NFZ o siebie dba, a chorym żałuje

Tyle w 2012 roku zapłacimy na utrzymanie urzędu, który miał być zlikwidowany już kilka lat temu. Co najgorsze, choć na podróże służbowe i remonty urzędnicy Funduszu mają coraz więcej milionów, nie chcą płacić szpitalom za ratowanie życia. Szefowie lecznic podali Fundusz do sądu. Ale sprytni urzędnicy w budżecie zarezerwowali kolejne miliony na procesy.

Narodowy Fundusz Zdrowia, który uparcie nie chce zapłacić tylko lubelskim szpitalom aż 75 mln zł za ratowanie ludzkiego życia, chce dostać w 2012 roku prawie 85 mln zł więcej, niż wydał na siebie w zeszłym roku. Na same remonty, telefony, czynsz i sprzątanie biur urzędnicy będą mieli do wydania ponad 6 mln zł więcej niż rok temu. Dwa razy więcej wydadzą na podróże służbowe, koszty reprezentacji, reklamę i... odprawy. Ta ostatnia pozycja dziwi, bowiem koszty wynagrodzeń pozostaną bez zmian. Czy to oznacza, że na miejsce zwalnianych urzędników zatrudnieni zostaną nowi, a może ci, co zostaną, podzielą się pensjami odchodzących?

Projekt budżetu Funduszu zakłada, że ponad dwieście milionów pochłoną procesy, które wytaczają urzędnikom NFZ dyrektorzy szpitali. Tylko w regionie lubelskim z pozwami wystąpiło kilkadziesiąt szpitali, bowiem NFZ nie chce im zapłacić za tak zwane nadwykonania, czyli usługi medyczne wykraczające poza kontrakty. Podobne problemy z niezapłaconymi rachunkami nawet z 2008 roku mają szpitale w całej Polsce, m.in. w Bydgoszczy i Warszawie. NFZ zawsze tłumaczy swoje długi tak samo: że nie ma pieniędzy. I próbuje negocjować spłaty, przerzucając je na kolejne lata – ale co roku sytuacja się powtarza i kolejne szpitale żądają pokrycia kosztów nadwykonań.

660 mln zł – taki jest budżet NFZ na 2012 rok
75 mln zł – tyle NFZ powinien zapłacić lubelskim szpitalom za ratowanie życie
300 mln zł – tyle urzędnicy NFZ dostaną na wynagrodzenia
143 mln zł – tyle pójdzie na remonty siedzib, telefony, komputery i sprzątanie
6,8 mln zł – tyle pochłoną podróże, reklama i odprawy

Prezydencki doradca: Odmroziłem palce ale przeżyłem