Paddington w Zatoce Perskiej
Arabia Saudyjska to niejedyny bratni kraj na Bliskim Wschodzie. Zjednoczone Emiraty Arabskie też mogą się pochwalić bliską więzią z potomkami Szekspira. Arabowie zdają się kierować zasadą: "gdzie pieniądze, tam my", a Brytyjczycy szybko zrozumieli, że stosując arabską logikę, nie zginą
09.05.2014 | aktual.: 09.05.2014 12:15
Przez Londyn codziennie przepływają olbrzymie pieniądze, skomplikowane transakcje, wielkie inwestycje. Pięć tysięcy kilometrów od City, w stolicy Arabii Saudyjskiej mieści się przynosząca największe zyski na świecie giełda papierów wartościowych – Tadawul, na której parkiecie spotykają się giganci energetyczni, z czasem stający się również gigantami inwestycyjnymi. Trudno wyobrazić sobie, aby Brytyjczycy obeszli się smakiem i nie mieli swojego udziału w arabskich transakcjach, ale równie zaskakująca jest praktyczna symbioza między tymi tak odległymi fizycznie i kulturowo regionami. Na sukces finansowy pracują wspólnie: dobra passa na Bliskim Wschodzie jest po części zasługą Brytyjczyków i odwrotnie – na fortunę wyspiarską składają się arabskie pieniądze. Otrzepujący się z kryzysu mieszkańcy deszczowych Wysp zdają się wchodzić w erę intensywnych inwestycji i niedługo może się okazać, że arabska komitywa była kluczem do odbudowania (finansowego) imperium.
Poselstwa na wschodzie
O interesy dbają wspólne instytucje bankowe. Już w 1972 roku powstał w Londynie British Arab Commercial Bank (BACB) będący bankiem hurtowym (wholesale bank), tj. zajmującym się transakcjami międzybankowymi lub na wielką skalę, których celem działalności jest świadczenie usług inwestycyjnych i wsparcie projektów na rynki arabskie. Znamienny jest fakt, iż BACB nie jest bankiem inwestycyjnym, korporacyjnym czy doradczym - to instytucja wspierająca tylko transakcje wielkogabarytowe; wskazuje to na obszar zainteresowań oraz profil inwestorów chcących wejść na parkiet Półwyspu Arabskiego - rekiny biznesu, rozliczający się w miliardach.
Podobnie Saudi British Bank (SABB), wchodzący w skład grupy HSBC. Ten działa w Riyadh, odgrywając podobną rolę do BACB, tylko że na Półwyspie Arabskim. SABB jest bankiem ukierunkowanym na obsługę wielkiego biznesu oraz biegłość w bankowości islamskiej, o tyle specyficznej, iż w pełni opartej na prawie Sharia. Gwarantem tego jest jedna ze składowych SABB Islamic Financial Solution, podlegająca pod nadzór Banku Centralnego Arabii Saudyjskiej (Saudi Arabian Monetary Agency) oraz Shariah Supervisory Committee. Biegłość w islamskich zasadach stanowi świetne spoiwo zarówno dla inwestorów europejskich chcących wejść na rynek w Zatoce Perskiej, jak i dla arabskich biznesmenów, którzy chcą mieć dostęp do Starego Kontynentu, nie rezygnując przy tym ze swoich wartości.
Arabia Saudyjska to niejedyny bratni kraj na Bliskim Wschodzie. Zjednoczone Emiraty Arabskie też mogą się pochwalić bliską więzią z potomkami Szekspira. Za przykład niech posłuży bank Emirates NBD, będący pod względem finansowym największą grupą kapitałową na Bliskim Wschodzie, którego działalność można obrazowo opisać jako pomost pomiędzy Zatoką Perską a Wielką Brytanią i wyspą Jersey – z racji swoich interesów na deszczowych wyspach instytucja uchodzi za okno na londyńskie City.
Bank prowadzi pełną gamę usług doradczych od kojarzenia ze sobą klientów po strategiczne wsparcie miliardowych inwestycji. Oferują również instrumenty finansowe z obydwu rynków, usługi typu cash management czy faktoringu. Grupa niezmiernie dba o wizerunek – w iście europejskim stylu: sponsorują sport, finansują wydarzenia kulturalne oraz rozrywkę, starają się zdobyć zaufanie jako pracodawcy, organizując programy szkoleniowe dla studentów. Profesjonalizm oraz wszechstronność banku bezpośrednio przekłada się na jego wyniki finansowe – w zeszłym roku Emirates NBD odnotował 22-proc. wzrost dochodów z segmentu business banking oraz 40-proc. wzrost aktywów.
Duża część inwestycji interkontynentalnych przechodzi również przez jordański bank – Europe Arab Bank (EAB), który poza londyńskim City i Półwyspem Arabskim łączy też Amerykę Północną. Jego oferta skrojona jest na miarę potrzeb inwestora, któremu nie straszny podział administracyjny, kulturowy czy też naturalny. Usługi w wielu walutach, instrumenty finansowe z wielu rynków, znajomość obyczajów i prawa. Ten bank to istna żyła złota – zysk netto w zeszłym roku wzrósł o 43 proc. w stosunku do roku poprzedniego, wartość operacji „na czysto” osiągnęła magiczny punkt jednego miliarda dolarów, a wysokość dywidend podskoczyła o 37 proc. Zarobione pieniądze są oczywiście inwestowane, szczególnie w energetykę. Ich wkład pieniężny jest nie do przecenienia – jednym z najistotniejszych projektów w ostatnim czasie była inwestycja w komercyjną farmę wiatrową na południu Ammanu.
Jest bank, jest energia
Arabskie banki dysponują wielkim kapitałem, który chętnie inwestują. Na przykładzie EAB może się zdawać, że są to inwestycje patriotyczne – w granicach własnej ojczyzny, dające profity tylko krajanom. I w wielu przypadkach to prawda, jednak Wielka Brytania stanowi tu wyjątek. W Europie borykamy się z problemem braku chętnych do inwestowania w kosztowne projekty energetyczne. Z jednej strony rynek zepsuty jest przez dotacje do ekologicznych źródeł energii, przez co na realne inwestycje energetyczne brak jest chętnych, z drugiej strony na badania i wydobycie nowych źródeł prądu potrzebny jest gigantyczny kapitał, którym Europejczycy nie dysponują. Ten problem nie znany jest na Wyspach, bowiem inwestorzy z Arabii Saudyjskiej, Kataru czy Omanu chętnie do swego portfela dokładają Wielką Brytanię.
Na Wyspach zrobiło się głośno wokół możliwości ekstrakcji tamtejszych złóż gazu łupkowego w okolicach sierpnia ubiegłego roku, a już pod koniec listopada Barclays Natural Resource Investments z katarskim kapitałem zadeklarował rozpoczęcie inwestycji w badania, a później w wydobycie gazu łupkowego. Klamka zapadła. Takie następstwo zdarzeń jest wynikiem długoletnich relacji. Katarczycy znają doskonale rynek brytyjski, ponieważ sami mieszkańcy deszczowych wysp oprowadzili ich po nim. Pomimo iż Katar chce inwestować w każdym zakątku Starego Kontynentu, to właśnie Zjednoczone Królestwo powitało ich najbardziej owacyjnie, czego efekty widać na każdym kroku. Jeden z najważniejszych banków w Wielkiej Brytanii, Barclays należy w największym stopniu do dwóch firm z Półwyspu Katarskiego – Qatar Investment Authority oraz Challanger, będący własnością samego emira. Z Kataru pochodzi aż 20 proc. LNG na Wyspach, a w styczniu obydwie strony zadeklarowały chęć poszerzenia status quo.
- Zjednoczone Królestwo jest istotnym klientem katarskiego LNG i myślimy pozostać na tym poziomie, szczególnie w świetle pokaźnych inwestycji, jakie poczyniliśmy - deklarował w "The Daily Telegraph" Mohammed Saleh Al Sada, katarski minister przemysłu i energii.
- Qatar Petroleum International jest zawsze zainteresowany sprzedażą hurtową oraz transportem LNG do Wielkiej Brytanii i to jest mocna strona Kataru jako głównego producenta LNG […]. Katar jest z całą pewnością zainteresowany różnorodnymi możliwościami inwestycji w Zjednoczonym Królestwie, szczególnie w LNG oraz branżę petrochemiczną - wyjaśnił dalej.
Poza dwiema najbardziej lukratywnymi branżami na świecie - energetyką i bankowością inwestycyjną Katarczyków można znaleźć też w branży spożywczej (26% akcji Sainsbury należy do Qatar Holding LLC), handlu detalicznego kosmetykami (kompletne przejęcie sieci Harrods) czy papierów wartościowych (20% London Stock Exchange jest własnością Qatar Holding LLC).
Arabowie zdają się kierować zasadą: „gdzie pieniądze, tam my”, a Brytyjczycy szybko zrozumieli, że stosując arabską logikę, nie zginą. Tym sposobem wylądowali w Sułtanacie Omanu. W grudniu zeszłego roku koncern BP podpisał tam kontrakt opiewający na 16 miliardów dolarów. British Petroleum ma zająć się badaniem oraz ekstrakcją gazu ziemnego w odpowiedzi na coraz większe zapotrzebowanie energetyczne Omanu. – To [podpisanie kontraktu – przypis M.S.] umożliwi nam przyniesienie Omanowi doświadczenia w produkcji gazu ziemnego, które budowaliśmy przez wiele dekad – tak skwitował sprawę prezes BP Bob Dudley w oświadczeniu dla prasy. I trafił w sedno. – Brytyjczycy mają doświadczenie technologiczne zarówno w kwestiach inżynierskich, jak i bankowych, a Arabowie pieniądze i chęć rozwoju – dodał. Symbiotyczna współpraca zaczyna być więcej niż oczywista.
Przyszłość bankiem pisana
W kontekście Bliskiego Wschodu, jego bogactwa i rozwoju gospodarki zawsze pojawia się pytanie: a co, jeśli ropa się skończy bądź przestanie być tak pożądana? Niektórzy twierdzą, iż Arabowie nie mają planu B, przez co ich rynek jest niepewny, nie ma przyszłości, a w konsekwencji nie zasługuje na długoterminowe zainteresowanie. Nic bardziej mylnego!
Szejkowie okazują się być niezwykle wnikliwymi i analitycznymi obserwatorami. Kiedy tylko czarne złoto spowodowało, iż na Półwysep Arabski zaczęła spływać gotówka, ci zaczęli dywersyfikować bogactwo. Biorąc pod lupę najbardziej doświadczony zakątek świata – Europę, doszli do wniosku, że najpewniejszą oraz dającą największe możliwości dalszego rozwoju gałęzią jest bankowość inwestycyjna. Tutaj jednak napotkali na problem. Na Półwyspie Arabskim bankowość była czymś praktycznie nieznanym. Z pracy badawczej Saeed Al-Muharramiego pod patronatem omańskiego Sultan Qaboos University zatytułowanej „Analiza konkurencyjności przemysłu bankowego w Katarze” możemy się dowiedzieć, że pierwszy bank w Katarze powstał dopiero w 1950 roku, a był to bank... brytyjski, dzisiaj znany jako ANZ Standard Chartered Bank. Później pojawił się tam British Bank of the Middle East oraz Grindlays, a dopiero w 1965 roku powstała pierwsza iście katarska instytucja – Qatar National Bank. Historia okazała się przewrotna – już na początku XXI
wieku jeden z najważniejszych banków brytyjskich, Barclays znalazł się pod kontrolą katarską.
Obecna dynamika rozwoju katarskiej bankowości wyróżnia się na światową skalę. Instytucje z tego niewielkiego kraju plasują się na pierwszym miejscu względem wzrostu wielkości rynku, a według Bharat Book Bureau w najbliższych latach będzie można zaobserwować jeszcze bardziej dynamiczny wzrost instytucji finansowych w tamtym regionie. Bharat Book Bureau szacuje, że w latach 2011-2014 rynek bankowy na całym Bliskim Wschodzie przyrósł o 16 proc.
Arabia Saudyjska to trzecia na świecie najaktywniejsza potęga bankowa, która pomimo otwarcia na międzynarodowe transakcje okazała się niesamowicie odporna na kryzys. W swojej pracy badawczej „Ocena rentowności wydajności saudyjskich banków państwowych” dr Mohammad Abdelkarim Almumani oraz dr Ahmed Arif Almazari napisali: „Pomimo niekorzystnej kondycji gospodarki na świecie, banki w Arabii Saudyjskiej nie przestawały rozwijać swojej działalności. Saudyjskie banki kontynuowały udzielanie pożyczek przedsiębiorstwom, jak również gospodarstwom domowym. Ogólna ilość kredytów na rynku zwiększyła się. […] Według Saudyjskiego Banku Centralnego, ilość pożyczonych przez banki pieniędzy w Arabii Saudyjskiej osiągnęła 891,6 mld riali saudyjskich [229,1 mld dolarów – przypis M.S.] pod koniec listopada 2011 roku, dając do 15 proc. więcej niż rok wcześniej. […] Wszystkie aktywa saudyjskich banków wzrosły o 13,6 proc. między 2007 a 2010 rokiem, a ilość pożyczek o 12,2 proc. Światowe badania wskazują, że w 2011 roku ilość
aktywów i pożyczek wzrośnie odpowiednio o 9,1 proc. i 11,9 proc. Najważniejsze cechy systemu bankowego Arabii Saudyjskiej to i) stosunek zwyczajnych pożyczek do zdeponowanych pieniędzy na poziomie 85 proc.; ii) pokrycie NPL do poziomu ponad 100 proc.; iii) Net Interest Marigin na poziomie ok 3,5 proc. lub więcej; […] v) wartość majątku netto do aktywów na poziomie ok. 15 proc”.
Przyszłość należy jednoznacznie do Bliskiego Wschodu, który jest coraz bogatszy i coraz mniej uzależniony od dobrostanu tamtejszych skał. Mają mnóstwo pieniędzy, które mądrze i aktywnie inwestują. Brytyjska przyjaźń z tamtym regionem nie jest więc kwestią przypadku, tylko przemyślanego i bardzo opłacalnego dla obu stron działania. Zwłaszcza teraz, kiedy obydwa regiony wchodzą w fazę stabilnego wzrostu gospodarczego, może się okazać, że wspólnie zupełnie opanują światowy rynek inwestycji, a to oznaczać będzie również dominację finansową regionów.
Maria Szurowska