Moody’s tnie dalej, ale rynek już nie reaguje tak nerwowo

Wczoraj wieczorem agencja ratingowa Moody’s obniżyła rating Irlandii do śmieciowego Ba1 z Baa3 i utrzymała negatywną perspektywę. Uzasadnienia były analogiczne, jak w przypadku Portugalii – ryzyko, że Dublinowi nie uda się wrócić na rynki finansowe w II połowie 2013 r. i konieczny będzie drugi bail-out.

Moody’s tnie dalej, ale rynek już nie reaguje tak nerwowo
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

13.07.2011 09:54

Reakcja rynków nie była jednak aż tak nerwowa, jak w zeszłym tygodniu, kiedy Moody’s obciął rating dla Portugalii. Głównie dlatego, że nie wykluczano takiej możliwości. Niemniej taka decyzja na pewno nie wspiera irlandzkiej gospodarki. Zmusza też do postawienia pytania, czy ECB również w przypadku Irlandii zignoruje wskazania Moody’s? Przypomnijmy, iż na ostatnim posiedzeniu przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego poinformowali, że do odwołania znoszą minimalne wymogi ratingu w przypadku papierów Portugalii.

Opublikowane wczoraj wieczorem zapiski z czerwcowego posiedzenia FED, pokazały, że w łonie banku centralnego istnieją duże podziały, co do dalszych perspektyw polityki monetarnej. Jedni nie wykluczają dalszych stymulantów (QE3?), gdyby gospodarka nadal miała problemy, a inflacja pozostawała niska. Z kolei drugi obóz wskazuje na rosnące zagrożenie inflacją i tym samym optuje za strategią wyjścia z obecnej ultra-liberalnej polityki. Oczywiście ile opinii w FED, tyle na rynku i w mediach. Zdaniem dziennikarza Wall Street Journal, który zajmuje się tematyką polityki FED (Jona Hilsenratha), można mówić jedynie o podziale, kiedy należałoby zacząć wdrażać plan zmiany dotychczasowej polityki. Tym samym, jeżeli pójdziemy tym tropem myślowym, to wydaje się, że podczas dzisiejszego wystąpienia w Kongresie (godz. 16:00), Ben Bernanke nie będzie nazbyt gołębi i raczej nie będzie sugerował jakiejkolwiek formy QE3. Niemniej takie spekulacje na rynku (nt. QE3) znów się pojawiły, co dzisiaj rano nieco osłabia dolara. Po
rynku krążą też plotki, iż Chińczycy mogliby być zainteresowani dalszymi inwestycjami w europejski dług (po tym jak australijska prasa podała, iż planują oni inwestycje w Australii w ramach dywersyfikacji rezerw). Ciekawe, czy pomogą one jutrzejszej aukcji włoskich obligacji, która będzie kluczowym testem zaufania do rządu Berlusconiego. Na razie włoskie obligacje na rynku wtórnym zachowują się względnie spokojnie, ale to w dużej mierze wynik wczorajszych spekulacji o dużej aktywności ECB na rynku, który przeprowadził interwencyjny skup papierów. Nastroje na rynkach poprawiły też nieco lepsze od oczekiwanych odczyty danych z Chin – PKB w II kwartale spowolnił do 9,5 proc. r/r (ale oczekiwano 9,4 proc. r/r), dynamika produkcji przemysłowej wyniosła w czerwcu 15,1 proc. r/r (oczek. 13,1 proc. r/r), a sprzedaży detalicznej 17,7 proc. r/r (oczek. 17,0 proc. r/r).
Dzisiaj uwaga rynku skupi się przede wszystkim na zaplanowanym na popołudnie wystąpieniu szefa FED w Kongresie, które może jednak nieco zaszkodzić giełdom i nieco umocnić dolara. Cały czas warto będzie też monitorować informacje ws. Grecji, Włoch, ale także Portugalii i Irlandii. Dzisiaj rano minister finansów Finlandii wyraził obawy,że kryzys na rynku długu może się rozszerzać. Z kolei rzecznik Wolfganga Schauble (niemieckiego ministra finansów) odnosząc się do wczorajszych informacji nt. nadzwyczajnego, kryzysowego szczytu przywódców Unii Europejskiej, jaki został zwołany na piątek, zaznaczył, iż nie ma konkretnych tematów na to spotkanie i najpierw ministrowie finansów strefy euro powinii zaakceptować drugi plan pomocowy dla Grecji. Dzisiejszy Times pisze też, iż problemy Włoch to sygnał dla Unii Europejskiej, iż ta musi podjąć trudne wyzwania: albo przekształci się w unię polityczną, albo zarzuci pomysł wspólnej waluty.

EUR/PLN: Dzisiejsze dane o inflacji CPI, jakie poda GUS o godz. 14:00 nie będą mieć większego znaczenia. Złoty wciąż pozostaje pod presją tego, co dzieje się wokół peryferii Eurolandu. Wczoraj po południu nie udało się zejść poniżej wsparcia na 4,02, stąd też cały czas istnieje duże prawdopodobieństwo ataku na wczorajszy szczyt na 4,06. Trudno powiedzieć, czy stanie się to dzisiaj, czy w kolejnych dniach. Po drodze można wskazać opór na 4,0450.
USD/PLN: Rynek wrócił poniżej 2,88, co może być wstępnym sygnałem stabilizowania się sytuacji. Kluczowy byłby jednak dopiero spadek poniżej 2,84-2,85, a to w najbliższym czasie może być trudne. Tym samym kolejne dni mogą przynieść próbę ataku na wczorajsze maksima w rejonie 2,9350. Aby tak się stało, to dzisiaj wieczorem rynek powinien wyjść wyraźnie ponad 2,90.
EUR/USD: Wczoraj po południu pisałem, że rynek może odbić w okolice 1,4060-1,4100 i pierwszy z tych poziomów, właśnie został przetestowany. Nie można wykluczyć, że pociągniemy do 1,41, chociaż wyraźne naruszenie tych okolic może być trudne. Kolejna fala spadkowa (najpóźniej od jutra) wciąż jest możliwa – w takim przypadku notowania mogłyby w ciągu kilku dni celować w istotny poziom 1,3750, a więc poniżej wczorajszego dołka na 1,3835.

GBP/USD: Na fali chwilowego ocieplenia nastrojów funt radzi sobie całkiem dobrze, chociaż brytyjski The Guardian sugeruje, że Bank Anglii nie podwyższy w tym roku stóp procentowych. Silny opór to rejon 1,60, którego wyraźne naruszenie może być dzisiaj trudne. Wydaje się, że kolejne dni mogą przynieść powrót do spadków z celem poniżej wczorajszych 1,5780.

Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl.

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
złotydolarwaluty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)