Polska potrzebuje pracowników ze Wschodu
Po exodusie pracowników budowlanych na
Zachód rząd wreszcie rozpoczął rozmowy z Ukrainą, aby stamtąd uzyskać siłę roboczą - pisze "Puls Biznesu".
Chodzi o otwarcie naszego rynku pracy, które w pierwszym etapie dotyczyłoby budowlańców. _ To były robocze rozmowy. Przedstawiliśmy propozycje, czekamy na odpowiedź _ - mówi Kazimierz Kuberski, wiceminister pracy.
_ Obecnie w branży budowlanej pracuje 350-400 tys. osób. Według resortu pracy, drugie tyle pracuje na czarno _. Liczbę Ukraińców pracujących nielegalnie w Polsce szacuje się na 150 tys osób.
Płace w budownictwie musiałyby wzrosnąć dwukrotnie, by polscy fachowcy wrócili i zatkali tę dziurę. Jest to raczej niemożliwe. _ Na razie będą rosły płace, a rząd musi być na to gotowy _ - mówi Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Jego zdaniem, pomóc może radykalne otwarcie wschodniej granicy, ale nie na Bułgarów i Rumunów, lecz na Ukrainę i Białoruś.
Posłowie sejmowej Komisji Infrastruktury postulują m.in. zawieranie umów międzynarodowych w sprawie zatrudniania firm budowlanych ze Wschodu jako podwykonawców, wzorem umowy Polska-RFN z 1989 r., która regulowała zatrudnienie polskich pracowników na rynku niemieckim. Są za uproszczeniem procedur przy wydawaniu promes dla cudzoziemców, występujących o zgodę na zatrudnienie w Polsce, czy wydawanie krajowym przedsiębiorstwom promes zbiorowych na zatrudnianie obcokrajowców na dwa lata.
_ Brakuje 150 tys. pracowników. Do Unii wyjechało 100-150 tys., a do realizacji rządowego programu budowy mieszkań potrzeba ich 400 tys. _ - twierdzi Andrzej Aumiller, minister budownictwa. (PAP)