Trwa ładowanie...
praca
26-08-2009 13:56

Muzyczna sieczka w pracy – od niej nie uciekniesz!

Jaką rolę pełni dziś muzyka przy pracy? Może stać się wypełniaczem czasu, mało istotnym tłem, zbędnym hałasem – to zależy od wielu czynników

Muzyczna sieczka w pracy – od niej nie uciekniesz!Źródło: Jupiterimages
d2wvgdh
d2wvgdh

Jaką rolę pełni dziś muzyka przy pracy? Może stać się wypełniaczem czasu, mało istotnym tłem, zbędnym hałasem – to zależy od wielu czynników.

Dziś muzyka w pracy jest właściwie wszechobecna. Słyszy się ją, lecz nie słucha. Stała się dźwiękową tapetą. Klajstrem, który pozwala nam ulec złudzeniu, że czas biegnie szybciej i koniec dnia pracy jest już całkiem blisko. Daje pozór ucieczki od nudy, wywołanej wykonywaniem w nieskończoność monotonnych, często nielubianych czynności. Muzyka bywa także prawdziwym utrapieniem. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy nie ma od niej ucieczki i gdy jest serwowana w nadmiarze.

Przesyt muzyką

Domy handlowe przed Bożym Narodzeniem wypełnione są dźwiękami kolęd. Na długo przed Gwiazdką można, robiąc zakupy, chłonąć w pełni świąteczny klimat.

Pracownicy sklepów w galeriach i centrach protestują jednak przeciw temu coraz częściej. Mają dość terroru mniej lub bardziej znanych piosenkarzy, wyśpiewujących od rana do wieczora ten sam, ograniczony w końcu, repertuar.

Jeśli narzekamy na niego my, klienci, spędzając w sklepach na przedświątecznych zakupach dwie lub trzy godziny, to co dopiero ekspedienci i ochroniarze. Oni słuchają kolęd po kilkanaście godzin na dobę! Istnieje, co prawda wynalazek audiomarketingu. Jeśli kierownictwo handlowej placówki wypuści węża z kieszeni i zatrudni kogoś, kto znajdzie pomysł na ciekawe ułożenie podkładu muzycznego, wizyty w supermarketach mogą stać się łatwiejsze do zniesienia. Chociaż i tak trudno wyobrazić sobie grudniowe święta bez „Jingle Bells” czy „White Christmas” w kilkudziesięciu wykonaniach, od Louisa Armstronga począwszy a na Krzysztofie Krawczyku skończywszy.

d2wvgdh

Co ciekawe, to, jakiej muzyki słucha klient w sklepie, rzeczywiście nie jest bez znaczenia! Portal GazetaPraca pisze o badaniach, z których wynika, że muzyka spokojniejsza, sprzyjająca „tworzeniu klimatu”, skuteczniej zachęca klientów do zakupów. Świąteczny repertuar pasuje więc tutaj jak znalazł. Według badań firmy Internet Media Services S.A., dobiegające z głośników dźwięki mają znaczenie przede wszystkim dla… klientów sklepów obuwniczych i odzieżowych, a także osób odwiedzających duże centra handlowe. *Metallica przy Mozarcie *

Pracownicy biur i urzędów, kierowcy ciężarówek czy też nocni stróże pozornie mają łatwiej. Sami decydują, jakiej muzyki chcą słuchać. Czy jednak jest tak rzeczywiście? W pracy tego rodzaju również można spotkać się z terrorem, tyle że nie narzuconym odgórnie. Wystarczy, że z dwóch ludzi siedzących w tym samym pomieszczeniu jeden woli słuchać przy pracy czegoś spokojnego, np. Mozarta, a drugi napędza się Metalliką. Przy tym specyfika wykonywanych zadań uniemożliwia im nałożenie słuchawek na uszy i odizolowanie się od świata. Taka sytuacja stanowi potencjalne źródło konfliktu, który prędzej czy później musi wybuchnąć.

Nie każdy jest bowiem skłonny do kompromisu. Tym bardziej, że postawienie na swoim może przy okazji podkreślić własną – czytaj: wyższą – zawodową pozycję. A w rezultacie na stałe sterroryzować tego, który ustąpił.

Dla kierowcy Clapton, dla belfra Chopin?

Stereotypy sprzyjają przypisywaniu pewnych rodzajów muzyki określonym typom charakteru, a także zawodom. Psychologowie biznesu napisali o tym zjawisku niejedno. Tak więc osoby energiczne miałyby preferować muzykę rockową, skłonne do refleksji – klasyczną. Wiadomo, że kierowców tirów kojarzy się z bluesem czy country. Kto oglądał „Dzień świra”, pamięta, że nauczyciel polonista sam uległ myślowemu szablonowi i wzruszał się przy Chopinie.

d2wvgdh

Szablony szablonami, praktyka jednak często bywa całkiem inna. W pracy tak naprawdę rzadko słuchamy tego, co lubimy. Najczęściej decydują za nas osoby uplasowane wyżej w hierarchii, starsze wiekiem albo po prostu siedzące najbliżej radia. Machamy więc ręką: niech im będzie!

Dwa zespoły w kółko

Pozostaje faktem, że stacje radiowe niespecjalnie dbają o nasze uszy. Zachowują się często niczym idące na totalną łatwiznę kierownictwo galerii handlowej. Oto składniki przeciętnego programu. Kilka powielających nawzajem własne pomysły, będących akurat na topie zespołów. Do tego parę średnio zdolnych piosenkarek. I to właściwie wszystko. Ich repertuar, grany na okrągło, sprawia, że siedząc w pracy, można poczuć się niby w przedświątecznym matriksie – tyle że bez kolęd.

Ktoś powie: radio zawsze można wyłączyć. Ba! Tyle tylko, że w każdej niemal firmie znajdzie się ktoś, kto prędzej czy później – a raczej prędzej – znowu je uruchomi.

Cisza jest dzisiaj czymś tak rzadkim, że, gdy się pojawi, zaczyna nam przeszkadzać. Wolimy od niej zespół X czy Y (tu każdy może sobie wpisać dowolną nazwę). Psioczymy na serwowaną przez radio muzykę, śmiejemy się ze szmirowatych tekstów i z irytującej maniery śpiewaków, a jednak nie możemy się bez nich obejść. Czy to o czymś świadczy? Niech każdy na to pytanie odpowie sobie sam.

Jarosław Kurek

d2wvgdh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wvgdh