Pracownicy ze Wschodu cieszą się wzięciem

Polscy pracodawcy korzystają z ułatwień w zatrudnianiu pracowników zza wschodniej granicy. W ciągu miesiąca sprowadzili z Ukrainy, Rosji i Białorusi 7-9 tys. osób.

Pracownicy ze Wschodu cieszą się wzięciem

03.09.2007 | aktual.: 03.09.2007 10:25

Polscy pracodawcy korzystają z ułatwień w zatrudnianiu pracowników zza wschodniej granicy. W ciągu miesiąca sprowadzili z Ukrainy, Rosji i Białorusi 7-9 tys. osób. Dla porównania w pierwszym półroczu tego roku prace w Polsce znalazło 2,3 tys. cudzoziemców ze Wschodu, podaje "Rzeczpospolita".

- Coraz więcej przedsiębiorstw zgłasza się do nas z zapotrzebowaniem na pracowników ze Wschodu. Chodzi o grupy od kilkudziesięciu do ponad stu osób - mówi "Rzeczpospolitej" Katarzyna Kordoń, dyrektor Centrum Doradztwa Personalnego w Rzeszowie. - Udało się nam zrealizować kilka zamówień. Ale ze względu na trudny rynek na Ukrainie i Rosji przewidujemy problemy z zaspokojeniem wszystkich potrzeb - dodaje.

Od 20 lipca br. obowiązują przepisy znacznie ułatwiające zatrudnianie cudzoziemców zza wschodniej granicy. Nie trzeba uzyskiwać pozwolenia na ich pracę, co było czasochłonne i kosztowało ok. 1000 zł. Obecnie wystarczy zgłosić zamiar zatrudnienia pracownika w powiatowym urzędzie pracy. Może on pracować tylko przez trzy miesiące dwa razy w roku.

Eksperci ostrzegali, że to właśnie ta restrykcja odstraszy pracodawców. Ich przewidywania okazały się nie do końca trafione. Jak wynika z szacunków "Rz", w ciągu miesiąca obowiązywania nowych rozwiązań sprowadzono do Polski 7 - 9 tys. osób - głównie Ukraińców, ale też Rosjan i Białorusinów.

Jeszcze w tym miesiącu zatrudnimy 60-80 Białorusinów - mówi gazecie Ryszard Matkowski, prezydent Holdingu J.W. Construction. Ale musimy sięgać coraz dalej. Obecnie pracuje u nas ok. 40 osób z Tadżykistanu i Uzbekistanu. Ostatnio podpisaliśmy umowę z firmą z Bułgarii, rozmawiamy z pośrednikiem z Szanghaju. Być może w większym stopniu trzeba będzie wykorzystać potencjał Chin, Pakistanu czy Sri Lanki - dodaje.

Pracodawcą, który skorzystał z nowych możliwości jest Sławomir Dobosz z Radomska, który prowadzi przedsiębiorstwo budowlane. - Zatrudniliśmy 13 obywateli Ukrainy. Niewykwalifikowani pracownicy zarabiają około 1500 zł miesięcznie, mają zapewnione noclegi oraz wyżywienie - mówi Dobosz.

Po zagraniczne kadry sięgają głównie firmy z sektora budowlanego i rolniczego, choć nie tylko. "Rzeczpospolita" pisze, że braki mają też inne branże - firmy ściągają operatorów maszyn, pracowników niewykwalifikowanych, szwaczki, kierowców, handlowców, kucharzy itp. Przykładowo, firmy współpracujące ze Stocznią Gdańską zatrudniły 32 Ukraińców - głównie spawaczy. Przedsiębiorstwo drobiarskie Cedrob ściągnęło z Ukrainy 15 osób.

Przepisy o zatrudnianiu cudzoziemców mają jednak pewne luki. Według pracodawców trzymiesięczny termin legalnego zatrudnienia (po tym okresie pracownik musi z firmy odejść przynajmniej na kwartał i wrócic do swego kraju) jest zbyt krótki. Ten wymóg prowadzi do tego, że szefowie firm często zatrudniają na jedno stanowisko dwie osoby, które będą wymieniać się co trzy miesiące. Jeszcze inni planują zatrudnienie ich na dłużej, już na podstawie zezwoleń na pracę.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej obiecało, że jeśli nowe przepisy się nie sprawdzą, podejmie kroki, by szerzej otworzyć nasze granice dla obcokrajowców.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)