Polskie firmy zamykają część swoich placówek na Ukrainie
Na Ukrainie działają prężnie m.in. PKO BP, PZU SA, Idea Bank Ukraina, który należy do Getin Holding czy sieć sklepów Top Secret. W związku z napiętą sytuacją na Majdanie, gdzie dochodzi do walk między służbami porządkowymi a protestującymi, część tych firm wstrzymała działanie niektórych swoich placówek.
19.02.2014 | aktual.: 19.02.2014 16:19
Obrazy z protestów w Kijowie mrożą krew w żyłach. Stolica Ukrainy jest niemal sparaliżowana. Zawieszono kursy metra, które jest głównym środkiem transportu w tym mieście. Od dzisiejszego poranka nie działają też szkoły i przedszkola.
- Ze względu na bezpieczeństwo klientów i pracowników Kredobank (ukraińska spółka w grupie PKO Banku Polskiego) czasowo zamknął dwie ze 130 placówek: jedną w Kijowie (na Majdanie) i jedną we Lwowie (w rejonie pikiet). Klienci kierowani są do najbliższych placówek w bezpiecznych rejonach. Przywrócenie pracy tych zamkniętych uzależnione jest od rozwoju sytuacji w rejonach konfliktu - poinformowała nas Edyta Turkiewicz z biura prasowego PKO BP.
Dowiedzieliśmy się także, że na podobny krok zdecydował się Idea Bank Ukraina, należący do Getin Holding, zamknął on swoje oddziały w Kijowie.
Jacek Frączyk, analityk WP.PL
Wydarzenia na Ukrainie przełożyły się na słabe notowania na warszawskiej giełdzie spółek z tego kraju. Indeks WIG-Ukraina po drugim dniu ponad dwuprocentowych spadków, zanotował najniższy poziom w historii. O skalę spadku indeksu winić należy producenta cukru Astarta (-3,8%) z siedziba w Amsterdamie, którego zakłady zlokalizowane są zarówno we wschodniej (w sąsiedztwie obwodu kijowskiego) jak i zachodniej Ukrainie oraz Kernel (-2,5%), producenta olejów z siedzibą w Luksemburgu, którego największe zakłady zlokalizowane są jednak w większej odległości od ognisk wydarzeń, w centralnej i zachodniej Ukrainie. Trudno teraz powiedzieć w jakim stopniu walki w kilku ukraińskich miastach i obawa rozpadu państwa zakłócą działanie ukraińskich firm, ale z pewnością, w związku ze zwiększonym ryzykiem, na początku utrudnią, lub przynajmniej zwiększą koszty płynnego finansowania działalności. Spadki dotknęły też mocno zaangażowany na Ukrainie polski Plast-box (-6,0%). Akcje pozostałych polskich spółek, które mają znaczące
aktywa u naszego wschodniego sąsiada, spadały nieznacznie, mniej więcej tak jak cały rynek: PKO BP (-0,3%) i UNIBEP (-0,4%). Nie zareagowały natomiast akcje Redanu (0,0%), który od 2005 r. intensywnie otwierał nowe jednostki franczyzowe pod marką Top Secret. Kontynuacja walk i negatywnych przekazów medialnych z Ukrainy, prawdopodobnie nie poprawią sytuacji spółek z indeksu WIG-Ukraina i w miarę zaogniania sytuacji należy się spodziewać dalszych spadków.
Z kolei w rozmowie z RMF FM prezes PZU Ukraina Maciej Szyszko powiedział, że zabronili swoim pracownikom pojawiać się w sprawach służbowych w samym centrum Kijowa. Głównie na Majdanie, gdzie odbywają się protesty.
- Natomiast nasze biura w okolicach centrum nie są zagrożone. Bardziej pracownicy mają kłopot z dotarciem do pracy, albo z opieką nad dziećmi, bo nie działają szkoły, przedszkola, żłobki. Martwi nas, że te demonstracje nie dotyczą tylko Kijowa. Podobne rzeczy dzieją się we Lwowie i Tarnopolu. Tam też są protesty. Tam też ciężko dostać się do biur - powiedział Szyszko w RMF FM.
Zdaniem Janusza Szewczaka, głównego ekonomisty SKOK, na Ukrainie mamy do czynienia z wojną domową.
- Sytuacja u naszego sąsiada może bardzo drogo kosztować działające tam polskie firmy a także inwestorów, którzy zainwestowali swoje pieniądze w ukraińskie przedsiębiorstwa. W sumie obecnie zagrożone jest wiele miliardów złotych. Wydaje się, że nie tylko teraz ale też w dłuższej perspektywie biznesu na Ukrainie po prostu nie da się robić. Nasze firmy powinny się czym prędzej stamtąd ewakuować, a w ministerstwie gospodarki powinna powstać jakaś nadzwyczajna struktura, która zajęłaby się rekompensatami dla polskich przedsiębiorstw - powiedział Szewczak.
Zdaniem Szewczaka trzeba też pochylić się nad losem inwestorów. Na GPW notowanych jest szereg ukraińskich spółek, a w przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego i blokady przepływów finansowych straty mogą ponieść także polscy akcjonariusze.
- Warto w tym kontekście przypomnieć sprawę znacjonalizowanego słoweńskiego banku Nova KBN, który umorzył swoje akcje w związku z przymusową nacjonalizacją, a polscy inwestorzy stracili 150 milionów złotych - dodaje Szewczak.