Niepokój w spółce Skarbu Państwa. W planach duże zwolnienia grupowe
W kwietniu sąd ogłosił upadłość kieleckiej firmy Chemar, a teraz syndyk planuje zwolnienia grupowe. Z pierwszych informacji wynikało, że obejmą ok. 15 osób, ale nowe ustalenia "Gazety Wyborczej" wskazują, że pracę straci 78 osób, czyli większość załogi. Rozmowy z nowym inwestorem przedłużają się.
Produkcja w Chemarze została wstrzymana, a nastroje wśród pracowników są złe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłumy ruszyły po kebaby Podolskiego. Byliśmy na otwarciu
78 osób do zwolnienia w Chemarze
Jak dowiedział się portal kielce.wyborcza.pl, Tycjan Saltarski, syndyk masy upadłościowej Chemaru, poinformował Miejski Urząd Pracy w Kielcach o planowanych zwolnieniach grupowych, które dotkną prawie całą załogę.
Mają one objąć 78 z 88 zatrudnionych osób, w tym 45 pracowników produkcji odlewniczej, 12 z nadzoru produkcji, 11 pracowników kontroli, 8 administracji biurowej oraz dwóch z utrzymania produkcji.
Na początku maja syndyk zapowiadał, że redukcja obejmie około 15 osób, jednak sytuacja uległa zmianie. Rozmowy z inwestorem, który chciałby wydzierżawić część zakładu i przejąć 50-60 pracowników, nadal trwają. Na prośbę inwestora zostały przedłużone do połowy czerwca.
- Syndyk formalnie złożył wniosek o przeprowadzenie zwolnień grupowych, ale czeka na koniec rozmów - wskazują pracownicy kieleckiej spółki, cytowani przez portal.
Artur Kudzia, dyrektor MUP Kielce, potwierdza, że urząd był przygotowany na wsparcie pracowników. - Już od dłuższego czasu, jeszcze przed wejściem syndyka do spółki, prowadziliśmy korespondencję z Chemarem dotyczącą możliwych zwolnień. Byliśmy przygotowani na to, aby wesprzeć pracowników. Niedawno otrzymaliśmy oficjalne zawiadomienie - przyznał.
Niepokój wśród związkowców Chemaru
Związkowcy z niepokojem przyjmują sytuację w spółce. - Działalność jest wstrzymana, syndyk uznał, że produkcja odlewów staliwnych na ten moment jest nieopłacalna. Pracownicy są na urlopach albo po prostu nie świadczą pracy - zwraca uwagę Zygmunt Pawlik, szef zakładowej "Solidarności" w Chemarze.
Pracownicy z najdłuższym stażem mogą liczyć na trzymiesięczne odprawy. Pawlik zwraca uwagę, że rozmowy z inwestorem są kluczowe. - Miałby tu ludzi wyszkolonych. Niektórzy w Chemarze pracowali nawet 40 lat - przekonuje.
Waldemar Bartosz, szef świętokrzyskiej "Solidarności", podkreśla, że pracownicy dotknięci zwolnieniami powinni mieć pierwszeństwo zatrudnienia, jeśli dojdzie do dzierżawy Chemaru. Z jego relacji wynika, że "syndyk zareagował pozytywnie na ten postulat". Jednak droga do wydzierżawienia zakładu jest długa i wymaga zgody wierzycieli oraz sądu.
Chemar w upadłości
Sąd Rejonowy w Kielcach ogłosił upadłość Chemaru 17 kwietnia 2025 r. Wcześniejsze próby znalezienia inwestora nie przyniosły rezultatów. W lutym grupa inwestorów, w tym warszawska spółka Monpay, próbowała zakupić większościowy pakiet udziałów, ale nie została pozytywnie zweryfikowana przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Kolejny chętny, Mahmoud Othman, również nie uzyskał zgody Agencji.
Obecnie mówi się o nowym inwestorze z woj. świętokrzyskiego, który mógłby wydzierżawić zakład.
Chemar to grupa polskich przedsiębiorstw przemysłowych z siedzibą w Kielcach, działająca od ponad 70 lat w branży odlewniczej, energetycznej i maszynowej. Obecnie zajmuje się głównie odlewnictwem staliwa dla branży kolejowej. W szczytowym momencie rozwoju (w 1973 r.) spółka zatrudniała 5,5 tys. osób.
Po transformacji ustrojowej przedsiębiorstwo popadło w kłopoty, a ARP stała się jego właścicielem w 2019 r.