Jedyny taki fotoradar w kraju. Tu kierowcy "wpadają" najczęściej
Ponad 1,3 mln kierowców w ubiegłym roku dostało mandat na odcinkowym pomiarze prędkości, fotoradarze lub po interwencji nieoznakowanego radiowozu. Oto miejsca w Polsce, w których piraci drogowi płacą najczęściej. Rekordzistą jest jeden fotoradar w Warszawie.
29.01.2021 10:04
Zestawienie najbardziej "dochodowych" dla policji miejsc w kraju publikuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Czytamy w nim, że liczba przekroczeń prędkości lub innych wykroczeń zarejestrowanych w 2020 roku przez wymienione wyżej urządzenia to 1,37 mln. To o 15 proc. mniej niż w 2019 roku.
Rośnie za to liczba kierowców, którzy przez zbyt szybką jazdę w terenie zabudowanym tracą prawo jazdy. Przekroczenia o 50 km/h lub więcej odnotowano aż w 7,7 tys. przypadków.
Rekordzistą wśród fotoradarów w Polsce jest urządzenie ustawione na ul. Grójeckiej w Warszawie. Zrobił on kierowcom aż 18,5 tys. zdjęć, które zakończyły się mandatem.
W ostatnich latach na polskich drogach pojawiło się sporo odcinkowych pomiarów prędkości. Specjalne urządzenia sczytują tablice rejestracyjne samochodu na wjeździe i na wyjeździe z takiego odcinka. Później wylicza średnią prędkość przejazdu i jeśli jest zbyt wysoka - wysyła mandat.
Najwięcej kierowców dało się złapać na taki pomiar w Lubinie (woj. dolnośląskie). Na tym krótkim, dwukilometrowym odcinku dwupasmowej drogi mandaty zapłaciło aż 15,7 tys. z nich.
Z kolei rejestratory zainstalowane na sygnalizatorach świetlnych złapały aż 40 tys. kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle. Najwięcej - 8 tys. - w miejscowości Mroków, na skrzyżowaniu al. Krakowskiej z ul. Rejonową.
Polacy w minionym roku przekraczali prędkość średnio o 22 km/h. Są jednak niechlubni rekordziści. Na przykład w miejscowości Ligota Górna jeden z piratów drogowych miał n a liczniku 212 km/h choć ograniczenie prędkości wynosiło 70 km/h.
Z kolei na ulicy Modlińskiej w Warszawie jeden z kierowców gnał 181 km/h, choć przepisy pozwalają tam na rozwinięcie prędkości do 60 km/h.