Polska przyjazna cudzoziemcom?

Nasz kraj nie jest dla cudzoziemców ziemią obiecaną. Są jednak tacy, którzy urządzili się tu całkiem nieźle

Polska przyjazna cudzoziemcom?
Źródło zdjęć: © Thinkstock

23.03.2012 | aktual.: 23.03.2012 16:06

Nasz kraj nie jest dla cudzoziemców ziemią obiecaną. Są jednak tacy, którzy urządzili się tu całkiem nieźle.

Czy obcokrajowcy zarabiają w Polsce lepiej od „tubylców”? Może się tak zdarzyć w przypadku wybitnych specjalistów. Na wysokość pensji ma też wpływ popyt i podaż. W branżach cierpiących na brak fachowców płace automatycznie idą w górę. W takim wypadku pracowników ściąga się z zagranicy. To może niekiedy wywołać wrażenie, że cudzoziemcy zarabiają więcej.

Szczególnie wyrazistym przykładem mogą być niektóre dyscypliny sportowe, jak choćby piłka nożna. W polskiej lidze wśród najlepiej uposażonych od dawna pojawiają się obcokrajowcy. Argentyńczyk Cantoro, Hiszpan Astiz czy Brazylijczyk Cleber otrzymywali po 250 tys. euro rocznie. Polskie kluby, wobec mizerii wśród rodzimych „kopaczy”, są zmuszone do nerwowych poszukiwań poza granicami kraju. Jeśli przybysz okaże się przydatny dla drużyny, może spokojnie negocjować wysoką stawkę.

- Czy obcokrajowcy zarabiają więcej od Polaków? To chyba niewłaściwie postawione pytanie – zastanawia się rekruter Marcin Małecki, od 8 lat pośredniczący w przepływie siły roboczej między Polską a zagranicą. – Wszystko zależy od kalkulacji. Kraj, z którego pochodzi pracownik, nie ma na rynku pracy większego znaczenia. Dziś każdy po prostu pilnuje, by wyjść na swoje. To główny czynnik decydujący o poczynaniach firm i pracowników. Dużo przy tym zależy od tego, jak skonstruowana jest umowa. Jeśli zagraniczna firma wykonująca zlecenie wynegocjuje wyższą sumę, nie oznacza to, że automatycznie więcej zarobią jej pracownicy. Małecki podaje przykład spawaczy z Indii, których zatrudniał niedawno. - Mają umowy o pracę, dostają diety, zakwaterowanie i wyżywienie. Można przyjąć, że wychodzą na tym dobrze. Ale od Polaków na podobnych stanowiskach lepiej nie zarabiają.

Bywa też inaczej. Portugalczycy pracujący przy budowie centrum rozrywkowego w Rybniku byli zatrudnieni przez tę samą firmę, co polscy budowlańcy. Obowiązywały ich jednak inne stawki. Pracowali też dłużej, do wieczora.

– Dostajemy trochę więcej, bo firma płaci nam jeszcze delegacje. Nie powiem ile, bo Polacy na budowie mogą na nas krzywo patrzeć – mówił jeden z Portugalczyków portalowi Wiadomości24. Inne zasady obowiązują w przypadku wysoko wyspecjalizowanych kadr. Na przykład wśród wspomnianych już piłkarzy, artystów czy menedżerów.

– Tu liczą się kwalifikacje i umiejętności. Do pewnego stopnia także renoma i dotychczasowe osiągnięcia – podsumowuje Małecki. – W przypadku ludzi z sukcesami umowy są podpisywane indywidualnie. Ich treść jest znana wyłącznie zawierającym je stronom. Potwierdza się tu jednak ta sama reguła. Wysokość pensji zależy od czynników niemających nic wspólnego z miejscem pochodzenia.

Na rynku pracy istnieje też drugi biegun. Ludzie przebywający w Polsce nieoficjalnie, pracujący na czarno, wykorzystywani do granic możliwości. Ile zarabiają? Zdarza się, że tyle, iż już mniej nie można. Obywatele Uzbekistanu, zatrudnieni w warszawskiej firmie budowlanej przez ponad dwa miesiące, mieli stawkę 1 zł na godzinę. W dodatku pracodawca zalegał z płatnościami. Na forach można też spotkać wypowiedzi przybyszów zarabiających po 700-800 zł. Twierdzą, że są zadowoleni. W swoim kraju nie mogli znaleźć pracy w ogóle. A jeśli już im się udało, to za jeszcze gorszą stawkę.

Ilu cudzoziemców pracuje w Polsce? Dokładnie nie wiadomo. Nie sprawdza się liczby zatrudnionych pochodzących z krajów UE, Norwegii czy Szwajcarii. Jest to zgodne z ustawą o wolnym przepływie pracowników. Wiadomo jednak, że nie są to duże liczby. Więcej jest natomiast obywateli państw byłego ZSRR, Chińczyków, Wietnamczyków. Oni pozostają z kolei często w szarej strefie. Polskie źródła podają liczby w granicach kilku, kilkunastu tysięcy osób. Ukraińskie mówiły w ub. roku nawet o ponad 300 tys. obywateli tego kraju, podejmujących w Polsce pracę.

Czy atrakcyjność naszego kraju jako rynku pracy rośnie? Według danych Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, nastąpił wzrost o 60 proc. liczby wydanych zezwoleń na pracę dla obcokrajowców. Dzieje się tak, bo uproszczono procedury i wzrosły potrzeby pracodawców. Wydano też prawie 190 tys. oświadczeń pracodawców, dotyczących zamiaru powierzenia pracy cudzoziemcowi. Dotyczą one tych cudzoziemców, którzy nie muszą mieć zezwolenia na pracę: m.in. obywateli UE, małżonków Polaków, nauczycieli języków obcych. Branże, które przyjmą pracowników spoza Polski to przede wszystkim komunikacja i logistyka, prace sezonowe oraz produkcja i przetwórstwo spożywcze. To właśnie te sektory najbardziej będą potrzebować pracowników zza granicy. Najmniejsze zainteresowanie imigrantami będzie występować w sektorze finansów i ubezpieczeń oraz usługach typu BPO. Deficyt pracowników w rozbiciu na branże – według Word Service

Komunikacja i logistyka – 14 proc.

Rolnictwo i prace sezonowe – 11 proc.

Produkcja i przetwórstwo spożywcze – 8 proc.

Produkcja i montaż – 7 proc.

Przemysł ciężki – 6 proc.

IT i nowe technologie – 5 proc.

Usługi typu BPO – 4 proc.

Finanse i ubezpieczenia – 2 proc.

Tomasz Kowalczyk/MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)