Praca i seks - niedobrana para?
Zarówno brak pracy, jak i jej nadmiar oznacza czarne dni dla małżeńskiego seksu
25.03.2011 | aktual.: 25.03.2011 10:34
Za dużo pracy – źle, za mało – też niedobrze
Badania z 2006 roku, dokonane na zlecenie Naczelnej Rady Lekarskiej wykazały, że aż 90 proc. chorób somatycznych ma związek z pracą. Praca wywiera ogromny wpływ na nasze życie osobiste. Gdy jest jej za dużo lub zbyt mało, nasz organizm przestaje funkcjonować normalnie. Ta reguła obejmuje wszystkie dziedziny życia. Dotyczy również seksu.
Naukowcy z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego przeprowadzili badania przyczyn rozpadu związków małżeńskich. Wynika z nich, iż dla uchronienia małżeństwa przed rozpadem ważniejsza jest praca mężczyzny. Jeśli znajdzie się on na bezrobociu, prawdopodobieństwo rozstania osiąga poziom 66 proc. Tym samym staje się wyższe niż na przykład w przypadku zbyt młodego wieku małżonków (53 proc.). Brak pracy kobiety nie stanowi aż tak istotnego czynnika zagrożenia.
Dzieje się tak, ponieważ dla mężczyzny, inaczej niż dla kobiety, praca i utrzymywanie rodziny stanowi czynnik ambicjonalny. Kobieta wciąż jeszcze pracować może, a mężczyzna musi – podkreślają naukowcy. Nawet bardzo mocno promowane równouprawnienie zdoła zmienić to podejście dopiero w perspektywie pokoleń. Co dla mężczyzny może oznaczać utrata pracy? Oto typowy przykład: - W pracy pełniłem funkcję kierowniczą. Miałem zespół, którym dowodziłem. Gdy firma splajtowała, wylądowałem na bezrobociu. Jestem bez pracy od blisko roku. Już po paru tygodniach zauważyłem, że ochota na seks słabnie – przyznaje 40-letni Marcin. – Żona, mimo iż sama nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji, mówi, że mnie rozumie. Gnębi mnie jednak pytanie: ile czasu wytrwa w swoim zrozumieniu?
Ale sytuacja nawału pracy też wzmaga ryzyko utraty więzi łączącej oboje małżonków. - Siedzę w domu i czekam. Szósta, siódma wieczorem… Zjawia się o ósmej. Twarz zmięta, oczy ledwie widać. Od razu wiem, że z seksu nici – tego typu głosy od zawiedzionych żon również nie są niczym nadzwyczajnym.
Podobne doświadczenia mają też panowie. – Żona często przychodzi do domu skonana, bo pracę ma znacznie bardziej wyczerpującą od mojej. Kiedy mówi: daj mi spokój, jestem zmęczona, to znaczy, że jest jeszcze szansa. Ale gdy słyszę to słynne: zostaw, boli mnie głowa! – oho, wtedy wiem, że nie ma cudów. Seksu nie będzie – komentuje 30-latek z Trójmiasta.
Kobieta bez pracy to problem, mężczyzna – to horror?
Według powszechnie panującej opinii, to z mężczyznami „na bezrobociu” są większe problemy. Nie tylko zresztą w sferze seksu, również w innych dziedzinach życia. Dzieje się tak dlatego, że płeć męska wciąż mocniej związana jest z pracą i zarabianiem pieniędzy. Kobieta wciąż postrzegana jest jako ktoś, dla kogo praca nie oznacza najważniejszej formy samorealizacji. Ma to niedobre strony. Na przykład wtedy, gdy szuka zajęcia, gdy walczy o pozycję w firmie albo o wysokie zarobki. – Sama kilka razy znajdowałam się w takiej sytuacji – komentuje Iwona Zabłotna, właścicielka firmy z Trójmiasta. – Szefom trudno się zresztą dziwić. Mówię to dzisiaj, bo sama jestem szefem. Wciąż spoglądają na kobiety podejrzliwie, jako na osoby, które w każdej chwili mogą na przykład oznajmić, że spodziewają się dziecka i odchodzą. Albo że dziś nie przyjdą, bo maluch choruje.
Ale ta sytuacja, zdaniem psychologów, może odwrócić się na korzyść kobiety w momencie utraty pracy. Ktoś, kto przez rok pracuje, później jest na urlopie wychowawczym, później znów pracuje, i znowu idzie na urlop, łatwiej przyjmuje sytuację, w której przestaje być w firmie potrzebny.
Poza tym kobiety rzadziej zajmują eksponowane stanowiska. Nie są też nastawione na rywalizację w takim stopniu, jak mężczyźni. Wszystkie te czynniki sprawiają, że utrata pracy, choć to fakt bardzo nieprzyjemny, oznacza dla kobiety raczej kłopoty czysto życiowe, a nie ambicjonalne.
Dlaczego dla mężczyzn bezrobocie tak często oznacza problemy z seksem? - Męskość podlega nieustannej ocenie: przez innych mężczyzn, kobiety, a nawet dzieci. Wszyscy wypatrują u panów słabości lub niedoskonałości, a z drugiej strony oczekują, że będą silni i zaradni – twierdzi pisarka Norah Vincent, która przeprowadziła eksperyment socjologiczny, przez półtora roku funkcjonując w społeczeństwie w męskim przebraniu. W tej sytuacji utrata pracy oznacza upokorzenie, spadek poczucia własnej wartości. W naturalny sposób przekłada się to na brak zainteresowania seksem.
I jeszcze jedno. Współczesny wizerunek mężczyzny, np. w mediach czy w reklamie, jest zdumiewająco mało zróżnicowany. Ogier, bandyta albo fajtłapa; bezwzględny brutal albo ciapowaty misio, tak są powszechnie przedstawiani panowie. Kto odbiega od tych wzorców, traci na wiarygodności – twierdzą socjologowie. I jak tu w tych realiach ma się odnaleźć przeciętny polski bezrobotny?
tk/MA