Niemcy dają kolejny powód do wyprzedaży euro

Im więcej takich decyzji polityków, jak wczorajsze nieoczekiwane zakazanie krótkiej sprzedaży, tym bardziej uzasadnione staje się wycofywanie kapitału ze strefy euro.

Niemcy dają kolejny powód do wyprzedaży euro
Źródło zdjęć: © Open Finance

19.05.2010 09:28

Po pierwsze, nie zmienia się reguł w trakcie gry, chociaż ostatnie działania Europejskiego Banku Centralnego pokazują, że od tej zasady można odchodzić w imię wyższego dobra (np. akceptacja obligacji śmieciowych dla ratowania Grecji). Niemiecki regulator poinformował o wykluczeniu z obrotu instrumentów umożliwiających zarabianie na spadku wartości 10 największych instytucji finansowych Niemiec oraz obligacji krajów strefy euro na kilka godzin przed wejściem w życie zakazu. Nowe przepisy obowiązują od północy 19 maja 2010 r. do 31 marca 2011 r. i mają na celu udowodnienie spekulantom, że nie można bezkarnie manipulować kursem euro.

Po drugie, nie wyciągnięto wniosków ani z upadku Lehman Brothers, ani Grecji. Znowu, tak jak kilka tygodni temu, gdy grecki premier uparcie wmawiał inwestorom, że sytuacja finansowa Grecji jest pod kontrolą, wracamy do dyskusji o tym, co było pierwsze jajko czy kura (w tym przypadku: czy problemy wywołały fundusze inwestycyjne zarabiające na błędach innych, czy rządzący politycy niechętnie reformujący finanse publiczne i władze firm przepłacających za papiery wartościowe, np. firmy ubezpieczeniowe kupujące w ciemno obligacje wyłącznie na podstawie ratingu). Dzięki wczorajszemu wykluczeniu z obrotu kontraktów CDS na wybrane instrumenty bazowe to, co Niemcy określają "atakiem spekulantów", staje się coraz bardziej uzasadnione fundamentami.

W końcu po trzecie, aby zakaz krótkiej sprzedaży przyniósł pożądane przez niemiecki nadzór efekty, objęte nim instrumenty musiałyby zostać wykluczone z obrotu na całym świecie. Kontrakty CDS zawierane są bezpośrednio pomiędzy podmiotami zainteresowanymi transferem ryzyka. Większość transakcji realizują centrale banków w Londynie i Nowym Jorku, więc podobne decyzje musiałyby podjąć Wielka Brytania i USA. Pierwszy efekt może jednak zadowolić niemieckich polityków, ponieważ wymuszone zamykanie krótkich pozycji spowodowało wczoraj wieczorem spadek kosztu ubezpieczenia niemieckich obligacji. W perspektywie kilku dni na pewno można oczekiwać chaosu na rynkach i być może spadku spreadu między rentownościami obligacji niemieckich i innych członków strefy euro, ale tym razem z powodu wyprzedaży niemieckich papierów.

Podczas sesji w Azji euro przebiło wczorajsze dołki względem dolara i spadło do poziomu 1,214 USD (najniżej od kwietnia 2006 r.). Nie mylmy tego jednak z siłą dolara, względem jena euro było w środę najsłabsze od 2001 r. Euro kosztowało rano 4,04 PLN, dolar podrożał do 3,31 PLN, a frank do 2,89 PLN.

W każdym kryzysie rządzący podejmują pewne błędne decyzje, które przynoszą opłakane skutki. Tak było w przypadku zgody na bankructwo Lehman Brothers i być może z perspektywy czasu podobnie ocenimy dzisiejszą desperacką próbę obrony strefy euro przez Niemcy.

KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Łukasz Wróbel, Open Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)