Polska straciła na rzecz Czechów 10 tysięcy miejsc pracy
Polska straciła na rzecz Czechów 10 tys. miejsc pracy przy obsłudze segmentu samolotów ultralekkich - powiedział PAP Janusz Piechociński, przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. Sądzi, że powodem są zbyt restrykcyjne zasady nadzoru nad tym segmentem.
25.07.2012 | aktual.: 25.07.2012 16:05
Jak wyjaśnił Piechociński, liczba 10 tysięcy utraconych miejsc pracy pochodzi z szacunków przedstawianych mu przez środowisko zawodowo związane z branżą lotniczą. - Na te miejsca pracy składają się m.in. szkolenia, certyfikacja, produkcja, a także dopuszczanie do ruchu. To przesunęło się do naszego sąsiada, który oprócz niższych wymagań prawnych stara się też oferować niższe ceny. Kwestią jest cena, ale też łatwość uzyskania np. uprawnień lotniczych na kursach w Czechach. Tej sytuacji mogłoby nie być, gdyby w swoim czasie nie podchodzono tak formalistycznie do lotnictwa ultralekkiego - powiedział PAP Piechociński.
Polska ustawa dopuszcza bezterminowe użytkowanie statków powietrznych na obcych znakach, a obsługę i naprawianie sprzętu lotniczego w dowolnym państwie członkowskim umożliwia unijna zasada swobodnego przepływu towarów i usług.
Rzeczniczka prasowa Urzędu Lotnictwa Cywilnego Katarzyna Krasnodębska oceniła, że podstawą rozwoju lotnictwa ultralekkiego (samoloty o wadze do 500 kg) w Czechach są liczne i dobrze funkcjonujące od bardzo wielu lat małe usługowe firmy lotnicze włączone w system nadzoru lotniczego. Rzeczniczka uważa, że brak w Polsce takich firm, mogących współpracować z ULC w zakresie nadzoru nad lotnictwem ultralekkim, wynika z braku precyzyjnych regulacji ustawowych.
- Sejm miał dwukrotnie szansę na uchwalenie ustawowych rozwiązań podobnych do czeskich. Raz w 2002 roku i drugi raz w 2011 roku - dodała rzeczniczka. Poinformowała też, że obecnie na podstawie znowelizowanej ustawy Prawo lotnicze, tworzony jest przez ULC projekt rozporządzenia w sprawie przekazania niektórych czynności nadzoru podmiotom lub osobom fizycznym.
- O ile znajdą się chętni i będą w stanie zagwarantować akceptowalny poziom bezpieczeństwa, nie będzie przeciwwskazań do przekazania im nadzoru. Ustawa nie zwalnia bowiem prezesa ULC z odpowiedzialności za poziom bezpieczeństwa. Mamy nadzieję, że przekazanie niektórych czynności nadzoru wpłynie znacząco na rozwój podobnych jak czeskie firm usługowych w Polsce - dodała rzeczniczka.
Obecnie w ewidencji Urzędu Lotnictwa Cywilnego zarejestrowanych jest w kategorii ultralekkie 696 statków powietrznych (w tym motolotnie, samoloty ultralekkie, wiatrakowce i paralotnie). Urząd sprawuje nadzór nad 43 organizacjami działającymi na rzecz lotnictwa ultralekkiego. Prowadzi też 50 postępowań w sprawie wydania pozwolenia klientom indywidualnym, chcącym użytkować samoloty ultralekkie - poinformowała Krasnodębska.
Rzeczniczka ULC dodała, że w związku z trudnościami we współpracy z niektórymi polskimi właścicielami statków powietrznych na znakach czeskich i tym samym brakiem możliwości sprawowania nadzoru, odpowiadające za takie nadzorowanie czeskie towarzystwo Letecka Amaterska Asociace(LAA) sukcesywnie wykreśla ze swojego rejestru polskich właścicieli. Według informacji Krasnodębskiej, LAA planuje też docelowo całkowite ograniczenie nadzoru nad ciągłą zdatnością do lotu samolotów będących w posiadaniu osób spoza Czech.
Według danych zamieszczonych przez czeski odpowiednik polskiego ULC, czyli Urad pro Civilni Letectvi (UCL) na stronie internetowej, w Czechach zarejestrowanych jest ogółem 2,8 tys. statków powietrznych (w tym m.in. balonów), czterokrotnie więcej niż w Polsce.