Polska zostaje w tyle
Kraje Europy, jak Łotwa, Rumunia, czy Czechy dramatycznie walczą z deficytem finansów publicznych, przeprowadzając głębokie i czasem drastyczne reformy. Na ich tle Polska wypada blado - twierdzi Agata Urbańska, ekonomistka z ING w Londynie w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
24.01.2011 | aktual.: 24.01.2011 07:45
Polska zostaje w tyle. Przy tempie wzrostu gospodarczego na poziomie 4 proc. rząd planuje deficyt na poziomie 5,5 proc. PKB. Może to być nawet ponad 6 proc. Tymczasem Rumunia planuje deficyt na poziomie 4,4 proc. przy wzroście PKB na poziomie nieco powyżej 1 proc.
Łotwa i Rumunia, korzystając z pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, dokonały głębokich reform, polegających m.in. na mocnych cięciach budżetowych, w tym na ograniczaniu zatrudnienia i płac w sektorze publicznym.
Cięcia płac w budżetówce w Rumunii wyniosły 25 proc., w Czechach 10 proc. Dodatkowo Rumuni podnieśli podatek VAT o 5 pkt. proc.
Polska może liczyć na to, iż wobec szybkiego wzrostu gospodarczego inwestorzy przymkną oko na wysoki deficyt, jednak takie myślenie może się nie sprawdzić.
- W tym roku jednak 4-proc. tempo wzrostu gospodarczego nie będzie już takim ewenementem, więc inwestorzy będą uważniej przyglądali się kondycji finansów publicznych.
Najlepszym przykładem skutecznej walki z deficytem jest Bułgaria. Na początku poprzedniej dekady jej deficyt wynosił ponad 70 proc., a dzisiaj to niespełna 20 proc. Wszystko to dzięki nadwyżce budżetowej i tempie wzrostu gospodarczego bliskiemu 6-7 proc. (do 2008 roku).