Trwa ładowanie...

Po azyl do Polski. Norweżka uciekła przed Urzędem ds. Opieki nad Dziećmi

Rodowita Norweżka poprosiła o azyl w Polsce, bo w jej własnej ojczyźnie grozi jej odebranie dziecka przez urzędników państwowych.

Po azyl do Polski. Norweżka uciekła przed Urzędem ds. Opieki nad DziećmiŹródło: WP.PL
d3xsw17
d3xsw17

Do urzędu ds. cudzoziemców trafiła precedensowa sprawa Silje Garmo i jej córki, którą norweskie władze usiłowały tej kobiecie odebrać - pisze wtorkowy "Nasz Dziennik".

"Jak się okazuje, nie tylko ona uciekła do Polski. Wkrótce kilka kolejnych osób złoży wniosek o ochronę przez nasze władze przed zakusami wszechwładnego w Norwegii Urzędu ds. Opieki nad Dziećmi: Barnevernet (BV)" - informuje dziennik.

"Większość interwencji BV dotyczy osób ubogich, z nizin społecznych, imigrantów. Ale Garmo jest wykształcona, zamożna, dobrze zorientowana w prawie i norweskich realiach, nie ma mowy o tzw. niedostosowaniu kulturowym" - czytamy w artykule.

Kobiecie odebrano już uprzednio starszą córkę Froyę, mającą obecnie 12 lat. Urząd zainteresował się nią z powodu donosu. Bez bliższego zbadania sprawy stwierdzono, że nadużywa leków przeciwbólowych, potem doszedł zarzut "chaotycznego stylu życia" i przewlekłego przemęczenia.

Zobacz także: Płot na granicy norwesko-rosyjskiej

Przy swoim rzekomo chaotycznym stylu życia Norweżka była jednak w stanie uciec ze specjalnego ośrodka dla młodych matek i zorganizować sobie z oddali życie w obcym kraju, tj. w Polsce - zaznacza "Nasz Dziennik".

Podczas drugiej ciąży BV cały czas monitorował wyniki badań Silje Garmo, by znaleźć dowód na lekomanię matki. Niczego nie stwierdzono, ale to nie przekonało urzędników.

"Ani w Norwegii, ani w Polsce żaden lekarz nie stwierdził, by była pod wpływem leków przeciwbólowych, choć pojawiła się ku temu okazja podczas dłuższego pobytu w szpitalu" - pisze "Nasz Dziennik".

d3xsw17
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3xsw17