Trwa ładowanie...
podróbka
14-07-2010 09:53

Niezły biznes na historii

Nie ma w okresie maj-wrzesień weekendu bez choćby jednej rekonstrukcji historycznej. Zazwyczaj jest ich kilka z różnych okresów od średniowiecza po stan wojenny. W Polsce to już prawdziwa moda. Moda, na której można nieźle zarobić.

Niezły biznes na historiiŹródło: AFP, fot: WOJTEK RADWANSKI
d2muyob
d2muyob

Na piątym piętrze biurowca w centrum Warszawy pracuje oficer Wehrmachtu, amerykańskiej armii walczącej w Wietnamie oraz Ludowego Wojska Polskiego. Na co dzień pracownik korporacji w weekend zamienia się w żołnierza. Na potrzeby filmu, reklamy czy dokumentu może też stanąć przy koksowniku z okresu stanu wojennego.
- Kiedyś gdy ktoś chciał mieć mundur niemiecki, musiał kupić szwajcarski dużo tańszy i go przerabiać. Teraz wszystko w rozsądnych cenach jest już do znalezienia w internecie, bo coraz więcej osób interesuje się historią - mówi Artur, kolekcjoner militariów, którego główną pasją jest zbieranie masek przeciwgazowych (dziś ma ich ok. 200).

Rynek "historyczny" w ostatnich latach znacznie się rozrósł. To wszystko na fali popularności Muzeum Powstania Warszawskiego, rekonstrukcji historycznych, a także powstania dwóch telewizji zajmujących się historią. Moda spowodowała, że zaczął kręcić się też historyczny biznes.

Centrum handlowe z XV wieku

Podczas uroczystości 600-lecia bitwy pod Grunwaldem oprócz samej rekonstrukcji bitwy, najważniejsze będzie powstające już od początku tygodnia "centrum handlowe z XV wieku".
- Na razie zgłosiło się 120 rzemieślników, jest paru Czechów, kilku Francuzów i Białorusinów - mówi Jakub Grybek, odpowiedzialny podczas uroczystości grunwaldzkich za Wioskę Rzemieślników. - Na ostatnie dni sądzę, że przybędzie jeszcze z 40 namiotów. Wioska będzie więc dwa razy większa niż w zeszłym roku - podsumowuje.

|

|
| --- |
| Namiotowe miasteczko rzemieślników i rycerzy powstaje na polach Grunwaldu od początku tygodnia (fot. PAP/ Adam Warżawa) |

d2muyob

Kupić będzie można dosłownie wszystko, co związane rycerstwem: od broni białej przez średniowieczną bieliznę (braie, lumbale), lniane namioty aż po papier czerpany i miód pitny. Rycerze, którzy przyjadą na Grunwald, mają za co kupować - sama zbroja, miecz i tarcza to nawet 10 tys. zł.
- Polacy nie gęsi i swój biznes mają - śmieje się Jakub Grybek - Historyczność zrobiła się ostatnio rzeczywiście popularna i producentów tego typu rzemiosła przybywa. Są już firmy specjalizujące się w poszczególnych epokach. Produkuje się stroje i akcesoria od Starożytnego Rzymu przez rycerstwo, czasy napoleońskie, dwie wojny światowe aż po dzisiejszy Afganistan. Zazwyczaj jest to biznes połączony z zainteresowaniem historią. Łączenie przyjemnego z pożytecznym - tłumaczy rzemieślnik i biznesmen zarazem.

Podrobią nawet miecz

Rynek jest na tyle duży, że zaczynają na nim działać już niezdrowe zasady. Część osób podrabia produkty innych rzemieślników, używając ich wzorów (głównie biżuteria). Na stronie jednego z największych polskich producentów broni białej świeci na czerwono prośba o zgłaszanie takich przypadków.
- Marka to marka, nawet przy produkcji mieczy. Mamy zastrzeżony znak graficzny, który zaczęli podrabiać nieuczciwi producenci. Jest tego trochę w internecie. Poza tym kopiowane są też wzory naszych mieczy - mówi Dariusz Maciejko, właściciel firmy ARMA.
Przedsiębiorstwo na razie radzi sobie jednak z nieuczciwą konkurencją i stale się rozwija. Zatrudnia 14 osób, sprzedaje nie tylko w Polsce, ale i zagranicą.
- Dziś nawet firma, która robi miecze, musi eksportować - żartuje Maciejko, ale nie chce zdradzać, ile sprzedaje poza Polską. Część mieczy jest wykorzystywanych do walki w trakcie turniejów rycerskich, inne zawisną w domach nad kominkiem. Na indywidualne zamówienia wykonuje miecze na prezenty dla polityków i celebrytów.

Ubierają Toma Cruisa

Prawdziwym gigantem na rynku jest firma Hero Collection z Poznania, która szyje mundury do filmów. W ich strojach występował Tom Cruise czy Brad Pitt.
- Jesteśmy w tej chwili firmą kostiumową, mającą prawdopodobnie największy departament kostiumów militarnych w Europie - pisze na łamach portalu dobroni.pl Krzysztof Kłoskowski, właściciel firmy.
W ostatnich latach bez udziału jego strojów nie powstała na Starym Kontynencie żadna poważna historyczna produkcja filmowa. Zresztą podstrona firmy dotycząca szycia i wypożyczania historycznych mundurów jest tylko po angielsku.
- Wspomnę tylko o takich produkcjach jak 'Walkiria' (wykonaliśmy ponad 400 mundurów), 'Bękarty Wojny' (ponad 600), 'Pokuta' (ponad 1000), 'Gustloff', 'Long Walk', 'Robin Hood', 'Chłopcy w pasiastych pidżamach' - wylicza.
Firma nastawiona jest nie tylko na zysk, ale także na promowanie historii. Na forach internetowych rekonstruktorzy podkreślają, że nikt nie uszyje wierniej munduru niż Hero Collection. Liczy się kolor, materiał, najmniejszy szew.

Hobbysta nie zarobi, ale może dorobić

Na produkcji historycznego ubioru, broni czy przedmiotów codziennego użytku można zrobić biznes, lecz z już z samej pasji trudno zarobić na chleb. Raczej będzie to skromny żołd.
- Wyżyć się z tego nie da. To w końcu hobby, więc po prostu trzeba do tego dopłacać - stwierdza Artur.
Ale jakieś pieniądze można zarobić np. grając w filmach, reklamówka czy dokumentach.
- Za dzień zdjęciowy płacą nam od 150 do 300 zł. Stawka jest wyższa niż u zwykłego statysty, bo ci nie wiedzą nawet, na którym ramieniu nosić karabin. My sprzęt i ubiór mamy swój i to najczęściej najlepszej jakości - dodaje fan drugiej wojny światowej, który ostatnio zagrał m.in. w "Czasie honoru" czy filmie promocyjnym PISF-u.

d2muyob

|

|
| --- |
| Przed bitwą trzeba też coś zjeść (fot. PAP/Adam Warżawa) |

W rycerstwo uderzył kryzys

W filmach dorobić nie mogą rekonstruktorzy średniowiecza, bo na razie nie ma mody na kręcenia tego typu produkcji. Są inne sposoby na pieniądze z nietypowego hobby.
- Działamy jako przedsiębiorstwo od roku, bo firmy, z którymi wcześniej współpracowaliśmy jako grupa rycerska, chciały faktur VAT - mówi Krzysztof Kołeczek z Agencji Eventów Historycznych "Sarmata". - Na obecną chwilę nie da się jeszcze z tego biznesu jednak utrzymać - dodaje. Ich występy uświetniają pikniki historyczne, śluby, spotkania firmowe, żywe lekcje historii, a pokazy obejmują okres od wczesnego średniowiecza do baroku, ze specjalizacją w Sienkiewiczowskiej trylogii. W tym roku moda jest jednak zdecydowanie na okres bitwy pod Grunwaldem.
- Staramy się naśladować wszystko, co związane z rycerstwem - mówi Magdalena Adamczyk, dowódca oddziału łuczników w Chorągwi Zaciężnej Trzy Miecze. - Dlatego ostatnio pomagaliśmy odwzorować prawdziwe ruchy przy walce mieczem i strzelaniu z łuku do gry komputerowej. Założono na nas całą aparaturę i sprawdzano, jak się poruszamy - tłumaczy.

d2muyob

To był jednak tylko przypadek. Jej chorągiew najczęściej, podobnie jak "Sarmata", zarabia na pokazach.
- Występujemy dla szkół, dla firm, na eventach. Dla rycerza to zarobek ok. 200-300 zł, dla łucznika ok. 150-200zł za jeden dzień pracy - mówi Magdalena Adamczyk. - To nie jest jednak czysty zysk. W trakcie pokazu łamią się np. strzały, które sporo kosztują. Rycerze walczący muszę mieć poza tym wykupione ubezpieczenie. Najczęściej jest to pakiet jak dla sportu ekstremalnego - dodaje łuczniczka.

Dochody z występów w skali miesiąca nie są więc duże, a każdy z rycerzy pracuje na pełnym etacie w innej branży. Poza tym przez kryzys pokazów jest znacznie mniej.
- To jest produkt luksusowy. Cięcie kosztów w firmach rozpoczęło się więc od zmniejszenia budżetu na tego typu pokazy - mówi Krzysztof Kołeczek.

W tym roku zdecydowanie rycerstwu pomaga rocznica bitwy pod Grunwaldem.
- Kryzys był szczególnie dotkliwy w zeszłym roku, gdy przez całe wakacje mieliśmy dwa, może trzy pokazy. Teraz jest nieco lepiej, bo będziemy występować co dwa tygodnie. Przed kryzysem jednak każdy weekend to był pokaz - wzdycha z żalem Magdalena Adamczyk.

Sebastian Ogórek, Wirtualna Polska

d2muyob
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2muyob