Podzielone zdania na temat roli zbrojeniówki w reindustrializacji Polski
Polska ma potencjał technologiczny pozwalający przemysłowi zbrojeniowemu odegrać istotną rolę w reindustrializacji kraju - ocenia ekspert ds. obronności Wojciech Łuczak. Sceptyczni są członkowie sejmowej komisji gospodarki.
Poseł do Parlamentu Europejskiego, były premier Jerzy Buzek powiedział w ubiegłym tygodniu podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, że kołem zamachowym dla reindustrializacji Polski może być przemysł zbrojeniowy. "Jeśli mamy wydać sensownie 130 mld zł w ciągu najbliższych kilku lat na urządzenia o najwyższym standardzie, bardzo dobre, których wszelako nie chcielibyśmy użyć (...), to najlepiej wydajmy je przez polski przemysł (zbrojeniowy - PAP)" - zaproponował.
Ekspert w dziedzinie obronności Wojciech Łuczak powiedział PAP, że prof. Buzek dość późno dostrzegł rolę i potencjał polskiego przemysłu zbrojeniowego. "Jego rząd zasłużył się tym, że w ostatnim okresie jego rządów doszło do sprzedaży części polskiego potencjału obronnego inwestorom zagranicznym. Doprowadziło to do oddania dobrze rozwiniętego przemysłu silników lotniczych korporacji amerykańskiej" - zaznaczył.
Jego zdaniem kraj wielkości Polski bez własnego dobrze rozwiniętego przemysłu zbrojeniowego traci część swojej suwerenności. "Przemysł zbrojeniowy jest częścią potencjału obronnego. Kraj wielkości Polski nie może bazować wyłącznie na imporcie" - powiedział Łuczak.
Według Łuczaka kwota 130 mld zł jest zawyżona, bo chociaż Polska ma co roku wydawać na obronność 1,95 proc. PKB, to w rzeczywistości wskaźnik ten wynosi realnie 1,61-1,76 proc. PKB. "Praktyka do 2020 r. pokaże, że tych pieniędzy będzie znacznie mniej, tym niemniej trzeba je bardzo rozsądnie wydać na programy, które są bardzo ważne dla Polski" - powiedział.
Jednym z takich programów powinna być budowa polskich sił odstraszania, które powinny składać się z trzech elementów: okrętów podwodnych wyposażonych w pociski samosterujące, baterii rakiet balistycznych i bezzałogowych samolotów atakujących. "Na to nas stać" - ocenił Łuczak. Dodał, że Polska ma potencjał technologiczny do realizacji takiego programu, natomiast naszemu przemysłowi zbrojeniowemu brakuje właściwego zarządzania i promocji. Jako drugi program Łuczak wskazał zainicjowany przez prezydenta program budowy systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Z dystansem do deklaracji Buzka podeszli posłowie sejmowej komisji gospodarki.
Przewodniczący komisji, były minister skarbu Wojciech Jasiński (PiS) powiedział PAP, że polski przemysł obronny trzeba odbudowywać, ale jego zdaniem wątpliwe jest, by mógł on efektywnie wchłonąć 130 mld zł.
"Sam pomysł wydania tych pieniędzy przez polski przemysł zbrojeniowy jest dobry, ale z różnych przyczyn nasza branża obronna jest technologicznie zapóźniona. Zresztą to cecha nie tylko polskiego sektora zbrojeniowego" - powiedział Jasiński.
"Ci wszyscy, którzy mówią teraz o rozwoju, inwestowaniu w poszczególne gałęzie przemysłu, powinni odpowiedzieć na pytanie, co robili w tej dziedzinie, kiedy mieli władzę i odpowiadali za podejmowanie decyzji. Profesor Buzek też powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie" - dodał Jasiński.
Sceptycznie do pomysłu przedstawionego przez byłego premiera odniósł się też wiceszef komisji gospodarki Antonii Mężydło (PO). Poseł ocenił, że polski przemysł zbrojeniowy nie jest przygotowany na przyjęcie 130 mld zł w najbliższych latach.
"Nasz przemysł zbrojeniowy jest mało perspektywiczny, niezbyt innowacyjny, brakuje w nim wynalazków, które można by przez tę branżę realizować. Biorąc pod uwagę, ile czasu mija od pomysłu do jego wdrożenia, nigdy byśmy nie wyposażyli polskiej armii w nowoczesny sprzęt przy pomocy rodzimego przemysłu obronnego" - powiedział.
Mężydło zaznaczył, że przemysł zbrojeniowy musi być konkurencyjny i innowacyjny, bowiem zwykle każda myśl techniczna najpierw rozwija się w branży zbrojeniowej, a dopiero potem trafia do produkcji cywilnej. Zdaniem posła koncepcja autarkii (samowystarczalności, produkowania tylko na własne potrzeby - PAP) jest błędnym założeniem, nie pasuje do nowoczesnej, globalnej gospodarki.
Według posła pieniądze przeznaczone na obronność można wykorzystać na pobudzenie myśli innowacyjnej w branży obronnej, ale myślenie, że stanie się ona podstawą reindustrializacji Polski, jest mrzonką.