Nie zmarnujcie tej nauczki
Gospodarka globalna jako całość skurczy się w bieżącym roku o 1,7 proc., prognozuje Bank Światowy. Będzie to pierwszy spadek wskaźnika wzrostu poniżej zera od 1945 roku.
10.05.2009 | aktual.: 10.05.2009 10:37
Gospodarka globalna jako całość skurczy się w bieżącym roku o 1,7 proc., prognozuje Bank Światowy. Będzie to pierwszy spadek wskaźnika wzrostu poniżej zera od 1945 roku. Prezes BŚ Robert Zoellick oświadczył, że każdy musi traktować ten kryzys ze sporą dozą pokory, ponieważ będziemy świadkami niespodzianek i wciąż mamy do czynienia z wielką niepewnością. Poinformował jednocześnie, że Bank Światowy przeznaczy 50 mld dolarów na ożywienie światowego handlu.
Jeszcze gorsze prognozy opublikowała Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Według jej ekspertów, 30 krajów, skupionych w tej organizacji (jest wśród nich Polska) odnotuje w 2009 roku zmniejszenie wskaźnika wzrostu średnio o 4,3 proc. Ale w roku następnym spadek będzie minimalny.
- Obecny kryzys potrwa dłużej niż typowa recesja, a mające po nim nastąpić ożywienie gospodarcze będzie raczej umiarkowane - uważają analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ich zdaniem, obecna recesja będzie nadzwyczajnie długa i trudna, a ożywienie spowolnione. Jednakże zdecydowane działania w polityce gospodarczej i odbudowa zaufania do sektora finansowego przyspieszą nadejście koniunktury gospodarczej. MFW nie ma też, póki co, pocieszających prognoz dla krajów naszego regionu. Najbardziej zaszkodzi nam spadek napływu kapitału zagranicznego. Takie opinie zawarte są w kwietniowej edycji World Economic Outlook. Ostatnio Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował prognozę, według której wskaźnik wzrostu polskiej gospodarki spadnie w tym roku poniżej zera - do 0,7 proc. Pocieszające jest tylko to, że w innych krajach będzie jeszcze gorzej.
Pełen niepokoju jest także Günter Verheugen, unijny komisarz ds. przemysłu i przedsiębiorczości. _ Obecny kryzys jest bezprecedensowy _- oświadczył podczas pobytu w Polsce. _ Nikt nie widział czegoś takiego. Nikt nie wie, co będzie dalej. Dlatego Unia Europejska musi dołożyć wszelkich starań, by przezwyciężyć te trudności _- dodał.
Możemy się odbić
Więcej optymizmu zawarł w swoich prognozach przewodniczący Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet, podczas wywiadu dla TVN CNBC Biznes. Zwrócił on uwagę, że już teraz spadły ceny ropy i innych towarów, a to niewątpliwie przyczyni się do poprawy sytuacji. _ Choć kryzys dotknął wszystkie gospodarki świata bez wyjątku, to są powody, by mieć nadzieję, że w 2010 roku wyjdziemy z tego impasu _ - zapewnił.
Uzasadniając te optymistyczne prognozy, szef EBC wspomniał o rosnącym potencjale tzw. wschodzących gospodarek, między innymi Polski. Nadzieję budzi też - jego zdaniem - szybki rozwój technologiczny i naukowy, który - mimo kryzysu - nie zwolnił tempa.
Trichet nawiązał do wystąpienia Hilary Clinton, która w Parlamencie Europejskim zacytowała słowa jednego z członków amerykańskiej administracji: „Nie zmarnujcie tego kryzysu”. _ Podoba mi się to stwierdzenie. Powinniśmy wyciągnąć z niego właściwą naukę _ - poradził.
Jego zdaniem, krach na światowych rynkach można wykorzystać, by przetestować globalny sektor finansowy i światową gospodarkę w ich pełnym wymiarze. Wyraził też przekonanie, że istnieją solidne podstawy, by sądzić, że w przyszłości koniunktura będzie bardziej stabilna, a gospodarka sprawniejsza.
Podobnego zdania jest komisarz UE ds. monetarnych Joaquin Almunia. Już w marcu w wywiadzie dla „La Stampa”oświadczył, że gospodarka UE jest w lepszej formie niż była pod koniec 2008 roku. Zwrócił uwagę, że poprawiła się płynność na rynku, a rządowe zobowiązania do uruchomienia robót publicznych wkrótce zaczną przynosić rezultaty. _ Unia musi być jednak gotowa, by zrobić jeszcze więcej w walce z kryzysem gospodarczym, gdyby sytuacja się pogorszyła _- stwierdził.
Ameryka łapie oddech
_ W USA są pierwsze oznaki wychodzenia z kryzysu, chociaż recesja jeszcze potrwa _- oświadczył prezydent Barack Obama. Dodał - jak poinformowała PAP - że prócz przezwyciężenia recesji trzeba budować solidniejsze podstawy wzrostu gospodarczego. _ Rok 2009 będzie ciężki. Skala tej recesji spowoduje dalszą utratę miejsc pracy. Jest jeszcze dużo więcej do zrobienia _ - oświadczył Obama, dodając, że jego administracja będzie walczyć z recesją na wszystkich frontach.
Prezydent przypomniał dotychczasowe posunięcia rządu, począwszy od pakietu pobudzenia gospodarki, poprzez akcję wykupywania toksycznych aktywów z banków i innych instytucji finansowych, aż do uzgodnienia na niedawnym szczycie państw G20 dofinansowania Międzynarodowego Funduszu Walutowego i kroków niezbędnych do regulacji sektorów finansowych.
Prezydent polemizował z krytykami rządowego programu. Odpierając zarzuty lewicy, że administracja pomaga bankom, a nie zwykłym ludziom. Powiedział, że każdy dolar pożyczki dla banków zaowocuje dziesięcioma dolarami kredytów dla ludności i biznesu. Odrzucił też sugestie niektórych ekonomistów, żeby znacjonalizować banki. Odpierał także oskarżenia konserwatystów, że zamiast skupić się na wyjściu z recesji, powinien przedstawić program ambitnych reform związanych z ogromnymi wydatkami z budżetu, które - zdaniem krytyków - doprowadzą do niebezpiecznego powiększenia deficytu.
_ Głęboko wierzę w to _ - oświadczył Barack Obama - _ że naszym następnym krokiem musi być zapewnienie, że taki kryzys więcej się nie powtórzy. Nie możemy powrócić do gospodarki baniek mydlanych, która wpędziła nas w obecne kłopoty. Użył też metafory z biblijnego Kazania na Górze o domach budowanych na piasku i na skale. - Dom musi być budowany na skale. Musimy na niej wznieść fundamenty trwałego wzrostu i pomyślności _ - dodał.
Okopy nad Wisłą
Gdy w USA pojawiły się pierwsze wyraźne symptomy kryzysu finansowego, część ekspertów była zdania, że Europa się przed nim uchroni. Nadciągającą falę tsunami miał powstrzymać niemiecki wał. Później z niepokojem obserwowaliśmy, jak finansowa zaraza ogarnia coraz większe obszary naszego kontynentu. Linię obrony trzeba było przesunąć na wschód. Obecnie bronimy się na linii Wisły. I to dosyć skutecznie.
Polska, jako jedyna w Europie powinna odnotować w tym roku wzrost produktu krajowego brutto, stwierdzili analitycy Economist Intelligence Unit. „The Economist” dodał, że w roku 2010 osiągniemy wzrost PKB na poziomie ponad 2 proc.
Z analizy ekspertów PKPP Lewiatan też wynika, że są podstawy do optymizmu. Firmy mają w zapasie sporą ilość gotówki. Gdy sytuacja na rynku zacznie się poprawiać, puszczą ją na rynek. Powinno to nastąpić w drugiej połowie tego roku.
Leszek Balcerowicz, były wicepremier i minister finansów, zaznaczył, że według obecnych przewidywań, Polska ma szansę należeć do elitarnego grona krajów, które zdołają uniknąć recesji. _ W Polsce ważne jest myślenie długofalowe _ - dodał. _ Trzeba unikać wszystkiego, co dałoby tylko krótkotrwałe korzyści _- dodał.
Cezary Rybski