Obniżenie kary umownej tylko na wyraźny wniosek
Wysokość kary za zwłokę w wykonaniu umowy może być uznana za rażąco wygórowaną i ograniczoną, jeśli inwestor przyczynił się do tej zwłoki.
29.04.2010 | aktual.: 29.04.2010 08:06
Potwierdził to Sąd Najwyższy, rozpatrując sprawę, której początek dała umowa o roboty budowlane zawarta w trybie zamówienia publicznego między Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym sp. z o.o. jako wykonawcą a Gminą Miasta Gdańska jako inwestorem. Miasto wybrało ofertę spółki ze względu na zaproponowany szybki termin wykonania robót. Chodziło o przebudowę ulicy Wita Stwosza w Gdańsku. Wartość robót wynosiła 14 mln zł. W umowie zastrzeżono na wypadek ich niewykonania w terminie karę umowną 30 tys. zł za każdy dzień zwłoki. Wyznaczono też termin ich zakończenia na 9 sierpnia 2006 r. Gmina potrąca półtora miliona
Gmina uznała, że spółka wykonała roboty z 51-dniowym opóźnieniem, i tytułem kary umownej potrąciła z należnego jej wynagrodzenia 1,53 mln zł.
Spółka w pozwie o zapłatę potrąconej kwoty argumentowała, po pierwsze, że termin do wykonania umowy należy przesunąć, bo do zawarcia umowy doszło nie 26 kwietnia 2006 r., jak początkowo strony zakładały, kiedy to wykonawca i inwestor uzgodnili jej treść, ale 22 maja 2006 r. Dopiero tego dnia bowiem upoważnieni reprezentanci miasta złożyli pod nią podpisy. Po wtóre, dniem jej wykonania jest dzień zgłoszenia robót do odbioru, a nie, jak przyjęło miasto, data odbioru późniejsza o 14 dni.
Sąd I instancji był innego zdania. Ustalił, że do opóźnienia doszło wskutek rezygnacji przez spółkę z trzyzmianowego systemu wykonywania robót. Uznał, że umowa została zawarta 26 kwietnia 2006 r., a niezłożenie podpisów w tym dniu było tylko technicznym brakiem.
Takie zdanie miał również sąd II instancji. Podzielił też ocenę sądu I instancji, że nie było możliwe miarkowanie (obniżenie) kary umownej jako rażąco wygórowanej, bo spółka o to nie wystąpiła. Nie dopatrzył się także winy miasta w opóźnieniu robót.
W przeciwieństwie natomiast do sądu I instancji uznał, że terminem wykonania umowy jest w tym wypadku dzień zgłoszenia robót do odbioru, a nie data dokonania odbioru przez inwestora. Z tego powodu zmienił wyrok i zasądził na rzecz spółki 420 tys. zł, czyli kwotę równą bezpodstawnie – jego zdaniem – potrąconej karze umownej za 14 dni.
Do Sądu Najwyższego wypłynęły dwie skargi kasacyjne od tego wyroku. Miasto kwestionowało zasądzenie na rzecz spółki 420 tys. zł, ta zaś twierdziła, że żadne kary umowne miastu się nie należą, i domagała się uchylenia wyroku II instancji w części oddalającej jej żądanie, czyli co do 1,11 mln zł.
Dwie skargi
Sąd Najwyższy w wyroku z 16 kwietnia 2010 r. skargę spółki oddalił. Wskutek zaś skargi miasta uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Za trafne uznał ustalenie sądów co do tego, że umowa została zawarta 26 kwietnia 2006 r. – W tym dniu bowiem ustalono wszystkie jej warunki. Spółka w toku jej wykonywania nie kwestionowała tej daty, powoływała się na nią we wszelkiej korespondencji – tłumaczyła sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz. – Termin wykonania umowy został ustalony na konkretną datę, a nie jako 105 dni od zawarcia umowy. Jeśli były co do tego wątpliwości, należało je zgłosić w dniu podpisywania – mówiła sędzia.
SN nie zgodził się ze stanowiskiem spółki, że do kary umownej ma zastosowanie art. 362 kodeksu cywilnego, przewidujący zmniejszenie obowiązku naprawienia szkody stosownie do okoliczności, jeśli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody. Tym przyczynieniem miało być – wedle spółki – przesunięcie przez miasto daty podpisania umowy z 26 kwietnia na 22 maja 2006 r. Sędzia odwołała się tu do uchwały z 6 listopada 2003 r. (sygn. III CZP 61/03) podjętej w składzie siedmiu sędziów SN i mającej moc zasady prawnej. SN uznał w niej, że kara umowna należy się także, jeśli kontrahent nie poniósł żadnej szkody. Skoro więc kara umowna odrywa się od szkody, trudno przyjąć, by art. 362 k.c. miał do niej zastosowanie – tłumaczyła sędzia.
Jednakże przyczynienie się wierzyciela do opóźnienia może być brane pod uwagę w razie miarkowania kary umownej na podstawie art. 484 § 2 k.c. W takiej sytuacji, jeśli wierzyciel nie współdziałał przy wykonaniu umowy, kara umowna może się okazać rażąco wygórowana. Odwołując się do uchwały z 2003 r., sędzia stwierdziła, że sąd może miarkować karę tylko na wyraźny wniosek. Sama jej negacja nie wystarczy, bo w takim wypadku przesłanki rozstrzygnięcia są inne niż w razie miarkowania. Musimy też pamiętać o zasadzie kontradytoryjności.
– O uchyleniu zaskarżonego wyroku zadecydowało to, że umowa co do tego, czy za datę jej wykonania należy uznać datę zgłoszenia do odbioru czy też datę odbioru, nie jest jasna. Ta kwestia wymaga analizy – mówiła sędzia Bielska-Sobkowicz. Dla ustalenia zgodnego zamiaru stron, jeśli analiza samej treści umowy nie wystarczy, trzeba się odwołać do okoliczności jej zawarcia, treści oferty czy zamówienia publicznego (sygn. IV CSK 494/09).
Kodeks cywilny
Dwa powody do miarkowania
Jeśli w kontrakcie zastrzeżona została kara umowna, to w razie jego niewykonania lub nienależytego wykonania kara ta należy się wierzycielowi w zastrzeżonej na ten wypadek wysokości bez względu na wysokość szkody.
Jednakże art. 484 § 2 kodeksu cywilnego przyznaje dłużnikowi prawo domagania się zmniejszenia (czyli miarkowania) kary umownej w dwu sytuacjach:
- gdy zobowiązanie zostało w znacznej mierze wykonane,
- gdy kara umowna jest rażąco wygórowana.
Izabela Lewandowska
Rzeczpospolita