Nie żyje Aleksander Gudzowaty
Nie żyje Aleksander Gudzowaty, jeden z najbogatszych Polaków przełomu XX i XXI wieku. Zmarł w wieku 75 lat.
14.02.2013 | aktual.: 14.02.2013 15:13
W 1997 roku amerykański miesięcznik finansowy "Global Finance" uznał go za jednego z najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Najwyżej, na 9. miejscu, na liście najbogatszych Polaków Wprost był w 2008 roku. Wartość jego majątku szacowano wówczas na 3,7 mld zł i na 56. miejscu na liście 100 najbogatszych mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej. W 2012 roku na liście "Forbes" zajął 25. miejsce z majątkiem wartym 770 mln zł.
Źródło: TVN24
Aleksander Gudzowaty zatrudniał u siebie wielu byłych ministrów kolejnych rządów. Wielu ekspertów bało się, że przez swoją politykę biznesową zmonopolizuje dostawy rosyjskiego gazu do Polski.
Gudzowaty urodził się w 1938 r. w Łodzi. Ukończył Wydziału Handlu Zagranicznego Uniwersytetu Łódzkiego, w latach 1975-1979 był przedstawicielem polskich przedsiębiorstw handlu zagranicznego w Moskwie.
Od 1978 roku do 1993 roku był dyrektorem generalnym PHZ Kolmex SA. W tym czasie zawarł jeden z największych kontraktów na dostawę wagonów towarowych dla kolei w Iraku. Po odejściu z Kolmexu założył własną firmę, która przekształciła się w Bartimpex. Firma ta jest spółką rodzinną, w której Aleksander Gudzowaty zachował akcje uprzywilejowane, dające mu 64 proc. głosów na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy.
Walka o gaz
Do Gudzowatego i Bartimpexu należą - poprzez spółkę Gas-Trading - 4 proc. akcji EuRoPol Gaz (spółki zarządzającej polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego). Reszta akcji - 96 proc. - należy po połowie do PGNiG i Gazpromu. Zgodnie z polsko-rosyjskim porozumieniem w sprawie dostaw gazu udziały PGNiG i Gazpromu w EuRoPol Gazie mają wynosić po 50 proc.
Obydwie wielkie spółki toczą walkę o wykup udziałów Gas-Tradingu w EuRoPol Gazie. W grudniu 2012 roku "Gazeta Prawna" napisała, iż PGNiG wstępnie porozumiał się z Aleksandrem Gudzowatym w sprawie wykupu jego udziałów w gazociągu jamalskim.
Według informacji "DGP" nowa wycena akcji EuRoPol Gazu wstępnie została zaakceptowana przez akcjonariuszy. Do finalizacji transakcji mogło najpóźniej na początku przyszłego roku.
Wcześniej Bartimpex już raz odrzucił wycenę należących do Gas-Tradingu 4 proc. akcji EuRoPol Gaz proponowaną przez PGNiG i Gazprom - przypomina dziennik. Według nieoficjalnych informacji, za akcje Gas-Tradingu koncerny zaoferowały wówczas 1 mld dol.
Gudzowaty już od 2011 roku chciał się wycofać z gazowego biznesu. Na linii Bartimpex - Gazprom i PGNiG nieustannie dochodziło do sporów, dlatego Gudzowaty gotów był polubownie załatwić tę kwestię. Oczekiwał natomiast uczciwej oferty za swoje udziały.
Gudzowaty i skandale
Jak pisała gazeta "Polska The Times" Gudzowaty był uczestnikiem dwóch bliźniaczych afer, a raczej skandali. Pierwsza historia to czysta dziennikarska obyczajówka, z elementem sprawiedliwości dziejowej, bo Gudzowaty nagrał redaktora Adama Michnika, który wszak niegdyś sam nagrał Lwa Rywina. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" w tej rozmowie wydaje się nie aż takim wielkim etykiem jak w swoich tekstach, a obaj panowie w rozmowie wieszali razem psy na podwładnym Michnika dziennikarzu Andrzeju Kubliku.
Według "Polski the Times" dużo ciekawsze były jednak drugie taśmy, których także przypominać nikomu nie trzeba, czyli zapis wizyty Józefa Oleksego u Aleksandra Gudzowatego. Od tego czasu na prestiżu mocno straciła pani prezydentowa Kwaśniewska i jej telewizyjne rekolekcje dla prawdziwych dam ("Siedzi wyfiokowana Jola i gada. Że trzeba zdjąć kapelusik od bezy. I to jest k.... program pierwszej damy!"), ale przede wszystkim definitywnie swoją karierę pogrzebał sam Oleksy, pomimo buńczucznych zapowiedzi ("będę ostry jak brzytwa"). Jedynym człowiekiem w Polsce, który stanął w obronie Oleksego, był rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski.
Gudzowaty twierdził, że nagrywał Oleksego dlatego, iż ten przyszedł do niego z ostrzeżeniem, by nie ujawniał kompromitujących faktów dotyczących lewicy. Szef Bartimpeksu zdecydowanie nie posłuchał - twierdzi gazeta.
Gazeta napisała, że po całej aferze przez jakiś czas wielką karierę medialną robił niejaki pan Marcin Kossek, wierny (wydawało się) szef ochrony Gudzowatego. Później zresztą i on zrobił psikusa swojemu szefowi i opuścił jego firmę, zabierając z sejfów rozmaite dokumenty, w tym prawdopodobnie wiele kompromitujących informacji o różnych ludziach. A więc zapewne jeszcze o nim usłyszymy.