"Polska traci równowagę na kilku polach, w tym równowagę w finansach publicznych"
Przydałaby się 25-letnia miss powiatu z 30-letnim doświadczeniem w mediach i biznesie a na razie nie wydaje mi się, by Polacy byli w pełni świadomi tego, że nasza sytuacja jest poważna i trzeba sięgać po poważnych polityków - mówi prof. Zyta Gilowska, w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
07.10.2011 | aktual.: 12.10.2011 20:42
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska: Czy to prawda, jak mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Kazimierz Marcinkiewicz, że PiS sięgnął po panią w kampanii, bo ma poważny deficyt w gronie ekspertów od gospodarki? *
*Prof. Zyta Gilewska: Nie ma takiego deficytu, chyba że chodzi o celebrytów, odwiedzających studia telewizyjne i z tej racji uchodzących za ekspertów od gospodarki. Wiadomo, że Kazimierz Marcinkiewicz jest z zawodu nauczycielem fizyki. Zresztą w szeregach PO jednym z ekspertów gospodarczych jest Michał Boni, który jest z zawodu filologiem a nikt mu nie zarzuca, że się nie zna na swojej pracy. Wśród obecnie rządzących dominują nauczyciele historii, a nikt z tego powodu nie czyni im zarzutu braku kwalifikacji. PiS ma bardzo dobre zaplecze eksperckie w grupie osób stosunkowo młodych, w okolicach czterdziestki. Jest tam wiele znakomitych, dobrze wykształconych, osób z doświadczeniem np. byłych wiceministrów. Są dobrze przygotowani do pracy w rządzie.
*A teraz jest pani jedyną osobą, której Jarosław Kaczyński powierzyłby swoje pieniądze. Jak pani odebrała te słowa? *
Jako przejaw zaufania. Kilka lat jeden z dzienników opublikował wynik sondażu przeprowadzonego wśród pracodawców. W ankiecie zapytano ich, kogo z polityków zatrudniliby najchętniej. Wtedy uzyskałam dobry wynik, ponad 40-procent, chyba to był najlepszy rezultat. Ciekawe, jak taki sondaż wypadłby dzisiaj?
*Wróci pani do polityki? Poseł Hofman zasugerował ostatnio, że mogłaby pani być kandydatką na ministra finansów jeśli PiS wygra wybory. *
Chcę jasno powiedzieć, że nasze położenie jest dziś bardzo trudne, dlatego na ministrach spoczywa wielka odpowiedzialność. Polska, podobnie jak inne kraje unijne, zwłaszcza te ze strefy euro, traci równowagę na kilku polach, w tym równowagę w finansach publicznych. Wiele państw europejskich ma problem z przyrostem długu publicznego i utrzymywaniem płynności finansowej. W tak trudnym okresie państwa muszą prowadzić niebywale roztropną politykę gospodarczą. Nie wolno rzucać słów na wiatr, trzeba szykować się do zmian.
Najnowsze prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczące szacowanego tempa wzrostu PKB dla ważniejszych regionów świata, bloków państw i poszczególnych krajów za 2011 oraz na 2012 rok są dość pesymistyczne. Widać z nich, że wszystkie korekty odnoszące się do państw strefy euro, USA i krajów Europy Środkowo-Wschodniej redukują nadzieje na podtrzymanie dobrych tendencji obserwowanych jeszcze w II kwartale br. Rządzący muszą być świadomi skali obecnych ryzyk i zagrożeń.
*W środowej debacie wyborczej w TVP, politycy opozycyjni ostro krytykowali ministra Rostowskiego zarzucając mu, że żyje w swoim świecie, a jego „cyferki” nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, która coraz bardziej przeraża Polaków. Pani podźwignie resort po rządach PO? *
Do tego wyzwania potrzebni są ludzie młodsi i bardziej energiczni ode mnie.
Chyba energii pani nie brakuje.
Mówiąc żartem, przydałaby się 25-letnia miss powiatu z 30-letnim doświadczeniem w mediach i biznesie a na razie nie wydaje mi się, by Polacy byli w pełni świadomi tego, że nasza sytuacja jest poważna i trzeba sięgać po poważnych polityków. Chyba od polityków nadal oczekuje się by tańczyli, śpiewali i recytowali oraz prezentowali nowe torebki. To mi absolutnie nie odpowiada. A tak na serio, zobaczymy jak sytuacja się rozwinie.
*Ma pani niedosyt, że nie doszło do pani debaty z ministrem Rostowskim? Jarosław Kaczyński mówił, że gdyby do niej doszło zmiażdżyłaby pani ministra. *
Nie chodzi o to, by kogoś zmiażdżyć, ale po prostu otwarcie porozmawiać o faktach. Wracając do niedosytu to owszem, mam niedosyt, ponieważ ta debata powinna odbyć się z kilku powodów.
Jakich?
Po pierwsze dlatego, że taka debata miała szanse skupienia uwagi opinii publicznej na istniejącym stanie rzeczy, na tym jaka jest finansowa kondycja naszego państwa. Po drugie, jako poprzednik obecnego ministra jestem naturalnym niejako partnerem do rzeczowej dyskusji o faktach. Po trzecie dlatego, że taka rozmowa przy podniesionej kurtynie po prostu mi się należała, dawała mi możliwość obrony tego co zrobił poprzedni rząd i co zrobiłam ja osobiście. Przecież przez minione cztery lata byłam obiektem licznych połajanek, oszczerstw i manipulacji. Również przedstawiciele rządu wypowiadali się labilnie. Na przemian chwalili i potępiali, a nawet sobie przypisywali moje przedsięwzięcia. No trudno, debaty nie było, przyjęłam to do wiadomości. Podobnie jak fakt, że zbiorowym wysiłkiem wielu osób zostałam zakneblowana. Oczywiście, mogłam z dziką fantazją zdjąć ten knebel, rzucić wszystko i stanąć na środku remizy, by się pobić z pozostałymi uczestnikami wesela. Ale byłaby uciecha!