Ochronił oszusta z Amber Gold i jest bezkarny!

Gdyby nie on, być może nie byłoby całej afery. I jedenastu tysięcy oszukanych ludzi, od których właściciel Amber Gold wyciągnął około 660 milionów zł. Ale kurator sądowy Marcin Lipski uniknie kary. Sąd w Gdańsku właśnie umorzył postępowanie przeciwko niemu.

Ochronił oszusta z Amber Gold i jest bezkarny!
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Damian Burzykowski

22.04.2013 06:42

Jest rok 2008. Przyszły właściciel Amber Gold dostaje wyrok. Za oszustwo. Marcin P. przywłaszczył sobie 174 tys. zł od ludzi, którzy w prowadzonych przez niego punktach Multikasa, opłacali rachunki za prąd, gaz czy telefon. Oszukanych zostało pół tysiąca osób. Wyrok: Rok i dziesięć miesięcy więzienia. Ale sąd jest łagodny. Zawiesza karę. Warunek: Marcin P. ma zwrócić poszkodowanym pieniądze. A dopilnować tego ma właśnie kurator Lipski. Ale ten nie sprawdza, a wierzy oszustowi na słowo, że pieniądze zostały zwrócone. I pisze w sprawozdaniu do sądu, że Marcin P. wypełnił nałożony przez sąd warunek: – Informacje w sprawozdaniu podawane są za słowami skazanego, ale nie zaznaczyłem tego wyraźnie. Mój błąd – tłumaczy się Lipski w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim”. Jak twierdzi, Marcin P. przedstawił mu pięć dowodów wpłat na rzecz pokrzywdzonych, ale oszukanych było 500!. Ile w tym prawdy, nie wiadomo, bo kurator nawet nie włączył do akt dowodów wpłat. Efekt? Marcin P. mógł bez przeszkód robić kolejne interesy. I
naciągać ludzi – już nie na setki, ale miliony złotych. Gdyby nie wybuch afery z Amber Gold, kurator nawet nie stanąłby przed sądem. Został oskarżony dopiero, gdy afera nabrała rozgłosu i dziennikarze zaczęli stawiać pytanie: kto krył oszusta i jak mogło dojść do tak gigantycznej afery? Minęło jednak pół roku i sprawę kuratora sąd umorzył. Lipski może dalej będzie pełnił swoje obowiązki. Była więc afera, ale winnych – przynajmniej na razie – brak.

aferaAmber Goldhańba
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)