Pod młotek media, teraz bank centralny

Premier Węgier Viktor Orban zadecydował, że Węgierski Bank Centralny całkowicie będzie kontrolowany przez rząd. To kolejna kontrowersyjna decyzja węgierskiego premiera po nacjonalizacji OFE i opodatkowaniu zagranicznego kapitału.

Pod młotek media, teraz bank centralny
Źródło zdjęć: © AFP | Janek Skarzynski

28.02.2011 | aktual.: 28.02.2011 13:24

W marcu węgierski rząd obejmuje pełną kontrolę nad swoim Bankiem Centralnym. Umożliwiła to znowelizowana ustawa o zasadach wyboru członków Rady Polityki Pieniężnej i Banku Centralnego, którą uchwalili węgierscy posłowie na wniosek rządu. Na Węgrzech Rada Polityki Pieniężnej, której właśnie kończy się kadencja, składa się z siedmiu członków. Dwóch z nich powoływał do tej pory prezes Banku Centralnego. Teraz będzie to robił rząd.

Decyzja Viktora Orbana nie dziwi. - To banki spowodowały światowy kryzys finansowy, więc normalne, że one powinny pomóc zażegnać go. Nie mogą być traktowane jak święte krowy - premier Węgier nigdy nie ukrywał co do swojego sceptycyzmu wobec roli banków w gospodarce narodowej. A jego minister gospodarki Gyorgy Matolscy już na początku rządów Orbana zapowiedział: - Węgrzy muszą zrozumieć, że wzrost gospodarczy zależy od decyzji rządu, a nie od pomocy z zewnątrz. Budapeszt będzie teraz szukał pieniędzy na rynku kapitałowym, co ma lepiej służyć odzyskaniu suwerenności gospodarczej Węgier.

Odważne reformy gospodarcze Orbana są krytykowane nie tylko na zachodzie Europy, ale również na Węgrzech. Jeszcze jesienią ubiegłego roku prezes Banku Centralnego Andras Simor otwarcie krytykował nowe podatki i nacjonalizację funduszy emerytalnych. Wtedy węgierski rząd obniżył dla obywateli stawkę podatku do 16 proc. z 17 i 32 proc., a dla firm wprowadził niższe 19 proc. opodatkowanie. W wywiadzie dla „Financial Times” Andras Simor stwierdził: - Węgierski rząd wywiera polityczną presję, która godzi w niezależność banku centralnego. Rząd Orbana nie był mu dłużny i obciął pensję o 80 proc.

Wielki biznes na Węgrzech powiązany z zagranicznymi inwestorami takie rozwiązania uznał za antyrozwojowe. Jego zdaniem miało to zatrzymać napływ inwestycji zagranicznych, zmniejszyć wzrost PKB i w efekcie doprowadzić do zwiększenia bezrobocia.

Ostatnie dane makroekonomiczne Węgier nie potwierdzimy jednak obaw zagranicznych i rodzimych krytyków Orbana i jego reform. Jak w połowie lutego podawała PAP, PKB Węgier wzrósł w IV kwartale 2010 r. o 2 proc. licząc rok do roku, po wzroście w III kwartale o 1,7 proc.

Mimo dobrej sytuacja węgierskiej gospodarki przeciwnicy Orbana chcą postawić na swoim. Premierowi Węgier zarzucono wcześniej m.in. promowanie antysemityzmu i walkę z niezależnością mediów publicznych.

Gdy z dniem 1 stycznia Węgry rozpoczęły swoje przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, w dzienniku "Washington Post" wybitny pianista Andras Schiff opublikował list o sytuacji w rodzinnym kraju. Napisał w nim: "Rasizm, dyskryminacja Romów, antysemityzm, ksenofobia, szowinizm i reakcyjny nacjonalizm - te zjawiska są głęboko niepokojące. Wielu ludzi się boi. Ostatnia ustawa medialna jest tylko kolejnym elementem sekwencji szokujących wydarzeń. UE i USA muszą mieć baczenie na Węgry".

Także w dniu 27 stycznia, a więc w Dzień Pamięci o Holocauście Przewodniczący Europejskiego Kongresu Żydów Moshe Kantor skrytykował władze Węgier za tolerowanie istnienia „ultra nacjonalistycznej” i „antysemickiej” partii Jobbik. Jej przedstawiciele w ostatnich wyborach do węgierskiego parlamentu uzyskali aż 16,6 proc. głosów węgierskiego społeczeństwa.

Również w styczniu, projektowaną nową ustawę medialną zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego lewicowa gazeta „Népszabadság”, której właścicielem jest szwajcarski koncern Ringier. Lewicowe media i przeciwnicy Orbana na Węgrzech zarzucają mu, że za pomocą nowego prawa medialnego będzie chciał zakneblować usta swoim krytykom.

Jednak wbrew oczekiwaniom lewicy Komisja Europejska - której poprawki do ustawy medialnej musiały uznać Węgry - nie jest aż tak daleka w swoich wnioskach jak przeciwnicy Orbana i nakazał węgierskim władzom wprowadzić tylko drobne poprawki. W Parlamencie Europejskim istnieje zaś spora grupa europosłów, którzy premiera Węgier podziwiają i stawiają za wzór prowadzenia nowoczesnej polityki. Znany z krytycznych wystąpień wobec unijnej biurokracji brytyjski europoseł Nigel Farage powiedział zaproszonemu na sesję Parlamentu Orbanowi z okazji objęcia przewodnictwa w Unii: - Zobaczy Pan gospodarkę centralnie planowaną, a przede wszystkim pragnienie narzucenia narodom Europy unii politycznej bez ich zgody. Niech się Pan przebudzi. Chcą Panu mówić, jak ma Pan rządzić własnym krajem. Niech im Pan powie, gdzie mają się wynosić. Niech Pan wstanie i walczy o demokrację!”

Ireneusz Fryszkowski Wirtualna Polska

viktor orbanbank centralnywęgry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)