Polska superfirma? Minister się myli
Grupie Lotos potrzebny jest inwestor strategiczny. A ponieważ za granicą chętnych nie widać, trzeba ich szukać w kraju - powiedział "Pulsowi Biznesu" minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Jak mówi dalej, gdańską spółkę mógłby przejąć Orlen lub PGNiG.
08.02.2012 | aktual.: 08.02.2012 09:25
Transakcja zakupu Lotosu przez PKN Orlen wydaje się nie do zrealizowania przy założeniu utrzymania dotychczasowej linii orzecznictwa przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Orlen, dysponujący łącznymi zdolnościami przerobowymi 32 mln ton ropy rocznie i sprzedający rocznie 35 mln ton wyrobów naftowych, jest nie tylko największą firmą w Polsce, ale też w Europie Środkowo-Wschodniej.
Lotos po gigantycznym wysiłku inwestycyjnym, który firma opłaciła sporym zadłużeniem, ma możliwości przerobienia 10 mln ton rocznie i jest piątą największą spółką w Polsce według wartości przychodów.
Rocznie w Polsce sprzedaje się 16 mln ton paliw samochodowych i są to prawie wyłącznie paliwa pochodzące z Orlenu i Lotosu. Fuzja stworzyłaby podmiot o obrotach ponad 100 mld zł rocznie, a połączone firmy decydowałyby już w niemal stu procentach o być albo nie być polskich kierowców, a o jakiejkolwiek konkurencji na krajowym rynku produkcji i sprzedaży detalicznej paliw można by było zapomnieć. Taka sytuacja prędzej czy później obciążyłaby kieszenie polskich kierowców.
Jest pytanie, czy PKN Orlen jest w ogóle stać na przejęcie Lotosu? Cały Lotos jest wart ok. 3,5 mld zł, w tym pakiet Skarb Państwa 1,9 mld zł. Nieudana inwestycja w Możejki już i tak znacząco obciążyła wyniki Orlenu a ewentualny zakup Lotosu wymagałby pewnie sprzedaży litewskiej rafinerii.
Możliwa byłaby też opcja wniesienia akcji Lotosu do PKN Orlen w zamian za emisję nowych akcji, tyle że szukający realnych pieniędzy Skarb Państwa bardziej wolałby pewnie gotówkę niż akcje.