Prof. Strupczewski: polska elektrownia atomowa będzie nowoczesna i bezpieczna

Mieszkający w odległości 2 km od elektrowni jądrowych będą całkowicie bezpieczni. Gwarantują to reaktory III generacji - technologia, według której ma powstać pierwsza polska atomówka – zapewnia prof. dr inż. Andrzej Strupczewski ekspert ds. bezpieczeństwa jądrowego IEA Świerk.

Prof. Strupczewski: polska elektrownia atomowa będzie nowoczesna i bezpieczna
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

03.07.2012 08:36

Mieszkający w odległości 2 km od elektrowni jądrowych będą całkowicie bezpieczni. Gwarantują to reaktory III generacji - technologia, według której ma powstać pierwsza polska atomówka - zapewnia prof. dr inż. Andrzej Strupczewski ekspert ds. bezpieczeństwa jądrowego IEA Świerk.

- Nawet, kiedy zdarzy się awaria w elektrowni, ludzie mogą spać spokojnie. Nie ma syren alarmowych, ewakuacji, premier nie występuje w telewizji, elektrownia po prostu sama daje sobie radę - tak o nowoczesnych reaktorach jądrowych opowiada prof. dr inż. Andrzej Strupczewski. - Za to płacimy trochę więcej, bo elektrownie III generacji są droższe, ale za to mamy pewność, że ludzie są bezpieczni.

Polska Grupa Energetyczna, która ma być inwestorem elektrowni, jeszcze nie wybrała wykonawcy i dostawcy technologii. Rozważa wybór spośród tych, którzy dostarczą reaktorów III generacji. Są one, obok reaktorów III+, najnowocześniejszymi na świecie. Choć niedługo mogą zdeklasować je te IV generacji, nad którymi trwają właśnie badania.

Impulsem do prac nad technologią reaktorów III generacji była katastrofa w Czarnobylu i wzrost konkurencji na rynku energetycznym. Nowoczesne reaktory mają być bezpieczniejsze poprzez m.in. obniżenie prawdopodobieństwa poważnego uszkodzenia ich rdzenia. Natomiast okres eksploatacji takiego jądrowego bloku energetycznego wynosi o najmniej 60 lat.

Polskiej inwestycji w elektrownię atomową towarzyszą kontrowersje związane z wycofywaniem się z programu jądrowego przez zachodniego sąsiada.

- W Niemczech od dawna trwa ostra walka polityczna między tymi, którzy chcieli mieć te elektrownie, a tymi, którzy widzieli swój interes polityczny w tym, żeby ludzi straszyć i elektrownie zamknąć - uważa prof. Andrzej Strupczewski. - Poprzednie rządy Zielonych i SPD doprowadziły do histerii społecznej. Po czym wygrała pani Merkel i przywróciła elektrownie jądrowe do dalszego życia. Przy czym, rzecz interesująca, kazała elektrowniom jądrowym płacić około 4 mld euro rocznie na rzecz energii odnawialnej.

Profesor zapewnia w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria, że popiera rozwój tzw. zielonej energetyki. Choć, jego zdaniem, pozyskiwanie energii z elektrowni jądrowych jest tańsze niż z siłowni wiatrowych czy wodnych. Uważa więc, że decyzja o wygaszaniu reaktorów w Niemczech była czysto polityczna.

- Kiedy przyszła Fukushima, rozpoczęła się szalona nagonka polityczna i kanclerz Merkel zdecydowała się ustąpić, żeby uniknąć walki z przeciwnikami. Bo dla niej, jako dla polityka, najważniejszą sprawą jest utrzymanie się przy władzy. Natomiast w innych krajach, jak Wielka Brytania, Szwecja, Finlandia, Czechy czy Słowacja, nie ma żadnego problemu i elektrownie jądrowe są budowane i będą budowane - mówi prof. dr inż. Andrzej Strupczewski.

Źródło artykułu:Newseria
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)