Nie taki komornik straszny

O "wrednych" zawodach i tym, jak sobie radzą z niechlubnymi opiniami ich przedstawiciele, rozmawiamy z Tadeuszem Rostkowskim, psychologiem społecznym

Nie taki komornik straszny

08.09.2011 | aktual.: 16.06.2014 13:18

- Lubi pan komorników i kontrolerów autobusowych?

- Oczywiście. Gdybym jechał autobusem bez biletu, a akurat byłyby one sprawdzane, to byłbym wściekły na siebie, że nie kupiłem biletu. I tyle. Dlaczego miałbym mieć pretensje do kontrolera? To ja zrobiłem błąd. Tak samo z komornikiem. Gdyby mi zabrał dom, bo nie płaciłem podatków, to komornik tu nie jest winny.

- Ma pan racjonalne podejście do sprawy. Większość ludzi wściekłoby się na komornika. Niedawno pojawiła się informacja, że większość ankietowanych w pewnym portalu internetowym nie wydałoby córki za komornika!

- Jeśli się kogoś nie pozna bliżej to można się tylko domyślać jaki ten ktoś jest albo można porównywać go do kogoś podobnego, kogoś o kim słyszeliśmy.

- Niestety nie znam nikogo, kto zna komornika albo powiedziałby o nim coś dobrego.

- No właśnie! A ja osobiście znam komornika. I to takiego, który bardzo cierpiał z powodu wykonywanej profesji. Pochodził z małej miejscowości. Po studiach zamieszkał w Słupsku. Ilekroć przyjeżdżał do rodziny autem, sąsiedzi szemrali, że się dorobiła na krzywdzie innych. Ludzie zaczęli go unikać, któregoś razu ktoś rozbił mu szybę. Policja złapała sprawcę. Był nim bezrobotny mieszkaniec, któremu tydzień temu inny komornik zabrał dom. Rodzice zaczęli nawet przekonywać syna, by zrezygnował z zawodu. Mówili, że komornik w rodzinie to wstyd. Znam też innego 30-letniego komornika, który przyszedł do mnie po poradę. Mężczyzna w obawie przed odrzuceniem, nie mówił w towarzystwie czym się zajmuje. Poznał dziewczynę i zastanawiał się jak jej wyjaśnić co robi. Dla niego to był niewyobrażalny problem. Dziewczyna, w której się zakochał, była artystką, współpracowała z organizacjami pomocowymi.

- Ktoś kto decyduje się na pracę komornika może powinien liczyć się z tym, że będzie nielubiany. To chyba jest wpisane w zawód.

- Człowiek nigdy nie powinien być obciążony z powodu tego co robi, o ile nie ma nic na sumieniu.

- Czy stereotyp pt. "wredny" zawód zmienia się?

- Jeszcze 20 lat temu wcieleniem największego zła był funkcjonariusz milicji. Policja odziedziczyła tę niechlubna schedę. Teraz dopiero zaczynamy bardziej ich doceniać. Oczywiście wśród "wrednych" profesji ciągle w czołówce są politycy. Nie lubimy też ochroniarzy w firmach windykacyjnych. Złą sławę mają agenci ubezpieczeniowi. Ostatnio coraz częściej źle wypowiadamy się o księżach. Nie lubimy też przedstawicieli call center, o akwizytorach wręcz nie chcemy słyszeć. Nie lubimy reprezentantów tych zawodów, którzy coś mogą od nas chcieć albo wiemy, że chcą wywrzeć na nas jakiś wpływ.

- Czy to, że ktoś specjalizuje się w niezbyt lubianym zawodzie, jest atutem na rynku pracy?

- Żeby wykonywać któryś z wymienionych przeze mnie zawodów trzeba mieć predyspozycje psychiczne, nie tylko wiedzę. Nie zawsze też kandydat nadaje się po przeszkoleniu. Gdy rekrutujemy kogoś takiego zawsze badamy jego odporność na stres, czy to, jak reaguje na negatywne opinie. Nie każdy, kto celująco zna prawo, może być komornikiem. Osoby, które sprawdzą się w tym fachu są niezwykle doceniani przede wszystkim w środowisku. Zdobywają nagrody w konkursach. Raczej nie mają kłopotu z zatrudnieniem.

-Dziękuję za rozmowę.

(ak)

kontroler biletówkomornikzatrudnienie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)