Planujesz wynajmować sprzęt wodny? Możesz wpaść w poważne kłopoty finansowe

Obsługa wypożyczalni kajaków czy łódek nie może żądać od nas zastawu w postaci dowodu osobistego. Zatrzymanie, bez podstawy prawnej, cudzego dokumentu, stwierdzającego tożsamość i obywatelstwo, jest sprzeczne z ustawą o ochronie danych osobowych. Ponadto, zgodnie z art. 79 ustawy o dowodach osobistych to wykroczenie. Zagrożone jest karą ograniczenia wolności lub grzywny.

Planujesz  wynajmować sprzęt wodny? Możesz wpaść w poważne kłopoty finansowe
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | Curioso
Katarzyna Kalus

06.08.2017 15:09

Nie powinniśmy zostawiać w cudzych rękach żadnego dokumentu, identyfikującego naszą tożsamość, nawet jeżeli usługodawca na to bardzo nalega. Jak podkreśla adwokat Katarzyna Topczewska, możemy ewentualnie wpłacić kaucję na poczet szkód, które czasem powstają wskutek użytkowania. Jednak zawsze należy sporządzić choćby prostą, pisemną umowę, w której będzie wskazane, że gwarancja pieniężna została uiszczona w konkretnej wysokości. Ponadto, w takim dokumencie obsługa wypożyczalni powinna zobowiązać się do zwrotu kaucji, jeżeli oczywiście oddamy przedmiot w stanie nienaruszonym.

– Kserowanie cudzego dowodu osobistego oznacza przetwarzanie danych osobowych, a to wymaga określonego ustawowo powodu. Należy pamiętać o tym, że w przypadku różnego rodzaju transakcji, zawieranych przez Internet, wystarczy złożenie kopii dokumentu. Mało tego, na podstawie kserokopii dowodu osobistego można, w formie elektronicznej, zaciągnąć tzw. chwilówkę. To jest umowa pożyczki, często bardzo wysoko oprocentowana. Jeżeli zostanie zawarta w naszym imieniu, będziemy mieć poważne i liczne kłopoty. Oczywiście konkretne skutki tego typu nieuczciwych działań będą zależały od tego, jakiego rodzaju dokument podpisał sprawca – ostrzega Katarzyna Topczewska.

Kajak czy rower wodny wypożyczamy co najmniej na godzinę, a często nawet na cały dzień. Jest to wystarczający czas do tego, żeby ktoś zaciągnął na nasze nazwisko pożyczkę lub kupił coś na raty. Pamiętajmy, że wówczas widniejemy w umowie jako pożyczkobiorcy. Prawdopodobnie znajduje się tam też podpis, sfałszowany przez oszusta. Oczywiście posłużenie się dokumentem stwierdzającym tożsamość innej osoby stanowi przestępstwo z art. 275 k.k. Jest ono zagrożone grzywną, karą ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2. Natomiast zawarcie umowy w cudzym imieniu to przestępstwo z art. 270 § 1 k.k. Grozi za nie grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

– O tym, że staliśmy się dłużnikami bez naszej zgody, możemy dowiedzieć się dopiero po dłuższym czasie i na różnym etapie postępowania sądowego lub windykacyjnego. Po kilku miesiącach od daty powstania zobowiązania otrzymamy np. informację z banku o rosnącym długu. Jeżeli wiemy już, że padliśmy ofiarą oszustwa, powinniśmy niezwłocznie udać się na policję lub do prokuratury, w celu złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W toku postępowania zostanie powołany biegły grafolog, który stwierdzi, że podpis na umowie nie należy do nas – wyjaśnia mecenas Topczewska.

Nie należy ignorować żadnych pism sądowych czy wezwań do zapłaty, zwłaszcza jeśli uważamy je za pomyłkę. Tego typu błędy w sądach czy bankach raczej się nie zdarzają. Jeśli nie odbierzemy nakazu zapłaty, a on się uprawomocni, to wobec nas będzie toczyło się postępowanie egzekucyjne. Jeżeli sprawa znajdzie się już na tym etapie, czyli zostanie wydany nakaz zapłaty, to musimy podjąć odpowiednie kroki, przewidziane w kodeksie postępowania cywilnego. Oznacza to, że powinniśmy złożyć sprzeciw od takiego nakazu, powołując się na to, że nie jesteśmy stroną umowy, ponieważ faktycznie jej nie zawieraliśmy. Należy wtedy też wyraźnie wskazać, że padliśmy ofiarą przestępstwa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (79)