Plaga zwolnień lekarskich. Na L4 idą w firmach całe działy
W ub. roku spędziliśmy na L4 ponad 213 mln dni, to prawie o 7 mln więcej niż rok wcześniej. Koszty zwolnień lekarskich wynoszą już dziesiątki miliardów złotych. Pracodawcy przyznają, że większość tych zwolnień to fikcja. Niektórzy mówią wręcz o pladze zwolnień w czasie mundialu i w sezonie letnim, gdy można zarobić np. za granicą.
24.06.2014 | aktual.: 24.06.2014 15:12
W ub. roku spędziliśmy na L4 ponad 213 mln dni, to prawie o 7 mln więcej niż rok wcześniej. Koszty zwolnień lekarskich wynoszą już dziesiątki miliardów złotych. Pracodawcy przyznają, że większość tych zwolnień to fikcja. Niektórzy mówią wręcz o pladze zwolnień w czasie mundialu i w sezonie letnim, gdy można zarobić np. za granicą. W niektórych firmach na lewe chorobowe idą całe działy.
Na zachodzie Polski powszechne są tzw. zwolnienia szparagowe. Pracownicy biorą L4 na 2-3 tygodnie po to, by wyjechać za Odrę i tam zarobić na plantacjach szparagów. Oczywiście w tym czasie zachowują prawo do 80 proc. pensji w kraju. Na chorobowe idą też osoby świetnie wykształcone np. informatycy, którzy mają okazję zrealizować projekt na zlecenie innej firmy. Zwolnieniami tego typu nie gardzą nauczyciele. Matematyczka, która prosi o anonimowość, przyznaje, że skorzystała z lewego L4 kilka razy. Wykonywała projekty finansowane z funduszy unijnych. Na przeprowadzenie badań ankietowych i ich opracowanie musiała mieć 2 tygodnie wolnego.
- Za badania płacili mi tyle, ile otrzymuję za dwa miesiące pracy w szkole. Zależało mi i postanowiłam skorzystać z szansy. Gdyby w oświacie lepiej płacili, nie musiałabym szukać dodatkowej pracy – mówi.
Obecnie powodem zwolnień jest mundial. 43 proc. z 1,5 tys. ankietowanych pracowników w Wielkiej Brytanii stwierdziło, że skorzystało ze zwolnienia lekarskiego, gdy grała ich drużyna. W Niemczech do fikcyjnego L4 przyznało się ponad 1 mln pracowników. Wyliczono, że może to kosztować gospodarkę ponad 450 mln euro. „Od rozpoczęcia mistrzostw, liczba dostarczanych przez Niemców zwolnień lekarskich wzrosła o kilkanaście procent” – czytamy na stronach niemieckiego portalu ab-in-den-urlaub.de.
Chociaż Polacy na mundialu nie grają, to również pracownicy w naszym kraju twierdzą, że w czasie mistrzostw wybiorą się na kilkudniowe L4. Pracodawcy przewidują, że epidemia „chorób” może przypaść w czasie finałowych rozgrywek. Kibice nie ukrywają też, że będą korzystać (lub już skorzystali) z urlopów na żądanie.
Wręcz masowo zwolnienia biorą kobiety w ciąży. Pracodawcy wskazują, że to duży kłopot, bo z dnia na dzień do pracy może nie przyjść połowa ekipy. Ciężarne biorą więcej zwolnień niż chorzy na płuca czy z problemami kardiologicznymi. O ile w 2006 r. ciąża, poród i połóg stanowiły 15 proc. wszystkich L4 (kobiet i mężczyzn), o tyle teraz to już 18,5 proc. ogółu liczby dni absencji chorobowej.
Ewa Pancer, rzeczniczka prasowa ZUS w Gdańsku uważa, że trudno dyskutować na temat stanu zdrowia kobiety w ciąży. Przyznała, że nadużycia się zdarzają i to czasem za zgodą pracodawcy.
- Na pewno niepokojącym objawem jest przystąpienie do ubezpieczenia „post factum”. To może budzić podejrzenie, co do łamania przepisów prawa, bo niezgodne z prawem jest zawieranie ubezpieczenia w celu osiągnięcia korzyści. Takie przypadki są badane, czy np. dotąd nieistniejące stanowisko pracy nie zostało utworzone tylko po to, żeby dana osoba została ubezpieczona i od razu przeszła na świadczenie. Nie są to częste przypadki, ale się zdarzają – powiedziała Ewa Pancer.
AK/JK/WP.PL