Oto zawodowi "wygrywacze" teleturniejów
Wiele osób w Polsce, zamiast oglądać teleturnieje w zaciszu domowym, woli w nich występować. Jest to dla nich podstawowe źródło utrzymania
24.08.2010 | aktual.: 25.08.2010 13:09
Na wygranych w teleturniejach zarobili kilkaset tysięcy złotych. Niektórzy brali w nich udział kilkanaście razy. Wygrane traktowali jako dodatkowe lub jedyne źródło dochodu. Są tacy, którzy z przygotowań do programów i udziałów w nich uczynili sposób na życie. Dla producentów teleturniejów są jednak problemem.
Kto z nas nie lubi oglądać teleturniejów? Ciekawe pytania, na które można odpowiadać razem z uczestnikami, siedząc wygodnie w domowym fotelu – ta rozrywka przyciąga uwagę wielu. Są jednak osoby, które poważnie podchodzą do tego typu zabawy, a udział w teleturnieju jest dla nich źródłem utrzymania.
Wygrane w teleturniejach – jedyne źródło utrzymania
Marek Krukowski z wykształcenia jest filozofem i filologiem. Nie pracuje jednak w swoim zawodzie. Swoją pracę naukową i ogromną wiedzę postanowił wykorzystać w inny sposób. W teleturniejach telewizyjnych brał udział 65 razy, z czego 50 wygrał. Jak sam kiedyś powiedział, traktuje to zawodowo. Brał udział tylko w konkursach, w których mógł zgarnąć duże pieniądze.
Jego wyniki są naprawdę imponujące: 25 razy występował w „Wielkiej Grze” – wygrał w 15 odcinkach. W „Miliardzie w rozumie” brał udział 18 razy, z czego 16 razy wygrał. Jest też zwycięzcą Finału Dekady tego teleturnieju. 9 razy startował w programie „Va banque” i wszystkie odcinki wygrał, a w „Jeden z dziesięciu” zwyciężył w trzech z czterech odcinków. Brał też udział m.in. w „Magii liter”, „Telegrze ” i „Szybkiej forsie”.
Na kanale TVP2 w 2005 roku emitowano program pt. „Najlepszy z najlepszych”, prowadzony przez Olafa Lubaszenkę. Brali w nim udział zawodowi gracze – zwycięzcy popularnych teleturniejów i konkursów, ludzie o nieprzeciętnej wiedzy. Oczywiście, zwycięzcą został Marek Krukowski. Był to chyba ostatni teleturniej, w którym brał udział. Nie udało mu się wystąpić w „Milionerach”, ponieważ, jak wielu podejrzewa, stacje telewizyjne nie chcą już przyjmować zgłoszeń wielokrotnych zwycięzców.
Niemała pokusa
Takich ludzi, którzy udział w teleturniejach traktują nie jako zabawę, a poważne źródło dochodów, jest coraz więcej. Przecież pokusa jest niemała – zwycięzcy mogą otrzymać nawet kilkaset tysięcy złotych. Marek Krukowski we wszystkich teleturniejach do 2000 roku wygrał ponad 400 tys. złotych.
By wygrać tak wielkie pieniądze, trzeba się jednak solidnie przygotować. Należy dokładnie poznać zasady teleturnieju i tematykę, z której będą wypytywani uczestnicy. Wiedza ogólna tu nie wystarczy. Już na początku, aby się dostać do któregokolwiek z turniejów, chętny musi przebrnąć przez eliminacje. Selekcja bywa wyjątkowo trudna, ponieważ w większości przypadków, aby dostać się do programu, trzeba czekać nawet kilka miesięcy. Innym ciekawym bohaterem wielu telewizyjnych konkursów jest Zygmunt Krawczuk, motorniczy z Krakowa. Jego niewielkie mieszkanie było wręcz zawalone książkami. Motorniczy na nadmiar pieniędzy nie mógł narzekać, dlatego postanowił znaleźć dodatkowe źródło utrzymania. Zaczął brać udział w teleturniejach. W „Va banque” wygrał 3 razy, a w „Wielkiej grze” 7. W jednym z odcinków wygrał tyle, ile wynosiła roczna pensja motorniczego, a w kolejnym – 2 razy tyle.
Osób, które postanowiły zarabiać na teleturniejach, jest naprawdę wiele. Dla niektórych jest to jedyna forma utrzymania siebie i rodziny, a dla pozostałych – doskonały sposób na dodatkowy zarobek. Do tego szacownego grona można też zaliczyć Ireneusza Milczarka z Wrocławia, który w teleturniejach występował nawet 7 razy rocznie, zaś Stanisław Gajos, rolnik spod Strzelna w pewnym monecie wręcz poświęcił się telewizyjnym grom.
Producenci nie w ciemię bici
Życie zawodowych graczy nie jest jednak usłane różami. Bo choć kilka lat temu wygrywali spore sumy pieniędzy, dziś już nie mają zbyt wiele ku temu okazji. Producenci programów telewizyjnych doszli do wniosku, że twarze tych osób "przejadły się" już telewidzom i dlatego postanowili zaostrzyć przepisy przyjmowania uczestników. I tak, jeśli ktoś weźmie udział w „Milionerach”, nawet gdy nie gra, tylko znajduje się w dziesiątce oczekujących na swoją kolej, nie może wystąpić już w tym programie przez co najmniej pół roku, a jeśli ktoś wcześniej brał udział w innym teleturnieju i wygrał więcej niż 5 tys. zł., w ogóle nie dostanie się do „Milionerów”. W „Jednym z dziesięciu” można wziąć udział tylko jeden raz w ogóle, ale mistrzem ograniczeń pod tym względem była „Życiowa szansa”. Można było wziąć w niej udział również tylko raz, ale pod warunkiem, że nie brało się wcześniej udziału w innych teleturniejach. Twarze "się przejadły", a może producenci programów po prostu obawiają się, że zbyt dużo stracą na wypłatach
wygranych?
NN