza podwyżka od kilku lat, ale główną przyczyną takiego stanu rzeczy była wyjątkowo niska inflacja. Jednak w porównaniu do innych grup społecznych emeryci mają całkiem dobrze, nie są tak zaniedbywani jak młodzi - - podaje "Rzeczpospolita"
W ciągu ostatnich 10 lat emerytury bez kwotowej waloryzacji wzrosły o 39,23 proc. Wraz z nią ok 43 proc. W tym samym czasie inflacja wyniosła 27,3 proc., zaś pensje wzrosły o 60,3 proc. Przybyło też świadczeniobiorców, w 2004 r. było ich 3,92 mln. Dziś jest prawie 5 mln. Co ciekawe w ciągu tych 10 lat nie zmieniła się siła nabywcza świadczeń. Cały czas oscyluje na poziomie 58,4-58,5 proc.
Tymczasem wsparcie dla rodzin w ciągu tych 10 lat właściwie nie drgnęło. Kryterium dochodowe uprawniające do skorzystania z pomocy wzrosło tylko o 7 proc. Podwyżki dokonano tylko raz w 2012 r. Efekt jest taki, że kiedy w 2004 r. w życie wchodził nowy system wsparcia rodziców wychowujących dzieci z pomocy korzystało 5,4 mln małych Polaków, dziś jest to tylko 2,5 mln. Co więcej, właściwie nie zmieniła się kwota przeznaczana przez Państwo na pomoc dla dzieci. W 2004 r. było to 8,1 mld zł, dziś jest to 8,3 mld zł.
Uwzględniając fakt, że w tym czasie nasza zamożność wzrosła o połowę, to wychodzi na to, że rodziny tracą najwięcej. W 2004 r. dostawały od państwa 0,9 proc. PKB, natomiast w 2012 r. już tylko 0,5 proc.
W rozmowie z "RZ" Pokolenie starszych obciąża młodzież i wręcz jeszcze kolejne, nienarodzone, nieproporcjonalnie dużą częścią kosztów starzenia się. Poza ekonomistami i demografami dostrzegają to także młodzi, stwierdza wręcz, że starsi Polacy żyją na koszt młodszych. Co więcej zaznacza, że ci ostatni są wręcz dyskryminowani na rynku pracy. Z kolei model transferów międzygeneracyjnych, który został wypracowany w epoce wysokiej dzietności, stał się dziś niesprawiedliwy. Pokolenie starszych obciąża młodzież i wręcz jeszcze kolejne, nienarodzone, nieproporcjonalnie dużą częścią kosztów starzenia się. Poza ekonomistami i demografami dostrzegają to także młodzi.
- Nie da się ukryć, że nasze pokolenie nie załapało się na pierwszą konsumpcję owoców transformacji. Boom edukacyjny spowodował, że wzrosły aspiracje młodych, które zostały brutalnie stłamszone przez szalejący kryzys - komentuje dla "RZ" Sebastian Kaleta, prezes Stowarzyszenia Młodzi dla Polski.
Buntu młodych jeszcze nie ma, prędzej wybierają emigrację niż walkę o swoje prawa, ale zdaniem chociażby Kalety "sprzeciw dojrzewa".