Płoty rosną jak na drożdżach. Mazury mają problem
Fani spontanicznych wypadów nad wodę coraz częściej spotykają się z niemiłą niespodzianką. Właściciele działek umieszczonych nad jeziorami grodzą brzegi akwenów i stawiają prywatne pomosty, uniemożliwiając dostęp z zewnątrz osobom postronnym. Takie działanie jest w świetle prawa nielegalne. Mimo tego proceder kwitnie.
17.01.2024 | aktual.: 17.01.2024 14:11
W świetle "Prawa Wodnego" ogrodzenie jeziora jest w zasadzie niemożliwe. Posiadając działkę nad brzegiem akwenu, trzeba zadbać, by płot nie zbliżył się do granicy brzegu na odległość bliższą niż 1,5 m. Ustawodawca chciał w ten sposób zadbać, by dostęp do jezior miał charakter powszechny i by każdy chętny mógł swobodnie obejść je dookoła. Zabronione jest także "zakazywanie lub uniemożliwianie przechodzenia" przez obszar styczny z linią brzegową.
W praktyce dotarcie do jeziora coraz częściej okazuje się to niemożliwe. Posiadacze działek, grodząc swoje posesje, nie tylko nie respektują zapisanej w prawie odległości, ale nawet stawiają płoty bezpośrednio w wodzie. W wyniku takich działań dostęp z zewnątrz do niektórych jezior okazuje się niemożliwy, bo sąsiadujące ze sobą działki skutecznie odcinają turystom drogę nad brzeg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczera rozmowa z restauratorem. Zdradza ile zarabia - Jakub Tepper - Biznes Klasa #13
Polacy grodzą się na potęgę
Za przestrzeganie przepisów odpowiadają "Wody Polskie", które sprawują tzw. kontrolę właścicielską. Organ po stwierdzeniu naruszenia przepisów może nakazać właścicielowi posesji przywrócenie wcześniejszego stanu linii brzegowej. Może również skierować sprawę do organów ścigania.
Jak informuje interia.pl, w ubiegłym roku instytucja wykryła 17 przypadków nielegalnej instalacji ogrodzeń i doprowadziła do rozbiórki 7 z nich. W przypadku pozostałych ogrodzeń procedury wciąż trwają.
Burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski jest jednak przekonany, że powyższe liczby kompletnie nie oddają prawdziwej skali zjawiska. Samorządowiec w rozmowie z interia.pl zauważył, że 17 nielegalnych ogrodzeń jest w stanie wskazać tylko w jednej wsi - Stare Sady.
Obserwacje burmistrza Mikołajek są w pewnym stopniu zbieżne z raportem NIK z 2016 r. Kontrolerzy zbadali wówczas 25 jezior i wykryli aż 75 przypadków grodzenia linii brzegowej w sposób, który uniemożliwiał przejście wzdłuż brzegu.
Jakie kary za grodzenie jezior?
Proceder nabrał tak dużych rozmiarów, że w ubiegłym roku osiem instytucji z "Wodami Polskimi" na czele podpisało porozumienie, które ma na celu koordynację działań na rzecz ochrony linii brzegowej mazurskich jezior. Inicjatorzy akcji domagali się również skuteczniejszych działań ze strony policji i prokuratury.
Przy okazji na tapecie pojawił się również wątek wysokości kar. Grodzenie linii brzegowej jest wykroczeniem, za które grozi grzywna do 5 tys. zł.
W przypadku większej ingerencji w krajobraz, kary mogą być bardziej dotkliwe. W 2021 r. sąd wymierzył dwóm mężczyznom grzywny w wysokości 10 tys. i 20 tys. zł za stworzenie sztucznej plaży i pogłębienie dna jeziora Roś.
Pandemia nakręciła popularność działek
Zainteresowanie działkami zlokalizowanymi na Mazurach, z dostępem do linii brzegowej wybuchło niedługo po ataku pandemii covid-19.
- Ostatni rok był absolutnie rekordowy, a w 2021 roku prognozujemy minimum 100 proc. wzrostu rok do roku. Wyprzedaje się prawie wszystko na przedsprzedaży, jeszcze przed oficjalną premierą - mówił w rozmowie z money.pl przedsiębiorca zajmujący się sprzedażą nieruchomości nad jeziorami na terenie Warmii i Mazur.
Eksperci wskazywali wówczas, że zdecydowana większość rzek i jezior w Polsce należy do państwa, a nabywcy muszą liczyć się z faktem, że sformułowanie "dom nad brzegiem jeziora" jest w pewnym stopniu umowne. Praktyka pokazała jednak, że wielu klientów nie potraktowała przepisów poważnie, "prywatyzując" polskie jeziora na własną rękę.