Paryż rezygnuje z samochodów spalinowych. Diesle znikną jako pierwsze
Smog jest zmorą obecnych czasów. Kraje na różne sposoby próbują walczyć z zanieczyszczeniem powietrza. Christophe Najdovski, który w stolicy Francji odpowiada za transport zapowiedział, że z Paryża do 2030 r. znikną wszystkie auta spalinowe.
01.11.2017 | aktual.: 02.11.2017 07:39
W zeszłym roku w stolicy Francji odnotowano najwyższe stężenie smogu w historii. Władze miasta sięgnęły wtedy po środki mające na celu poprawienie jakości powietrza. Wprowadzono między innymi ograniczenia w ruchu samochodów. Zastosowano system, który działa w Pekinie od 2008 r., czyli w jeden dzień poruszały się pojazdy z nieparzystymi numerami na tablicach rejestracyjnych, a drugiego parzystymi.
Christophe Najdovski udzielił wywiadu rozgłośni France-Info, w którym zapowiedział, że władze miasta chcą ograniczyć liczbę aut. Pierwsze zmiany będą wprowadzone w 2024 r. Wtedy już zostaną zakazane wszystkie pojazdy z silnikami diesla. Do 2030 r. wszystkie samochody spalinowe będą miały oficjalny zakaz poruszania się w Paryżu.
W stolicy Francji 40% osób posiada samochód. Dla porównania w Warszawie swoje własne auto ma aż 60% mieszkańców, a w Berlinie 36%.
Sytuacja samochodów spalinowych w Paryżu jeszcze nie jest przesądzona, a więcej informacji ma być podanych na początku listopada. Wtedy mają zebrać się przedstawiciele poszczególnych dzielnic i rozmawiać o planach ochrony klimatu miasta.
Jak nie pojazdy spalinowe to co?
Alternatywą dla aut spalinowych są pojazdy elektryczne. Wiele koncernów samochodowych chce w najbliższych latach wprowadzić pełną ofertę ekopojazdów.
Auta te nie posiadają silnika spalinowego i zasilane są elektrycznie. Ich najbardziej charakterystyczną cechą jest to, że dzięki energii dostarczanej z odnawialnych źródeł chcą oferować pozytywny wpływ na środowisko naturalne. Ich wadą jest cena oraz krótki dystans, jaki można przejechać na jednym akumulatorze - 100-300 km. Czas ładowania eko auta jest bardzo długi, ponieważ trwa średnio 10-12 godzin.
Grupa Volkswagena do 2030 r. zamierza oferować napęd elektryczny we wszystkich swoich modelach. Koncern podwoi także nakłady na pojazdy zeroemisyjne do kwoty 20 mld euro i przeznaczy ponad 50 mld euro na inwestycje w baterie litowo-jonowe.
Grupa BMW do 2025 r. wprowadzi na rynek 25 modeli z napędem elektrycznym, z czego 12 z nich będą stanowiły samochody w pełni zasilane prądem. Pisaliśmy o tym.
Czy eko pojazdy są naprawdę eko?
Brytyjska organizacja pozarządowa Transport Watch sprawdziła pojazdy elektryczne i wyniki badań nie pokryły się w obecnymi trendami.
- Doszliśmy do wniosku, że mit o samochodach na prąd, które pozwolą ograniczyć emisję CO2, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – mówią autorzy raportu.
Wynika to z produkcji energii elektrycznej. W większości (ponad 2/3) pochodzi ona ze spalania węgla i gazu. Wyprodukowanie prądu generuje większą emisję nie tylko gazów cieplarnianych, ale i odpadów szkodliwych dla środowiska.
Zdaniem Transport Watch lepiej paliwa spalać w samochodzie niż w elektrowniach. Podnoszony jest też argument, że transport energii do stacji ładujących, a później do akumulatorów powoduje jej częściową utratę.
Firmy angażujące się w temat wprowadzenia samochodów elektrycznych na rynek zaznaczają, że jest jeszcze jedna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę. Środowisko jest obciążone zwiększonym zapotrzebowaniem na miedź i aluminium przy produkcji baterii. Utylizacja tego typu samochodów jest znacznie droższa niż standardowych pojazdów.
Badania przeprowadzone przez Low Carbon Vehicle Partnership udowodniły, że średniej wielkości auto elektryczne wyprodukowałoby około 23,1 ton dwutlenku węgla w całym okresie użytkowania, podczas gdy dla podobnego samochodu benzynowego byłyby to 24 tony. Emisje przy produkcji pojazdów elektrycznych są o co najmniej 50 proc. wyższe. Wpływ na to mają akumulatory, które robi się z takich materiałów jak lit, miedź i krzem, a przetworzenie ich wymaga dużych ilości energii.