Praca freelacera. Robią to, co lubią, ale...
Freelancerzy zmagają się z trudnym rynkiem, niskimi stawkami, nieuczciwymi pracodawcami i wieloma innymi problemami, których nie mają osoby pracujące na etacie.
21.01.2013 | aktual.: 21.01.2013 17:02
*Freelancing jest w modzie. Wolni strzelcy robią to, co lubią i sami decydują o zasadach swojej pracy, jednak żeby dojść do tego etapu trzeba ogromu pracy i wyrzeczeń. Freelancerzy zmagają się z trudnym rynkiem, niskimi stawkami, nieuczciwymi pracodawcami i wieloma innymi problemami, których nie mają osoby pracujące na etacie. *
Ostatnio coraz częściej mówi się o tym, że młodzi ludzie nie chcą pracować na etacie. Zamiast uzależniać się od ośmiogodzinnego dnia pracy i humorów szefa, decydują się na bycie wolnym strzelcem. - Wolni strzelcy też wprawdzie walczą z deadline’ami, ale nie są im one narzucane, co ma dla nich dużą wartość. Taka forma pracy uczy niezależności i brania odpowiedzialności za siebie we własne ręce – mówi Krzysztof Stachura, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego. Jak wyjaśnia, za freelancerów przyjęło się uważać przede wszystkim osoby pracujące w tzw. sektorze kreatywnym, tj. mediach, branży IT, modowej czy jako tłumacze.
W wielu przypadkach nie jest to jednak kwestia wyboru
Trudny rynek pracy zmusił wielu do poszukiwania alternatywnych sposobów zarabiania pieniędzy. Ale nie da się ukryć, że freelancing jest dziś w modzie i może wydawać się wygodny. Praca w kawiarni lub dowolnym miejscu na świecie, nienormowany czas i niezależność pod kątem doboru zleceń to jedne z wielu zalet freelancingu. Jednak praca wolnego strzelca jest znacznie trudniejsza niż się z pozoru wydaje. Zwłaszcza, jeśli chce się utrzymać pozycję na rynku.
Polecamy: Freelancing - ekspansja niezależnych
- Freelancerzy z wyboru to zazwyczaj młode osoby – mówi Karolina Misztal, fotoreporter, freelancer. - Jeśli ktoś jest jeszcze na studiach, nie musi płacić ZUS-u, może liczyć na wsparcie finansowe ze strony rodziców, to można mówić o świadomym wyborze. Schody zaczynają się, gdy trzeba zacząć płacić świadczenia, bo pracodawcy nie chcą zazwyczaj zatrudniać na stałe osób z branży kreatywnej. Wtedy wchodzi się w etap odpowiedzialności zawodowej i część takich osób ginie z rynku. Jeśli chodzi o osoby starsze, z większym doświadczeniem, niejednokrotnie jest to decyzja wymuszona przez pracodawcę, który przekłada kwestię utrzymania pracownika nad samego pracownika – zauważa Karolina Misztal.
- Każdy kij ma jednak dwa końce – komentuje socjolog, Krzysztof Stachura. - Na trudnym rynku pracy współpraca na zasadach wolnostrzeleckich jest niekiedy jedynym możliwym modelem świadczenia usług i zarabiania pieniędzy. Firmy mogą preferować zlecanie prac na zewnątrz osobom, które nie są w przedsiębiorstwie zatrudnione, redukując w ten sposób koszty i ryzyko związane z zarządzaniem kadrami. Decydując się na pracę w charakterze wolnego strzelca, tracimy naturalne dla etatu przywileje socjalne, nikt też nie zapłaci nam za urlop – mówi socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego, Krzysztof Stachura.
Karolina Misztal jest fotoreporterką. Współpracuje z dużymi redakcjami, serwisami internetowymi oraz firmami. Decyzja o swobodnej pracy była formą pogodzenia macierzyństwa z rozwojem zawodowym. – Jestem osobą energiczną, lubiącą działać i choć spełniam się w macierzyństwie, postanowiłam w wolnych chwilach zacząć robić coś dla siebie. Mogłam skorzystać z preferencyjnego ZUS-u, dzięki czemu firma na początku nie generowała dużych kosztów – mówi. Niezależność od ośmiogodzinnego trybu pracy, który czekałby ją u pracodawcy, pozwalał łączyć obowiązki zawodowe z tymi w domu.
Żeby zacząć, trzeba było zainwestować
Pomogli rodzice. Minimalny koszt kupienia sprzętu na strat w branży fotograficznej to około 20 tys. zł. – Trzeba było kupić aparat, obiektywy, komputer i oprogramowanie – wylicza Karolina. Gdy zaczynała miała jednego klienta. Kontrakt na parę miesięcy. Ale kiedy umowa się skończyła, zaczęły się schody, bo trzeba było szukać nowych zleceń. – Udało się po paru miesiącach intensywnego szukania – wspomina. To było jednak trudne. Wiele osób pracujących niezależnie daje się złapać w tę pułapkę. Na początek łapią dobrego klienta, ale gdy umowa się kończy, zostają z niczym – zauważa.
Polecamy: Freelancing - ekspansja niezależnych
Jest trudno, bo freelancerzy zmagają się z nasyceniem rynku. – Dziś fotografem może się nazwać każdy. Kwestia dobrego sprzętu i umiejętności technicznych, choć to niestety nie zawsze przekłada się na jakość wykonania zlecenia – komentuje Karolina Misztal. Wiele zależy też od znajomości. Sieć kontaktów powstaje poprzez realizację różnych zleceń. Jak przyznaje Karolina, najlepszy efekt przynosi marketing szeptany. – Szukając klientów na początku wysyłałam oferty mailowo. Odzywała się jedna osoba na 30 wysłanych ofert, ale nie zawsze był to późniejszy klient. Dopiero ,gdy udało się pozyskać kilka nowych zleceń, zadowoleni klienci polecali mnie znajomym i poczułam, że w firmie coś zaczyna się dziać – wspomina. – Warto zdobyć kluczowego klienta, który pomoże nam rozbudować sieć kontaktów – zauważa.
Jej się udało
Dziś zleca działania swoim współpracownikom, bo jak przyznaje, sama nie dałaby rady. - To już nie to samo, co na początku. Teraz praca i klient wyznaczają mi czas wolny. Nienormowany czas pracy, który wcześniej był dużą zaletą nieraz staje się uciążliwy. - Firma jest twoim domem, a dom jest twoją firmą. Kiedy pracujesz w domu w każdej chwili może zadzwonić telefon. Wtedy wszystko rzucasz i musisz brać się za robotę – mówi.
Trend na freelance spowodował, że na rynku pojawiło się dużo osób mało doświadczonych, niejednokrotnie o wątpliwych umiejętnościach. – Te osoby oferują bardzo niskie ceny, a i nie raz zgadzają się pracować za darmo, przez co przyzwyczajają pracodawców do takich zasad współpracy. Tak jest na przykład ze sprzedażą zdjęć sportowych, jest bardzo niska, bo wiele osób oferuje je mediom za darmo, a to buduje niezdrową konkurencję – mówi fotoreporterka.
Wspomina, że zmorą ostatniego roku byli klienci, którzy po długich ustaleniach wycofywali się ze współpracy. - Dochodziło do konkretnych rozmów, przygotowywałam ofertę, a kiedy rozmowy przechodziły do ostatniego etapu, czyli podania ceny, klient znikał. Dużo osób powołuje się na kryzys i nie chce nawet negocjować niższej ceny tylko liczy, że ktoś zrobi coś za darmo albo, co najwyżej za 20 zł. Jestem otwarta i potrafię dopasować się do klienta, jednak za darmo nie pracuję – tłumaczy.
Polecamy: Freelancing - ekspansja niezależnych
Karolina narzeka też na niskie stawki, jakie oferują za publikację zdjęć w internecie: - 1zł, 3zł, albo, co najwyżej 5zł. Jeśli jednak wkładasz w swoją pracę czas, serce, umiejętności i doświadczenie, to nie może to kosztować 5 zł. Niepłacenie za wykonane zlecenia to kolejne zmagania freelacerów. – Mnie się to na szczęście nie zdarzyło. Zabezpieczam się na poziomie umowy, wszystko muszę mieć na piśmie, bo nauczyłam się na negatywnych doświadczeniach moich znajomych. Jednak problem stanowią płatności, które zazwyczaj przychodzą z dużym opóźnieniem – przyznaje.
Wbrew wielu trudnościom ceni swoją pracę. Co najbardziej? - Niezależność. Możesz sama dobierać klientów. Ale przede wszystkim robisz, to, co lubisz. To nie jest tak, że człowiek jest cały czas tym nakręcony, bo momentami jest ciężko. Są takie chwile, w których zastanawiam się, czy nie wolałabym spokojnie pracować za biurkiem, ale kiedy minie kryzys, znów dostrzegam uroki tej pracy – mówi Karolina Misztal.
- Trzeba mieć wysoką motywację i dobrze organizować swoją pracę, by była ona produktywna – mówi socjolog, Krzysztof Stachura. - Warto pamiętać, że freelancing to dobre rozwiązanie przede wszystkim dla osób ceniących sobie pracę w ciszy i spokoju, ale też dobrze znoszących brak bodźców wynikających z kontaktu z ludźmi twarzą w twarz i samotne wykonywanie pracy – zauważa socjolog.
Z kolei Karina Węgielnik, psycholog, zwraca uwagę, że osoby, które decydują się na bycie freelancerem, zyskują bardzo dużo w sensie rozwojowym. - To sytuacja, która bardzo motywuje do rozwoju zawodowego, ponieważ tylko realizowanie zleceń na bardzo profesjonalnym poziomie zapewnia ciągłość relacji z klientami. Zachęca to do angażowania się w pracę oraz do stałego podnoszenia kwalifikacji. Równocześnie daje możliwość wyboru zleceń czy klientów i w ten sposób pozwala na angażowanie się głównie w te projekty, które są interesujące lub rozwijające - komentuje psycholog.
MD, AS, WP.PL