"Myśliwych w Polsce jest za mało". Zdaniem ministra to "bezcenna grupa"
- Nie wykorzystujemy potencjału myślistwa, bo nadal kojarzy się ono dość elitarnie. Taką twarz nadał myśliwym poprzedni ustrój. Myśliwi w PRL kojarzyli się ze służbami. Dziś już to wygląda inaczej - mówi piątkowej "Gazecie Polskiej Codziennie" wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka.
Jak wskazał gazecie wiceszef resortu klimatu, pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, myśliwi są dziś "grupą bezcenną, jeśli patrzymy z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, gdyż doskonale znają teren".
"Myśliwi kojarzą się ze służbami"
Pytany przez dziennik, czy wykorzystujemy potencjał, jakim jest myślistwo, Siarka ocenił: - Zupełnie nie. Stwierdził, że w Polsce myśliwych jest mało. - Jeżeli przeliczymy ich liczbę proporcjonalnie do liczby mieszkańców, to nie możemy się równać z państwami takimi, jak Finlandia, Irlandia, Francja czy Niemcy - zauważył.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
ASF i odstrzał dzików. Kołodziejczak: "Myśliwi są hobbystami, należy zaangażować służby"
Według niego "nie wykorzystujemy potencjału myślistwa, gdyż nadal się ono kojarzy dość elitarnie".
- Taką twarz nadał myśliwym poprzedni ustrój. Myśliwi w PRL kojarzyli się ze służbami - wskazał w rozmowie z gazetą. Dodał, że dziś to już wygląda inaczej. - To są młodzi ludzie z entuzjazmem, którzy rozumieją przyrodę - stwierdził Siarka.
Kłusują, by sobie dorobić
Jest też druga strona medalu - kłusownictwo. Kłusownikami najczęściej są sami myśliwi, którzy dla zarobku nie zgłaszają polowań. Zwierzynę taką można sprzedać bez wypłacania ekwiwalentu na rzecz koła łowieckiego. Proceder jest na tyle powszechny, że myśliwi zgłaszający takie sprawy są wykluczani ze środowiska.
Kłusownictwo stanowi duży problem wśród samych myśliwych. Członkowie kół łowieckich, którzy próbują zwalczać ten proceder, poddawani są ostracyzmowi środowiska.
Myśliwi kłusują głownie ze względów finansowych. Dzięki temu zdobywają dziczyznę poza wszystkimi planami, której nie zgłaszają i mogą ją sprzedawać. Zgłoszona dziczyzna staje się własnością koła. Zgodnie z prawem myśliwy nie może sprzedawać samodzielnie upolowanej zwierzyny. Może ja zabrać dla siebie lub wywieźć do skupu, ale jedynie w przypadku wypłacenia ekwiwalentu.