Pan płaci, pani płaci, samorząd płaci pensje piłkarzom

Co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych dostaną w tym roku kluby piłkarskie od samorządów. Dotacje otrzymają niemal wszystkie drużyny T-Mobile Ekstraklasy. Lokalni włodarze zawsze znajdą sposób, by parę milionów przelać na konta sportowców.

Pan płaci, pani płaci, samorząd płaci pensje piłkarzom
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

17.05.2013 | aktual.: 17.05.2013 19:23

W Polsce są dwa związki sportowe, które utrzymują się bez bezpośrednich dotacji od ministerstwa sportu. To Polski Związek Piłki Nożnej i Polski Związek Motorowy. Ten drugi, żyje głównie ze sprzedaży ubezpieczeń, wynajmu lokali czy obsługi stacji kontroli pojazdów. PZPN choć nie wyciąga ręki po pieniądze publiczne, to jednak zrzesza kluby, które bez kroplówki od samorządów już dawno by upadły.

O mistrzostwo Polski w tym roku biją się dwa kluby - Legia Warszawa i Lech Poznań. Oba są całkowicie prywatnymi przedsiębiorstwami. Za pierwszym stoi spółka ITI, za drugim Jacek Rutkowski, biznesmen znany z produkcji kuchenek. Oba kluby pieniędzy od miast nie biorą. No prawie nie biorą.

Do samej Legii jako spółki akcyjnej pieniądze miasto przekazać nie może. Dotacja na szkolenie młodzieży w wysokości 17 tys. idzie jednak na piłkarską szkółkę klubu, która jest fundacją. Wątpliwości budzi jednak co innego. Według projektu Legii i ITI miasto postawiło stadion za około 460 mln zł. Następnie klub podpisał wieloletnią umowę dzierżawy. Rocznie płaci Warszawie 2,7 mln zł. Sporo. Tyle tylko, że za samą sprzedaż nazwy obiektu Legia bierze od Pepsi 6 mln zł. Miasto tłumaczy, że zapomniało w umowie dzierżawy zastrzec punktu o prawach marketingowych do nazwy stadionu. Na czysto Legia ma więc 3,3 mln zł.

W Poznaniu tak dobrze nie ma. A w zasadzie nie było. Kilka dni temu miasto renegocjowało umowę na wynajem stadionu. Czynsz z 3,1 mln zł rocznie spadł do 600 tys. zł. Jednocześnie miasto zrzekło się praw do udziału w zyskach ze sprzedaży nazwy obiektu. W zeszłym roku władze Poznania przyznały też Lechowi 160 tys. zł - to pieniądze z dotacja na sport.

Po co się rozdrabniać?

Kwoty przekazywane Legii i Lechowi są jednak śmieszne przy tych, które otrzymuje Śląsk Wrocław. Aktualny Mistrz Polski według różnych danych w wciągu ostatnich dwóch lat od miasta dostać miał nawet 20 mln zł. W zeszłym roku Wrocław pożyczył Śląskowi 12 mln. Połowę jako samo miasto. Druga połowa to zastaw pod pieniądze, które pożyczyć miał Zygmunt Solorz-Żak. Tak ten Zygmunt Solorz-Żak. Jeden z najbogatszych Polaków jest bowiem większościowym udziałowcem klubu, mniejszościowy pakiet ma miasto Wrocław.

Na razie więc zadłużone po uszy miasto wykłada pieniądze na biznes, o którym nie ma prawa decydować. Na dodatek ani klub, ani Zygmunt Solorz-Żak, którego majątek szacuje się na ponad 8 mld zł, nie oddają pożyczonych pieniędzy. Wrocław dalej do Śląska natomiast dokłada. W tym roku w dwóch dotacjach przekazał Śląskowi około 4 mln zł. I przygotowane ma kolejne 10 mln. Wpłyną one na konto klubu, gdy Zygmunt Solorz-Żak odsprzeda akcje klubu.

Fanem piłki nożnej jest jednak nie tylko prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. 7 mln zł zaplanowano w tym roku w budżecie Gliwic na drużynę Piasta. Dodatkowe 216 tys. pójdzie też na szkolenie młodzieży. W sumie to i tak o ponad 5 mln mniej niż w zeszłym roku. Miasto ograniczyło finansowanie trzeciej drużyny T-Mobile Ekstraklasy, bo... 300 mln zł musiało wysupłać na stadion. Unia Europejska nie zgodziła się na jego dofinansowanie i teraz Gliwice muszą spłacać kredyt samemu.

Także czwarty w tabeli Górnik Zabrze dostaje pieniądze od miasta. Właścicielem klubu jest właśnie samorząd.
- W tym roku 4 mln zł już zostały przekazane. Trudno mówić czy będą kolejne dotacje. Na razie sytuacja finansowa klubu jest niezła i nic nie wskazuje na taką potrzebę - mówi Sławomir Gruszka z urzędu miasta Zabrze.

Pieniądze idą też na Lechię Gdańsk. Miasto postawiło najpiękniejszy stadion w Polsce i chce by była tam najwyższa klasa rozgrywkowa. Gdańsk w ramach działań promocja po przez sport, przekaże więc do klubu w tym roku na pewno 4,12 mln zł. Tyle zapisano w budżecie. Dodatkowo w ramach konkursu Lechia Gdańsk dostała 112 tys. zł na szkolenie młodzieży.

Kto pieniędzy od miasta nie bierze? Takie kluby znaleźć naprawdę trudno. Dotacje w ostatnim półroczu wziął bowiem Ruch Chorzów(3,1 mln zł), Jagiellonia Białystok (0,5 mln zł, ale to najprawdopodobniej nie ostatnie pieniądze w tym roku), Widzew Łódź (0,6 mln zł), GKS Bełchatów(300 tys. zł). 3 mln zł ma też obiecane Pogoń Szczecin. Prezes klubu prosi jednak miasto, by dotacja była dwa razu większa.

200 tys. zł na szkolenie młodzieży dostaje też Polonia Warszawa. Formalnie te pieniądze idą jednak do współpracującej z nią szkółki piłkarskiej. Z kolei Podbeskidzie Bielsko-Biała dostanie od miasta 3,2 mln zł. Jednocześnie ze sponsorowania drużyny wycofała się firma Aqua, która jest własnością… samorządu oczywiście. Ile ona i podobne spółki wkładały w ostatnich latach do klubów piłkarskich? To jest praktycznie nie do ustalenia.

Nie chcą czy nie dają?

W zasadzie jedynym klubem, który nie wyciąga ręki z prośbą o gotówkę do miasta jest Wisła Kraków.
- Nie dostajemy żadnych pieniędzy. Ani stricte na działanie klubu, ani nawet na szkolenie młodzieży - mówi Adrian Ochalik, rzecznik klubu.

Wisła gra jednak na stadionie, który postawiło miasto za kilkaset milionów złotych. Klub płaci według nieoficjalnych informacji 1,1 mln zł rocznego czynszu. Obiekt raczej się więc nigdy nie zwróci.

W zasadzie pieniędzy samorządowych nie bierze też Zagłębie Lubin. Drobne do ustalenia kwoty na bursę dla członków akademii piłkarskiej miasto jednak przekazuje. Natomiast nowy stadion klub postawił sam. A dokładniej za pieniądze KGHM, czyli spółki skarbu państwa.

No cóż, z czegoś piłkarze muszą żyć...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)