Problemy finansowe ma trzech na czterech Polaków

Aż 75 proc. Polaków boi się o swoją finansową przyszłość - wynika z Indeksu Genworth. To rekordowo...niski wynik. Eksperci powodu takiego sukcesu upatrują w przyspieszającej gospodarce. Jednocześnie jednak rośnie liczba osób, które w tarapaty finansowe już popadły.

Problemy finansowe ma trzech na czterech Polaków
Źródło zdjęć: © Fotolia | Alliance

20.05.2014 | aktual.: 22.05.2014 08:18

Aż 75 proc. Polaków boi się o swoją finansową przyszłość - wynika z Indeksu Genworth. To rekordowo niski wynik. Jednocześnie rośnie liczba osób, które w tarapaty finansowe już popadły.

Z raportu Genworth wyłania się obraz dość apokaliptyczny. Polacy mogą wierzyć, że będzie lepiej, bo trudno, żeby było gorzej. Aż 77 proc. z nas przyznało się do trwałych lub chwilowych problemów finansowych. Wynikają one głównie z przekredytowania i przerw w spłacie długów. Na drugim miejscu jest brak możliwości regularnego płacenia podstawowych rachunków za prąd, gaz czy czynsz. Ankietowani często skarżyli się, że ich dochód jest niższy niż comiesięczne wydatki.

Polska zajęła 10. miejsce w tegorocznej edycji Indeksu Genworth. Badanie pokazuje, jak postrzegamy swoją stabilność finansową w skali od jednego do stu. Na podstawie ankiety, którą wypełniło niemal tysiąc Polaków przyznaliśmy sobie 33 punkty. Nie jest więc ani źle, ani dobrze.

Prym wiodą kraje skandynawskie. W bogatych, a jednocześnie stale rozwijających się i hamujących wzrost rozwarstwienia społecznego państwach, takich jak Szwecja czy Dania, mało kto boi się problemów finansowych. Na drugim końcu są oczywiście Grecy.

- Po raz pierwszy mamy tak wysoki odsetek osób, które pozytywnie oceniają w przyszłości swoją kondycję finansową. Odsetek ten sięgnął aż 25 proc. - mówi Aneta Podyma, szefowa Genworth w Polsce.

Choć może wydawać się to śmieszne, to dotąd w przyszłość pozytywnie patrzyło po kilka procent Polaków. W zeszłym roku było to tylko 7 proc. Tegoroczny wynik jest więc aż trzykrotnie lepszy. Co ciekawe "różowe okulary" założyły głównie osoby młode, które przecież mają trudność z wejściem na rynek pracy, często wybierają też emigrację. Z czego więc wynika wyższy niż zazwyczaj pozytywnie patrzących w przyszłość? Zdaniem prof. Cezarego Wójcika z PAN to efekt przyspieszenia gospodarczego. Ludzie już dostrzegli pierwsze zmiany.

- Gdy popatrzymy na wykres wzrostu PKB w ostatnich kwartałach to pojawia się na nim uśmiech. Widać wyraźnie, że od kilku kwartałów nasza gospodarka rośnie. To nie jest jeszcze optymalny dla nas poziom 4-5 proc. rocznie, ale do ludzi dotarły już pozytywne zmiany. Inflacja jest niska, mamy wzrost wynagrodzeń. Ruszyło się na rynku pracy - zauważa ekonomista.

Jednocześnie jesteśmy też najmocniej inwestującym narodem w Europie. Według Genworth aż 67 proc. z nas w zeszłym roku skorzystało choć z jednego instrumentu oszczędnościowego, ubezpieczeniowego czy emerytalnego. W tyle zostawiliśmy tu wszystkie inne kraje. Skądś na to więc pieniądze mieć musieliśmy.

- Twarde dane pokazują, jakimi Polacy są czarnowidzami. Nie jest przecież aż tak źle, skoro tyle osób potrafi jakąś kwotę odłożyć - mówi prof. Wójcik.

Jego zdaniem oszczędności będzie przybywać, bo nasza gospodarka jest na fali wznoszącej. - Moim zdaniem w skali roku otrzemy się o 4 proc. wzrostu PKB. Raczej nie więcej. Mocno we znaki dać może się nam kryzys ukraiński. Może nam zabrać nawet 0,5 pkt proc. wzrostu. To jednak tylko moje szacunki. Trzeba też pamiętać, że to dopiero początek roku i tak naprawdę nie wiadomo, co się tam jeszcze wydarzy - stwierdza ekonomista.

oszczędnościkredytyzadłużenie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (897)