Piwa regionalne i minibrowary przyszłością branży

Przeciętny Polak wypija w ciągu roku 180 kufli piwa. Na rynku dominują marki
produkowane przemysłowo, jednak coraz większą popularność zyskują piwa
regionalne i minibrowary działające np. przy restauracjach. Wytwarzane tam
pilsy, weizeny lub portery zdobywają nagrody na piwnych konkursach w kraju i
zagranicą.

Piwa regionalne i minibrowary przyszłością branży
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

26.11.2010 | aktual.: 26.11.2010 11:45

Polska jest piątym producentem piwa w Europie i dziesiątym na świecie. Według „Panelu Handlu Detalicznego” firmy badawczej Nielsen wartość sprzedaży piwa w okresie od kwietnia 2009 r. do marca 2010 r. wyniosła 13,4 mld zł, i chociaż spożycie piwa spada w porównaniu z poprzednimi latami, to na rynku napojów alkoholowych zajmuje ono nadal pierwsze miejsce. W porównaniu z chmielowym trunkiem niekorzystnie wypada wódka, której rynek jest wart około 10 mld zł i wciąż się kurczy. Natomiast udział wina ogranicza się zaledwie do 1,7 mld zł rocznie.

Na polskim rynku działa obecnie około 30 browarów regionalnych, choć w ciągu ostatnich kilku lat ich liczba zmniejszyła się o blisko 40 procent. Dla porównania w Czechach, Niemczech czy Belgii działa po 300 lokalnych producentów piwa.

Do najbardziej znanych w Polsce należą: Browar Namysłów (marki: Zamkowe, Zamkowe Mocne oraz Zamkowe Export, Basztowe Super Mocne, Kozackie - Jasne oraz Mocne), Perła Browary Lubelskie (Perła, Goolman, Lubelskie, Zwierzyniec), Browar Van Pur (Van Pur, Karpackie, Zlaty Hrad, Edelpils), Browar Cornelius (Kiper Mocny, Beczkowe, Polarne, Beijing Gold) czy Browar Witnica (Boss, Lubusz, Porter, Kozlak). Największy udział w rynku ma Royal Unibrew Polska, produkujący marki Łomża, Strzelec i Rybnicki.

Klienci doceniają jakość

Małe browary, nie mają szans konkurowania pod względem wielkości produkcji z gigantami w branży i ich znanymi markami takimi jak: Tyskie, Żubr, Lech, Żywiec, Tatra czy Carlsberg. 90 procent polskiego rynku piwa mają trzy największe koncerny - Kompania Piwowarska, Grupa Żywiec i Calsberg Polska. Udział lokalnych, niewielkich producentów sięga zaledwie 4 procent. Nie znaczy to jednak, że klienci zupełnie nie znają piw produkowanych w małych browarach. Produkty regionalne są bowiem istotnym uzupełnieniem oferty rynkowej.

- Przyszła moda na to, co wyjątkowe, niepowtarzalne, a to oferują właśnie browary regionalne. W porównaniu z piwami produkowanymi masowo, ich piwo jest naturalne, o ciekawym i oryginalnym smaku. Ponadto, kojarzy się z danym regionem, co wzbudza ciekawość chociażby w turystach pragnących zakosztować lokalnych wyrobów. Co więcej, browary regionalne oferują piwo różnego gatunku: pszeniczne, koźlaki czy miodowe, co również zachęca do jego zasmakowania - wyjaśniła Monika Kidyba z firmy Alexandrite Group, zajmującej się marketingiem produktów lokalnych, regionalnych, tradycyjnych oraz ekologicznych.
- Rodzi się tym samym nowy trend związany z turystyką "smakowania", gdzie motywem podjęcia podróży przez turystę jest chęć próbowania określonych produktów. Już nie tylko birofile podążają szlakiem tego, co zdrowe i szlachetne.

Proces fermentacji piw rzemieślniczych zajmuje od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy, a wytworzony dwutlenek węgla jest pochodzenia naturalnego. W ten sposób małe browary odróżniają się od koncernów, których wyroby są produkowane masowo, a produkcja podlega standaryzacji. Przy wytwarzaniu tych piw stosuje się tańszy ekstrakt chmielowy, syrop glukozowy i przyspieszacze fermentacji, a dwutlenek węgla to dodatek w postaci gazu pochodzenia sztucznego. Dodatkowo piwo produkowane przemysłowo poddawane jest procesowi pasteryzacji, co pozbawia go pierwiastków czy witamin z grupy D. Dla piwoszy zatem rezultatem produkcji przemysłowej jest trunek piwopodobny, który z prawdziwym piwem nie ma nic wspólnego.

Ekspansja piw niepasteryzowanych

Wielkie browary na całym świecie produkują przemysłowo setki milionów hektolitrów piwa rocznie, lecz systematycznie odnotowują spadek sprzedaży. W Europie w 2009 r. do klientów trafiło 561,5 mln hl, tzn. o 25 mln hl mniej w porównaniu z 2008 r. Tendencję zniżkową obserwujemy od ponad dwóch lat także na polskim rynku piwa. Została ona zintensyfikowana wzrostem akcyzy w ubiegłym roku oraz recesją gospodarczą, która zmniejsza popyt. W okresie kryzysu Polacy zmuszeni do oszczędności rezygnują z wielu dóbr konsumpcyjnych, w tym z zakupu piwa. Na korzyść browarów nie działają także podwyżki cen surowców, wynikające z słabych zbiorów jęczmienia i chmielu, a także wzrost ceny papieru i aluminium, używanych do wyrobu opakowań.

Najbardziej skutki dekoniunktury odczuwają producenci popularnych marek, produkowanych przemysłowo. Piwa regionalne, niepasteryzowane, niszowe odnotowują wzrosty sprzedaży, bowiem klienci poszukujący takich gatunków są mniej czuli na podwyżki - szukają konkretnego smaku i jakości, nie zwracając tak wielkiej uwagi na cenę. - Rynek piw regionalnych notuje każdego roku wzrosty o kilkadziesiąt procent. Browary regionalne stopniowo zwiększają swój udział w rynku. Z roku na rok następuje wzrost sprzedaży. Ponadto, wiele mniejszych browarów planuje nowe inwestycje, zwiększa produkcję lub uruchamia zakłady, które były do tej pory zamknięte - mówi Monika Kidyba z firmy Alexandrite Group. Czy piwa niszowe potrzebują reklamy?

Duże koncerny na marketing wydają ogromne kwoty, a prowadzone przez nie przedsięwzięcia maja najczęściej wymiar ogólnopolski. Przykładowo, Kampania Piwowarska uruchomiła narzędzie do zarządzania wydatkami marketingowymi Wallet, czy jeden z pierwszych w Polsce serwisów społecznościowych dla swoich pracowników o nazwie MalePiwo.net. Ponadto, marki maistreamowe reklamują się w telewizji (najdroższa forma reklamy), prasie, internecie czy na billboardach (outdoor). Często do tego typu promocji angażowane są znane osobistości świata filmu czy sportu, jak na przykład spoty reklamowe piwa Żywiec z udziałem Tomasza Adamka, polskiego boksera.

Natomiast podstawą marketingu małych browarów jest przede wszystkim produkt i tradycyjny sposób produkcji. To główne powody, dla których sprzedaż rośnie. Piwosze nie zniechęcają się wyższą ceną czy ograniczonym dostępem do tego typu wyrobów. Według ekspertów branży piwowarskiej Polacy obecnie mają dość produktów standaryzowanych, które zalewają rynek spożywczy.

Niektóre browary regionalne korzystają jednak z kosztowniejszych form reklamy. Dobrym przykładem jest piwo Łomża, które od 1997 r. eksportowane jest do Stanów Zjednoczonych. W 2005 r. po raz pierwszy na antenie regionalnej TVP-3 Białystok wyemitowano spot reklamowy tego produktu. Od tego czasu, telewizyjne reklamy piwa pojawiają się regularnie w telewizji, również ogólnopolskiej. Dodatkowo, kampanię telewizyjną wspiera promocja w prasie i na outdoorze. Dzięki tak obszernej obecności w mediach, konsumenci dowiadują się nie tylko o tym gatunku piwa, ale poszerzają swoją wiedzę, o zalety piw produkowanych w naturalny sposób.

Szansą dla małych browarów jest również tak zwany marketing wystawienniczy, czyli uczestnictwo we wszelkiego rodzaju konkursach i targach piwa oraz imprezach regionalnych, które pozwalają na zaprezentowanie firmy i jej produktów potencjalnym odbiorcom.

Nowy format gastronomiczny

Zainteresowanie polskich konsumentów naturalnie ważonym piwem wysokiej jakości wykorzystują także restauratorzy. Synonimem piwa niepasteryzowanego połączonego z gastronomią typu casual dining jest wrocławski Spiż, istniejący od 1992 r. Przez wiele lat nie miał w Polsce konkurencji. Do tej chwili powstało zaledwie 21 minibrowarów z restauracjami, w tym 6 należy do sieci Bierhalle. W Niemczech, gdzie kultura piwnej biesiady jest znacznie bardziej rozwinięta, działa około tysiąc podobnych lokali.

Sukces restauracji z minibrowarami oparty jest na wysokiej, stabilnej jakości, na którą składa się klasa produkowanego na miejscu piwa (warzą one rocznie maksymalnie do 5-10 tys. hektolitrów piwa, często nawet znacznie mniej), posiłki inspirowane kuchnią z różnych piwnych regionów oraz wyjątkowa atmosfera, wzorowana najczęściej na bawarskich dożynkach chmielowych, czyli Octoberfeście.

Często jednak przeszkodą w prowadzeniu takiego biznesu gastronomicznego nie jest więc brak popytu, ale wysokość inwestycji - uruchomienie minibrowaru z restauracją dla kilkuset gości kosztuje nawet 4 mln zł. Mimo to ten nowy format gastronomiczny zyskuje coraz większą popularność i w przeciwieństwie do konkurencji, okazał się odporny na kryzys.
- Profit z działalności Bierhalle utrzymuje się na poziomie około 12 procent rocznie z tendencją wzrostową wraz z rozwojem sieci. W związku z dotychczasowym powodzeniem przedsięwzięcia, planujemy dalszy rozwój i do 2015 r. zamierzamy otwierać od 2 do 4 nowych lokali rocznie. Z obecną zaś ofertą walczymy konsekwentnie o nowych klientów. Dlatego mocną stroną Bierhalle jest nie tylko piwo, ale przede wszystkim smaczna i bardzo zróżnicowana kuchnia, dbająca również o potrzeby miłośników zdrowego odżywiania się - powiedział Jerzy Becz, członek zarządu i współwłaściciel spółki QLT Restaurant & Bar, do której należą restauracje Bierhalle.

Autor: MJ

piwopiwa regionalnemarek jakubiak
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)