Polacy mają w portfelach 10 mln "zbliżeniówek"

Polacy mają w swych portfelach prawie 10 milionów kart zbliżeniowych i coraz bardziej przekonują się do płacenia nimi. Tylko w lutym dokonali z ich użyciem ponad 3,6 miliony transakcji – wynika z szacunków NBP i Polski The Times. Jednak część osób boi się z nowego sposobu płatności korzystać.

Polacy mają w portfelach 10 mln "zbliżeniówek"
Źródło zdjęć: © AFP | Lennart Preiss

23.03.2012 | aktual.: 23.03.2012 11:27

Polacy mają w swych portfelach prawie 10 milionów kart zbliżeniowych i coraz bardziej przekonują się do płacenia nimi. Tylko w lutym dokonali z ich użyciem ponad 3,6 miliony transakcji – wynika z szacunków NBP i Polski The Times. Jednak część osób boi się z nowego sposobu płatności korzystać.

Powód popularności jest prosty: jeden „pyk” i rachunek zapłacony. Nie trzeba podawać karty płatniczej sprzedawcy, a przy transakcjach o wartości poniżej 50 zł nie trzeba nawet wpisywać numeru PIN. Wystarczy zbliżyć ją na niewielką odległość do specjalnego czytnika. I gotowe. Transakcja zaakceptowana.

Największy wydawca kart zbliżeniowych – VISA, która emituje takie karty w systemie PayWave, pochwaliła się, że w lutym Polacy dokonali ponad 2 miliony transakcji w jej technologii zbliżeniowej. Z kolei drugi wydawca takich kart – Master-card – podał, że miesięczna liczba transakcji dokonywanych przez Polaków ich kartami zbliżeniowymi w technologii PayPass we wrześniu wynosiła ponad milion. Można zatem szacować, że przy zachowaniu dotychczasowej dynamiki (około 10 proc. wzrostu miesięcznie) obecnie PayPassem Polacy płacą już 1,6 miliona razy miesięcznie. Razem więc w lutym Polacy zapłacili bezstykowo około 3,6 mln rachunków.

Rośnie też liczba kart. Eksperci NBP w ostatnim raporcie o kartach płatniczych szacują, że na rynku polskim na koniec IV kwartału 2011 r. funkcjonowało ok. 9,4 mln kart zbliżeniowych. Można zatem szacować, że w marcu ich liczba już znacznie przekroczyła 10 milionów. A więc prawie co trzecia karta, którą mamy w portfelu, umożliwia dokonanie transakcji zbliżeniowo (wg NBP na koniec IV kwartału 2011 r. znajdowały się na rynku polskim w obiegu 32 mln kart płatniczych).

Oznacza to, że w ciągu ostatniego roku dokonała się prawdziwa rewolucja. Jeszcze dwa lata temu, pod koniec 2009 r. mieliśmy w portfelach zaledwie 321 tysięcy kart umożliwiających transakcje zbliżeniowe. A rok później – już 2,2 miliona. Dynamicznie rośnie też liczba transakcji. – Na przestrzeni roku miesięczna liczba i wartość płatności zbliżeniowych Visa w Polsce zwiększyły się ponad 20-krotnie – twierdzi VISA.

W efekcie Polska stała się największym „zbliżeniowym” rynkiem w Europie. – Pod względem liczby zbliżeniowych kart Visa Polska ustępuje jedynie Wielkiej Brytanii, ale to właśnie w naszym kraju dokonywana jest największa liczba płatności zbliżeniowych Visa; największa jest także ich wartość – mówi Małgorzata O’Shaughnessy, wiceprezes Visa Europe, dyrektor generalna odpowiedzialna za Polskę, Czechy i Słowację.

Karty takie wydaje już zdecydowana większość banków. Największy – PKO BP wydał ich już 3,8 miliona. Bo i banki zyskują. Klient, który płaci kartą płatniczą w sposób bezstykowy, robi to chętniej i częściej. – Wyposażenie karty płatniczej w funkcjonalność zbliżeniową pozwala na zwiększenie liczby transakcji o ok. 7–15 proc. w stosunku do typowej karty wyłącznie stykowej – dowodzi w raporcie „Polski rynek płatności zbliżeniowych” dr Michał Polasik.

Płatności zbliżeniowe stają się powoli codziennością także dzięki coraz większej liczbie terminali, w których można nimi płacić. Terminale do szybkich płatności mają już duże sieci handlowe i sieci restauracyjne, ale i pojedyncze sklepy. Płatności zbliżeniowe są również często stosowane w transporcie miejskim – np. w Warszawie, Łodzi, Bydgoszczy. We Wrocławiu autobusy i tramwaje są wyposażone w mobilne biletomaty akceptujące karty zbliżeniowe.

Ale wciąż część klientów banków nie jest przekonana do nowej formy płatności. Wiele osób czuje niepokój, wiedząc, że ich kartą można dokonać płatności bez podawania PIN-u. Obawy wzmagają również doniesienia o możliwości przechwycenia zapisanych na karcie informacji przy pomocy mobilnych urządzeń.

Organizacje płatnicze oraz banki uspokajają jednak, że technologia zbliżeniowa jest bezpieczna.
– Owszem, istnieje możliwość przechwycenia daty ważności oraz numeru karty. Jednak tych danych nie można wykorzystać do realizacji żadnej transakcji – twierdzi Sebastian Krzyk z Mastercard.

Jak wyjaśnia, bezpieczeństwo zapewnia m.in. to, że przy wykonywaniu każdej transakcji za pomocą karty z technologią zbliżeniową jest generowany jednorazowy kod. Jest on przypisany wyłącznie to tej jednej transakcji. Nie ma więc możliwości, aby ktoś skopiował sygnał z karty i wykorzystał go do wykonania innej płatności.

Eksperci ostrzegają jednak, że pod pewnym względem karty zbliżeniowe są obciążone większym ryzykiem niż te tradycyjne. – Jeśli zgubimy zwykłą kartę, to nikt z niej nie skorzysta, jeśli nie zna PIN-u. Tymczasem znalezioną kartą zbliżeniową ktoś może się posłużyć – mówi Jarosław Sadowski, analityk firmy Expander.

Na szczęście banki chronią klientów na wypadek takich sytuacji. – Raz na kilka płatności wymagany jest PIN nawet przy płatnościach zbliżeniowych. Ponadto, aby nie zniechęcać nas do nowej technologii, banki zwracają klientom utracone w ten sposób pieniądze – dodaje Sadowski.

Joanna Pieńczykowska

płatnośćbankikarta zbliżeniowa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)