Nie daj się nabrać. Nie wszystko musi drożeć
Inflacja jest dla firm świetną okazją, by w niezauważalny dla klientów sposób sięgnąć głębiej do ich kieszeni albo po cichu obniżyć pensje gorszym pracownikom.
Inflacja jest dla firm świetną okazją, by w niezauważalny dla klientów sposób sięgnąć głębiej do ich kieszeni albo po cichu obniżyć pensje gorszym pracownikom - pisze "Gazeta Wyborcza".
Jakie sposoby mają firmy na to, by w czasach inflacji zarobić kosztem klientów albo pracowników?
Największy podnosi pierwszy. Najwięcej do zyskania mają ci, którzy mają najlepszą pozycję na rynku, czyli np. sprzedają najwięcej makaronu, pasty do butów czy są najpopularniejszym zakładem fryzjerskim w mieście. To oni ustalają ceny, konkurenci za nimi podążają.
Drożeje, gdy ma drożeć, ale gdy ma tanieć, nie tanieje. To, że żywność drożeje, widzą wszyscy. Generalna przyczyna to zmiany na rynkach światowych, masowa konsumpcja w państwach rozwijających się. Ale nie tylko - także inflacja umożliwia firmom windowanie cen.
Sprowadzamy tanio, sprzedajemy drogo. Nasza waluta jest obecnie tak mocna (np. wobec dolara najmocniejsza od 14 lat, a wobec euro od siedmiu lat), że firmy coraz taniej sprowadzają towar z zagranicy. Import rośnie teraz o kilkanaście procent rocznie. To nie tylko benzyna, ale i ubrania, kosmetyki, samochody. Przy wysokiej inflacji importerzy mogą bez trudu ukryć przed klientami to, że drogo sprzedają towar, który sprowadzili tanio.
Nie podnosimy pensji, czyli... obniżamy. O inflacji warto przypomnieć pracodawcy. Sam może o niej "zapomnieć", oceniając pracę podwładnych. Tymczasem, kiedy wszystko naokoło drożeje, pensja, która nie rośnie, faktycznie maleje, bo mniej można za nią kupić - pisze dziennik.
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej".
Polecamy:
» Najnowsze wiadomości z kraju i ze świata