Pracodawcy: zgoda na niższe wpłaty do OFE, ale tylko przez kilka lat

W obliczu dramatycznej sytuacji finansów publicznych pracodawcy zgodzą się na czasowe, trwające kilka lat zmniejszenie składek, które wpływałyby do OFE - poinformowała PAP w piątek po posiedzeniu zespołu Komisji Trójstronnej Małgorzata Janczewska z Pracodawców RP.

04.02.2011 | aktual.: 07.02.2011 09:20

Zespół ds. Ubezpieczeń Komisji Trójstronnej zajmował się w piątek projektem zmian w systemie emerytalnym, przygotowanym przez ministra w kancelarii premiera, Michała Boniego.

Aby ograniczyć przyrost długu publicznego i deficytu, rząd chce, by zamiast 7,3-proc. składki emerytalnej do Otwartych Funduszy Emerytalnych trafiało 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. ma być księgowane na indywidualnych kontach osobistych w ZUS. Od 2013 r. te proporcje zaczną się zmieniać. W roku 2017 do OFE przekazywane byłoby 3,5 proc., a 3,8 proc. na subkonto w ZUS-ie.

- Nareszcie strona rządowa przyznała się do tego, iż planowane zmiany nie są spowodowane tym, że drugi filar się nie sprawdził, lub troską o wyższe świadczenia, tylko podyktowane są fatalną sytuacją finansów publicznych i narastaniem długu publicznego - powiedziała Małgorzata Janczewska reprezentująca na posiedzeniu Pracodawców RP. - Myślę, że to dobra rzecz do odczarowania rzeczywistości - oceniła.

Podkreśliła, że w obliczu deklaracji rządu strona pracodawców zgodziła się na planowane przez rząd zmiany, ale pod pewnymi warunkami. "Ze względu na trudną sytuację w finansach publicznych jesteśmy w stanie zaakceptować proponowane przez rząd rozwiązania na kilka lat. To znaczy obniżymy składkę do OFE na okres kilku lat, ale potem musi nastąpić powrót do stanu obecnego" - powiedziała.

Dodała, że podczas posiedzenia wszystkie strony zobowiązały się do zmiany formy prowadzonego dialogu na temat OFE; dyskusja ma być prowadzona kulturalnie, a strony nie będą dyskredytowały stanowisk przedstawianych przez oponentów.

Janczewska poinformowała, że podczas spotkania dyskutowano o założeniach makroekonomicznych przyjętych przez rząd do wyliczenia potencjalnych, przyszłych emerytur w sytuacji, gdy zmiany dotyczące OFE zostały uchwalone oraz gdyby ich nie było. Zaznaczyła, że pracodawcy mają "masę zastrzeżeń" co do tych danych, przede wszystkim dotyczących przyszłego wskaźnika zatrudnienia czy wzrostu wynagrodzeń. - Od rządu udało się usłyszeć, że te wskaźniki przyjęto dość ambitnie - powiedziała.

Także Andrzej Strębski z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych ocenił, że założenia rządu są bardzo optymistyczne. - Przez następne 50 lat zakłada się stały wzrost PKB, stały wzrost płac, ale nie przewiduje się w nich zdarzających się cyklicznie kryzysów - powiedział.

- W tej chwili jakiekolwiek dyskusje na temat przyszłych emerytur (...) to jest tylko i wyłącznie kwestia wiary. Jedni wierzą, że wyższe będą emerytury z ZUS-u, a inni, że z OFE - dodał. Strębski poinformował, że związek wyrazi opinię na temat projektu 22 lutego. Wtedy zbiera się Rada OPZZ, która przyjmie stanowisko w tej sprawie.

Minister w kancelarii premiera Michał Boni powiedział dziennikarzom przed posiedzeniem, że celem projektu nie są zmiany, które miałyby wpłynąć na wysokość świadczeń emerytalnych. - Tylko są to zmiany, które mają chronić finanse publiczne w dłuższej perspektywie, po to, aby nie było zagrożeń dla świadczeń emerytalnych - powiedział.

Dodał, że m.in. przyjęty w projekcie sposób waloryzacji składki, ich dziedziczenie, czy zwiększenie limitów inwestycyjnych są narzędziami, które mają spowodować, że przyszłe świadczenia nie będą zagrożone, a mogą być nawet wyższe.

Źródło artykułu:PAP
składkizusofe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)