Nowe brunatne zagłębie
Na Dolnym Śląsku, między Legnicą, Lubinem i Ścinawą, znajdują się największe w Europie złoża węgla brunatnego.
10.11.2009 | aktual.: 10.11.2009 14:07
Na Dolnym Śląsku, między Legnicą, Lubinem i Ścinawą, znajdują się największe w Europie złoża węgla brunatnego.
A być może nawet największe na świecie, bo liczące około 35 mld ton. Odkryto je w latach 50., w trakcie poszukiwania złóż miedzi. Od tego czasu nikt się jednak nimi nie zajmował
Wysokie ceny energii i zwiększające się potrzeby energetyczne kraju spowodowały, że te złoża ponownie znalazły się w centrum zainteresowania rządzących oraz przemysłu wydobywczego i energetycznego. Tym bardziej, że naukowcy wieszczą coraz bardziej katastroficzne wizje. Według nich elektrowniom zasilanym węglem brunatnym, wytwarzającym obecnie jedną trzecią energii w kraju, zacznie brakować paliwa. A w takiej sytuacji stanąć mogą fabryki, a w naszych domach zgasnąć radia, telewizory, lodówki i komputery.
Zdaniem prof. Zbigniewa Kasztelewicza z Katedry Górnictwa Odkrywkowego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie Polskę czeka zapaść jak na Kubie czy w Korei jeżeli pod Legnicą natychmiast nie ruszy budowa kopalni i elektrowni. Tym bardziej, że mniej więcej w tym samym czasie, gdy staną kopalnie w Koninie oraz Bełchatowie (w 2023 roku zakończy pracę kopalnia Adamów, w 2026 roku – Konin, w 2038 roku – Bełchatów, w 2048 roku – Turów), skończą się także złoża rudy miedzi między Lubinem a Głogowem.
Zasoby kopalni Bełchatów, przy największej polskiej elektrowni, to około 2 mld ton. Dolnośląskie pokłady zalegają na głębokości około 200 m, czyli podobnej jak w Bełchatowie. Poza tym legnickie złoża są znacznie lepsze jakościowo niż bełchatowskie. To żyła złota, którą wreszcie trzeba zabezpieczyć i następnie rozpocząć wydobywać. – Przy optymalnym wydobyciu rocznie można uzyskać aż 29 TWh energii – uważa prof. Jerzy Bednarczyk z Instytutu Górnictwa Odkrywkowego „Poltegor”.
Ograniczone zasoby
Dotychczas prawie nikt legnickimi złożami się nie interesował. Przede wszystkim dlatego, że do końca nie było wiadomo, jak są duże, na jakiej głębokości się znajdują i czy ich wydobycie będzie opłacalne. Niedawne badania potwierdziły jednak ich bogactwo i wartość. Obecnie udokumentowanych i gotowych do wydobycia jest niemal 15 mld ton węgla brunatnego. A z kolejnych badań wynika, że gdyby rozszerzyć planowany obszar wydobycia jeszcze do Głogowa, można liczyć na kolejne 20 mld ton.
Według bardzo optymistycznych prognoz Polsce starczyłoby to nawet na kilkaset lat. I co najważniejsze – zapewniło by bezpieczeństwo energetyczne. Dlatego właśnie rząd planuje utworzenie tam nowego zagłębia węgla brunatnego, wraz z elektrownią, gdzie byłby przetwarzany wydobywany węgiel.
Wzrost cen energii oraz ciągle zwiększające się potrzeby energetyczne kraju spowodowały, że obecnie sięgnięcie po legnickie złoża staje się koniecznością akceptowaną chyba przez wszystkie środowiska naukowe, ekonomiczne, a także energetyczne. Również prof. Lech Gładysiewicz, dziekan wydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii Politechniki Wrocławskiej, podobnie jak wielu innych naukowców uważa, że eksploatacja i przetwarzanie tych złóż jest ekonomicznie opłacalna i technicznie wykonalna.
Wszyscy eksperci jednym głosem mówią, iż jeśli nie zaczniemy wydobywać węgla brunatnego ze złóż „Legnica”, za kilka lat grozi nam kataklizm energetyczny. To również jeden z wniosków sympozjum na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, które dotyczyło właśnie budowy nowego zagłębia węgla brunatnego pod Legnicą.
Nie będzie łatwo
Budowa nowego zagłębia węgla brunatnego nie będzie jednak łatwa, bo przeciwko strategicznej inwestycji dla wielu pokoleń Polaków protestuje coraz więcej mieszkańców regionu, samorządów, a także – a może przede wszystkim – ekologów. Oni właśnie zapowiadają drugą Rospudę pod Legnicą. – Ludzie pójdą z widłami i grabiami w obronie swoich domów i ziemi – ostrzega Marek Brojanowski, prezes Stowarzyszenia Dialog, Rozwój, Ekologia z Miłkowic, gdzie ma powstać kopalnia. Dodaje też, że zgłasza się do niego coraz więcej innych organizacji ekologicznych, a także antyglobalistów, którzy są zdeterminowani wstrzymać budowę kopalni oraz elektrowni wokół niej. I jak mówi Brojanowski – zatrzymać Dolny Śląsk.
W takiej właśnie atmosferze rodzi się nowe zagłębie węgla brunatnego w Polsce. Jego budowa rzeczywiście nie będzie prosta ze względów technologicznych. Zdaniem naukowców z instytutu „Poltegor”, który na zlecenie KGHM Polska Miedź SA kilkanaście lat temu szacował skutki uruchomienia kopalni pod Legnicą, lej depresyjny zajmie 120 km kw. powierzchni, zginą lasy na ogromnych połaciach (dziś porastają 70 proc. powierzchni nad złożem), wyschną płytkie studnie, zagrożone będą uprawy rolne.
Obszar planowanej kopalni pokrywa się z granicami wód podziemnych w skałach czwartorzędowych. A to rezerwuar wody pitnej dla regionu i skarb nieporównanie cenniejszy od węgla brunatnego, bo nie da się go zastąpić. Grozi mu zniszczenie. Co więcej kopalnia i elektrownia zagrożą sąsiadującym z nimi łęgom odrzańskim, wpisanym na listę Natura 2000. A to przyrodniczy unikat na skalę światową. Jeden z najcenniejszych obszarów niżowych w Europie z zalewowymi łąkami, malowniczymi starorzeczami, skarpami, bagnami i trzęsawiskami. Na kontynencie nie ma większego skupiska dzięcioła średniego i łabędzia krzykliwego. Tylko tu można spotkać gatunki w Europie zagrożone lub wymarłe (choćby chrząszcz dąbrowiec samotnik, motyla przeplatkę maturnę). Na łęgach nadodrzańskich żyje 13 gatunków zwierząt objętych unijną ochroną oraz 43 gatunki wpisane do polskich Czerwonych Ksiąg roślin i zwierząt. Zdaniem ekologów, w sąsiedztwie przyszłego kombinatu czeka je zagłada. Dla Lasów Państwowych ta inwestycja również skutkowała by
ogromnymi stratami, bo wylesieniem od 5000 do 8000 ha na terenie nadleśnictwa Legnica. Trzeba też dodać, że z regionu należałoby wysiedlić około 2,5 tys. rodzin (mieszkających na terenie czterech gmin: Lubin, Kunice, Miłkowice, Prochowice) między Legnicą, Lubinem a Ścinawą na Dolnym Śląsku. Ich ziemię i domy trzeba będzie wykupić i wyburzyć, a potem zbudować mieszkania zastępcze. Jednak żeby uniknąć degradacji środowiska i masowych przesiedleń ludności, przy budowie kopalni planuje się wykorzystać najnowszą technologię wydobycia czyli bez stosowania metody odkrywkowej.
Sposób na pokonanie przeszkód
KGHM Polska Miedź SA na razie oficjalnie nie jest zainteresowane wydobyciem złóż węgla brunatnego. – KGHM obecnie nie jest zaangażowany w przygotowania do wydobycie węgla brunatnego, nie ma w tej sprawie żadnych decyzji – informuje Anna Osadczuk, rzecznik prasowy KGHM Polska Miedź SA. Podkreśla także, iż KGHM nie należy do żadnego konsorcjum
Jednak nieoficjalnie wiadomo, iż KGHM chce eksploatować złoża węgla brunatnego. A naukowcy z centrum badawczo-rozwojowego Polskiej Miedzi uważają, że obecne przeszkody można przezwyciężyć sposobem..., którym ma być podziemna biogazyfikacja złóż węgla. Metoda polega na wpuszczeniu pod ziemię specjalnych szczepów bakteryjnych zmieniających węgiel brunatny w metan. Po takiej przemianie będzie go można wydobywać na powierzchnię (a z jednej tony węgla można uzyskać w ten sposób około 20 m sześć. gazu). Aby zrealizować ten pomysł KGHM Cuprum zawiązał konsorcjum. W jego skład wchodzi kilkunastu partnerów naukowych. To przede wszystkim uczelnie oraz instytuty badawcze z: Polski, USA, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Ukrainy i Czech. Wspólnie mają dopracować metodę biogazyfikacji węgla. To właśnie dzięki ich pracy pierwszy gaz z legnickich złóż będzie można wydobywać nawet już za kilka lat.
Eksperci potwierdzają, że biogazyfikacja może być przyszłością przemysłu wydobywczego. Jednak na razie podchodzą do niej z dużą ostrożnością. Prof. Zbigniew Kasztelewicz należy do zwolenników nowej metody, choć podkreśla, że wymaga ona jeszcze dopracowania. – Jeżeli naukowcom uda się przyśpieszyć procesy przemiany węgla w metan, będziemy świadkami przełomu – komentuje prof. Kasztelewicz. Społeczny Komitet Sterujący im. Adama Stefana Trembeckiego dla Przygotowania Zagospodarowania Legnickiego Zagłębia Górniczo-Energetycznego, gdzie jest sekretarzem, stara się przekonać wicepremiera Waldemara Pawlaka, że węgiel brunatny pod Legnicą trzeba jak najszybciej eksploatować. Pilnie należy uwzględnić kopalnię w planach zagospodarowania przestrzennego województwa dolnośląskiego, by złoże nie zostało zabudowane nowymi budynkami czy drogami. Chodzi bowiem o bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Rosnące zainteresowanie
Obecnie działalność KGHM zapewnia byt ponad 100 tys. mieszkańców Zagłębia. Nowoczesna elektrownia, zaopatrująca jedną czwartą kraju w prąd, to pomysł, by uchronić ich przed gigantycznym bezrobociem, gdyż nowy koncern przejąłby kilkanaście tysięcy pracowników Polskiej Miedzi (obecnie około 17-18 tys.). To szansa uniknięcia społecznych i ekonomicznych problemów z jakimi zmaga się obecnie region wałbrzyski, gdzie zamknięto kopalnie węgla kamiennego.
Zdaniem prof. Gładysiewicza węgiel brunatny do połowy XXI wieku będzie jednym z głównych surowców energetycznych w Europie. – Zainteresowanie tym surowcem jest naturalne, to z niego produkuje się najtańszą energię elektryczną, ponad 30 proc. tańszą niż z węgla kamiennego.
– Rząd musi jak najszybciej podjąć decyzję o przyszłości legnickich złóż, tym bardziej że potrzeby energetyczne kraju są coraz większe – uważa także Henryk Jezierski, wiceminister środowiska, główny geolog kraju. A prof. Janusz Lewandowski z Politechniki Warszawskiej dodaje, że cała polska energetyka czeka na decyzję rządu w sprawie paliwa, z którego będzie korzystać w najbliższym czasie. Podkreśla, iż obecnie eksploatowane złoża węgla kamiennego wyczerpią się około 2030 roku.
Temat złóż pod Legnicą zdominował sympozjum o bezpieczeństwie energetycznym kraju na AGH. Wspólnie z innymi naukowcami prof. Zbigniew Kasztelewicz szacuje, iż Polska rocznie wydobywa 90 mln ton węgla kamiennego, z czego aż 43 mln wykorzystuje sama energetyka. A godnie z zatwierdzoną przez Sejm polityką energetyczną kraju, w 2025 roku nasza energetyka będzie potrzebowała już 73 mln ton węgla kamiennego rocznie. Zaś bez nowych inwestycji, możliwości wydobywcze zmaleją do 45 mln ton. Węgiel kamienny musi zastępować brunatny ze złóż na Dolnym Śląsku. Inaczej będziemy zmuszeni importować ogromne ilość energii. A na to nas nie stać – takiego stanowiska dziś już nikt nie kwestionuje.
Eksploatacją legnickich złóż zainteresowane są wielkie koncerny, między innymi szwedzki Vattenfall oraz polskie Tauron i PGE. Szwedzi chcą postawić ogromną elektrownię o mocy 4000 MW. Wbrew oficjalnemu stanowisku podobne plany ma spółka KGHM Polska Miedź SA. Dobitnie o tym świadczy podpisanie listu intencyjnego w tej sprawie z państwowym koncernem energetycznym Tauron, skupiającym elektrownie i zakłady energetyczne z południa kraju. Legnickimi złożami chciałby się także zająć największy producent prądu w kraju – Polska Grupa Energetyczna.
Chłodne stanowisko
W tak poważnej sprawie stanowisko resortu gospodarki jest nadzwyczaj chłodne. –Aby powstało nowe zagłębie węgla brunatnego pod Legnicą w pierwszej kolejności musi się pojawić inwestor strategiczny, który po dokonaniu analiz ekonomicznych zdecyduje czy zaangażować środki w powyższą inwestycję. Następnym krokiem jest podjęcie procedur (opisanych w Prawie geologicznym i górniczym) udzielenia koncesji na rozpoznanie złoża (koncesji udziela Minister Środowiska) oraz koncesji na wydobywanie (koncesji udziela Minister Środowiska po uzgodnieniu z Ministrem Gospodarki). Obie procedury koncesyjne zawierają element konsultacji społecznych i wymagają uzgodnienia z lokalnymi władzami. Na chwilę obecną Ministerstwo Gospodarki nie posiada informacji na temat pojawienia się inwestora zainteresowanego wystąpieniem do Ministra Środowiska z wnioskiem o udzielenie koncesji na rozpoznanie złoża Legnica.
Jedynym planem Ministerstwa Gospodarki wobec złoża węgla brunatnego Legnica jest umieszczenie, w przygotowanym projekcie Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku, (zał. 3. Program działań wykonawczych pkt 2.2) działania polegającego na wprowadzeniu do Koncepcji Zagospodarowania Przestrzennego Kraju oraz stosownych regulacji zapisów chroniących udokumentowane złoża węgla przed dalszą zabudową infrastrukturalną. Powyższy zapis ma na celu zapewnienie w przyszłości dostępu do złóż węgla brunatnego, w sytuacji gdyby podjęte zostały działania ze strony inwestora – informuje Iwona Dżygała, z biura prasowego Ministerstwa Gospodarki.
Artur Kowalczyk