Nowy dyrektor Lasów Państwowych współwłaścicielem nieruchomości kupionej z bonifikatą
Temat kupowania nieruchomości z bonifikatą przez pracowników Lasów Państwowych był w ostatnich miesiącach często poruszany. Okazuje się, że Witold Koss, nowy szef LP, jest współwłaścicielem nieruchomości kupionej poniżej wyceny. Poziom upustu nie sięgnął jednak 95 proc., jak w innych przypadkach.
13.01.2024 | aktual.: 13.01.2024 15:37
Na początku stycznia Paulina Hennig-Kloska poinformowała o podjęciu decyzji ws. zmian w Lasach Państwowych. Nowym dyrektorem został Witold Koss. Wcześniej doszło do odwołaniem dotychczasowego dyrektora Józefa Kubicy, którego Donald Tusk nazwał "specjalistą od upartyjnienia Lasów Państwowych na skalę niespotykaną w historii lasów w całej Europie". Wcześniej Kubica kandydował z listy PiS do Sejmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Leśnicy kupują nieruchomości z bonifikatą
Media zwracają uwagę, że nowy szef Lasów Państwowych, został współwłaścicielem dużej leśniczówki. Tego typu kwestie budzą zainteresowanie opinii publicznej. W grudniu okazało się bowiem, że Bartłomiej Obajtek może za 35 tys. zł wykupić mieszkanie od Lasów Państwowych, które warte jest 700 tys. zł Powodem miała być 95-proc. bonifikata.
W transakcję wmieszało się jednak Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Jego szefowa poleciła wstrzymać wykonanie czynności, o czym poinformowała za pośrednictwem serwisu X.
Wydałam nakaz wstrzymania wszelkich czynności zmierzających do rozporządzania nieruchomościami Skarbu Państwa, pozostającymi w dyspozycji Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Dotyczy to w szczególności sprzedaży nieruchomości będących przedmiotem prowadzonej w jednostce kontroli. Nie będzie mieszkania plus… – napisała Paulina Hennig-Kloska.
Nowy dyrektor Lasów Państwowych skorzystał z bonifikaty
Czy nowy dyrektor Lasów Państwowych stał się współwłaścicielem nieruchomości na równie korzystnych warunkach? Jak wyjaśnia "Gazeta Wyborcza" poziom upustu był w tym wypadku znacznie niższy. Nieruchomość, którą kupiła jego żona, była bowiem pustostanem "w złym stanie technicznym". Cenę wywoławczą ustalono na 278 tys., a do przetargu stanęło sześć osób.
Ostatecznie za mieszkanie leśnik wraz z żoną zapłacił 157 tys. zł. Z czego nieco ponad 100 tys. zł było kwotą nabycia, a resztę, ponad 57 tys. zł pochłonął podatek. Wynika on z różnicy między wyceną lokalu a faktyczną ceną nabycia. "Za nieruchomość wycenioną na 278 tys. zł. zapłaciliśmy więc łącznie w ramach wspólnoty małżeńskiej ponad 157 tys. zł" - wylicza Witold Koss cytowany przez dziennik.