Polscy filmowcy walczą o pieniądze. Gra o dziesiątki milionów rocznie
Zdaniem organizacji filmowców polscy twórcy tracą 30-40 mln zł rocznie na tym, że nie wprowadzono zalecanych przez UE regulacji streamingu. "Ale nie tylko na tym" - czytamy w poniedziałkowym "Pulsie Biznesu".
Chodzi o wprowadzenie do polskiego porządku prawnego zapisów unijnej dyrektywy w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym, którą przyjęto w kwietniu 2019 r. - pisze "Puls Biznesu".
Polsce nie udało się wdrożyć regulacji w ciągu wymaganych dwóch lat, a przygotowany przez resort kultury projekt ustawy, przewidujący obowiązek zapewniania twórcom wynagrodzenia za udostępnianie ich utworów w internecie, po przejściu konsultacji publicznych utknął w rządowej zamrażarce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jeden samochód zarabia kilka tysięcy miesięcznie." Maciej Panek - Biznes Klasa #4
Tantiemy dla polskich filmowców od platform streamingowych
Mowa o unijnej dyrektywie z kwietnia 2019 r. w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Jeden z jej artykułów mówi, że państwa UE powinny były wdrożyć ją do 7 czerwca 2021 r. W Polsce dokument nadal czeka na wejście w życie. - Ustawa jest dalej zablokowana bez podania przyczyny - uważa prezes SFP.
Według organizacji zarządzającej prawami filmowców chodzi o ok. 30-40 mln zł rocznie, które serwisy streamingowe - zagraniczne i krajowe, które powinny wypłacać twórcom za udostępnianie ich dzieł. Najwięcej, jako największy serwis na krajowym rynku, miałby płacić Netflix. Obecne przepisy dotyczące prawa autorskiego gwarantują twórcom prawo do otrzymywania wynagrodzeń za emisję filmów czy piosenek, jednak nie w Internecie.
- Czekamy na decyzję nowego rządu. Liczymy, że obietnice potraktowania sprawy tej nowelizacji priorytetowo zostaną spełnione - powiedział "PB" dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych Dominik Skoczek.
Uregulowanie kwestii płatności od serwisów streamingowych to sprawa, która jednoczy całe środowisko filmowe, reżyserów, scenarzystów, operatorów, aktorów, a także mających często rozbieżne interesy z resztą branży producentów.
- Polska to ostatni kraj, w którym zapisów dyrektywy nie wdrożono, kwota kar naliczanych z tego tytułu przez TSUE sięgnęła już 12 mln euro - dodał Skoczek.
Brak uregulowań prawnych
Tantiemy to wynagrodzenia z tytułu odtworzenia utworu, które płacą twórcom telewizja, radio, kino. - Z punktu widzenia prawa wygląda to tak, że obecne regulacje nie przewidują tantiem za streaming. Do polskich przepisów nie została wdrożona unijna dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. To szeroka regulacja praw twórców w odniesieniu do platform streamingowych i ogólnie korzystania z utworów w internecie.
Polscy twórcy dostają tantiemy za pokazywanie ich produkcji w sieci, ale jedynie z zagranicy, m.in. z Włoch, Szwajcarii, Francji, Hiszpanii, Estonii. Te kraje należą do grupy państw, które implementowały unijną dyrektywę o prawa autorskich i prawach pokrewnych. Polska na implementację dyrektywy miała czas do maja 2021 r. Znalazła się wśród sześciu krajów, które dotąd tego nie zrobiły, obok Danii, Finlandii, Łotwy, Portugalii czy Bułgarii. Nad ustawą wdrażającą przepisy unijne pracowało jednak cały czas Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, kierowane przez Piotra Glińskiego.
W Polsce wciąż brakuje ustawowych rozwiązań pozwalających na wypłacanie tantiem twórcom produkcji za ich wyświetlenia w serwisach streamingowych. Własne rozwiązanie w tym zakresie przygotował Netflix, ale wiele osób z branży filmowej ostro krytykuje propozycję medialnego giganta.
Netflix podzielił środowisko filmowe
Zaproponowany przez Netflix mechanizm wypłaty tzw. "dodatkowego wynagrodzenia" dotyczy wyłącznie produkcji, które zostaną obejrzane co najmniej w 90 proc. przez 10 milionów widzów na świecie. Oznacza to, że 10 milionów osób musi obejrzeć w całości np. cały sezon 12-odcinkowego serialu, by osiągnąć próg wypłaty tzw. "dodatkowego wynagrodzenia" - informował serwis Prawo.pl.
Według ekspertów takie rozwiązanie jest sprzeczne z istotą mechanizmu proporcjonalnych wynagrodzeń, które powinny być nierozerwalnie związane z wpływami uzyskiwanymi przez platformy. Pierwsza wypłata dla twórców produkcji, które nie osiągnęły progu 10 milionów pełnych odtworzeń może się pojawić dopiero po kilku latach, przy czym "zagwarantowane" przez Netflix stawki będą znacząco niższe od kwot, które twórcy powinni otrzymać tytułem tantiem z eksploatacji internetowej, wypłacanych przez organizacje zbiorowego zarządzania.
- Moim zdaniem prawdziwą intencją Netflixa jest próba wpłynięcia na nowy rząd przed przyjęciem ustawowych tantiem z internetu dla wszystkich filmowców – komentował warunki pilotażowego programu Dominik Skoczek, dyrektor SFP-ZAPA dla portalu. – Wyrażamy obawy, że Netflix wykorzysta argument, iż proponowany mechanizm tzw. "dodatkowych wynagrodzeń" jest wystarczający i nie istnieje konieczność dalszego wzmacniania praw twórców poprzez ustawowe tantiemy.